Co roku pod koniec wakacji, w mediach pojawiają się spekulacje na temat przyczyn śmierci księżnej Diany, zwykle kolejny dowód na teorię spiskową, najczęściej oskarżająca o wypadek brytyjskie tajne służby lub królewski establishment. „Syndrom 31 sierpnia”. Nie mogło go oczywiście zabraknąć i w tym roku.
Najpierw brytyjskie media, z tabloidami Daily Mail i Daily Mirror na czele, podały sensacyjną wiadomość, że „Policja Metropolitalna bada wiarygodność materiału dowodowego”, który pojawił się podczas procesu snajpera jednostki specjalnej SAS Danny Nightingale’a, ale „nie zamierza otwierać na nowo śledztwa w tej sprawie”. News nie został skomentowany ani przez biuro następcy tronu Clarence House, ani oczywiście przez Buckingham Palace. Po kilku dniach się okazało, że ów „sensacyjny materiał dowodowy”, to list napisany – mówię serio! – przez teściową „żołnierza N”, współmieszkańca Nightingale’a, który wiele lat temu zwierzył mu się, że w 1997 roku wziął udział w akcji zlikwidowania księżnej Walii. Taka była wiarygodność newsa, który obiegł świat.
W ciągu tych 16 lat, jakie upłynęły od wypadku w tunelu pod Pont de Alma w Paryżu, przeprowadzono dwa duże śledztwa. Jedno, wszczęte przez francuską prokuraturę, pod przewodnictwem sędziego Herve Stephana, które wykazało, że przyczyną śmierci księżnej Diany i jej ówczesnego przyjaciela, egipskiego playboya Dodiego al Fayeda, były: nadmierna szybkości, wysoka zawartość alkoholu we krwi kierowcy limuzyny Henri Paula, dwukrotnie przekraczająca liberalny francuski limit, oraz próba ucieczki przed ścigającymi mercedesa paparazzi. Jednak absurdalne plotki na temat spisku, w który uwikłane były MI5 (kontrwywiad) i MI6 (wywiad) lub the Royal Household, pod dowództwem księcia Filipa, nie cichły. Głównie za sprawą ojca Dodiego, Mohameda al Fayeda, byłego handlarza bronią i szemranej figury, od 25 lat uwikłanego w konflikt z Home Office, który stanowczo odmawia mu przyznania brytyjskiego obywatelstwa. Do dziś rola Mohameda al Fayeda w zaaranżowaniu spotkania i dalszego przebiegu znajomości Diany i Dodiego pozostaje niejasna.
Elżbieta II musiała mieć tych teorii spiskowych dość, bo w 2004 roku z inicjatywy królewskiego koronera Michaela Burgessa, ówczesny szef Scotland Yardu lord Stephens wszczął śledztwo, które trwało prawie trzy lata i kosztowało ok. 8 mln funtów. Przesłuchano ok. 250 świadków, w tym księcia Walii, Mohameda al Fayeda, ówczesną dyrektor generalną MI5 Elizę Manningham – Buller i szefa MI6 Johna Scarletta. Wniosek końcowy raportu brzmiał: śmierć księżnej Walii i jej przyjaciela nastąpiła w wyniku wypadku samochodowego, spowodowanego przez nadmierną szybkość i wysoki poziom alkoholu we krwi kierowcy Henri Paula, do której przyczynił się wprawdzie pościg kilku paparazzich, ale ostatecznie w 2003 roku oczyszczono ich z zarzutów. Raport definitywnie wykluczył udział w wypadku osób trzecich, brytyjskich tajnych służb czy kogokolwiek innego.
Oczywiście, to nie przeszkodziło Mohamedowi al Fayedowi, w sfinansowaniu filmu „dokumentalnego” ”Unlawful Killing” Keitha Allena, który w konkluzji wskazuje winnych: MI5, MI6 i księcia Filipa, którzy wespół – zespół uknuli spisek, aby sprzątnąć Dianę i Dodiego. Zresztą po opublikowaniu bzdury na temat związków tym razem specjalnej jednostki SAS z wypadkiem, al Fayed oświadczył, że „będzie z uwagą śledził postęp prac Scotland Yardu”. Jesteśmy więc w tej sprawie – z punktu widzenia teorii spiskowych – znowu w punkcie wyjścia. Choć – niezupełnie.
Ze zjawiskiem „Diana, księżna Walii” miałam kilka spotkań trzeciego stopnia. Po raz pierwszy w roku 1992, kiedy poproszono mnie o tłumaczenie bestsellera Andrew Mortona „Diana: prawdziwa historia”. Była to książka – bomba, i to wcale nie z opóźnionym zapłonem. Bo, pokazując stosunki na królewskim dworze, wskazując anachroniczność formuły brytyjskiej monarchii w stosunku np. do holenderskiej, XIX-wieczny, wiktoriański styl wychowywania dzieci poprzez system nianiek i guwernantek, który produkował jednostki wyalienowane, dysfunkcyjne, emocjonalne i społeczne kaleki – apelowała o zmiany. Dalej – pokazywała niebywale dyskryminujący kobiety system naboru kandydatek na żonę następcy tronu, klasyczne małżeństwo aranżowane, jak w indyjskiej wiosce w stanie Bihar. Na wysokie koszty utrzymania monarchii w aktualnej formule, w dużej mierze utrzymywanej przez brytyjskich podatników, etc. Jakim wstrząsem była dla królewskiego establishmentu ta książka, niech świadczy fakt, że jeszcze w tym samym roku 1992 Elżbieta II zaczęła płacić podatek dochodowy – choć nie musiała, bo na mocy umowy króla z rządem z 1932 roku, i zrzeczeniu się znacznych nieruchomości na rzecz państwa, on i jego następcy zostali z podatku dochodowego zwolnieni. Niedługo potem Lista Cywilna, czyli członków rodziny królewskiej, utrzymywanych przez podatników, została skrócona z 13 do… 3, a w 2011 roku w ogóle zlikwidowana i zastąpiona przez Sovreign Support Grant, powiązany z wysokością podatku, wpłacanego przez królową do budżetu. Ostatnio przez Izbę Gmin, a potem Lordów przeciągnięto dwie ustawy, zmieniając sześć innych m.in. z 1689 i 1772 roku, a dotyczące warunków sukcesji tronu. W tej chwili córka króla może dziedziczyć tron, a monarchowie - poślubiać także katoliczki. Te ruchy legislacyjne, związane z reformami monarchii ciągle trwają.
Drugie „spotkanie trzeciego stopnia” miało miejsce w 1997 roku, kiedy księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym, a ja spędziłam tydzień przed telewizorem, podziwiając fantastyczną robotę telewizyjną, zwłaszcza BBC, od czasu do czasu sprawdzając pod Kensington Palace, czy to co mówią media jest prawdą? Był to drugi krytyczny moment dla Elżbiety II, bo lewicowo-liberalne media, wietrząc okazję, przypuściły szturm na monarchię, i robiły wszystko, aby wykazać jej nieadekwatność do nowych oczekiwań społecznych. Rozpętała się prawdziwa histeria – „Gdzie jesteś, Ma’am? – pytały na przykład łzawo - Dlaczego nie płaczesz z nami?” Ale było to „szaleństwo kontrolowane”, trzeba wiedzieć, że Diana przez lata stanowiła najlepszą broń w rekach antymonarchistów… W każdym razie po 1997 roku reformy monarchii wyraźnie nabrały tempa. Ciężka praca nad reformą Royal Household, Elżbiety II, jej rodziny, wspaniałego zespołu PR-owców i specjalistów od marketingu przyniosła dobre owoce. W ubiegłym roku aż 70 proc. Brytyjczyków badanych przez ośrodki badań opinii publicznej stwierdziło, że „Wielka Brytania bez monarchii byłaby gorszym miejscem do życia”, a słupki popularności Elżbiety II dawno wyprzedziły wszystkich liderów politycznych z Cameronem włącznie! Jednak przy okazji narodzin syna księcia Williama, George’a, w „Guardianie” znowu można było przeczytać taki oto passus: „Będą potrzebni do momentu, kiedy Wielka Brytania stanie się republiką”. Taka jest logika walki politycznej między liberalną lewicą a monarchią na Wyspach.
I spotkanie trzecie: wraz z nawrotem popularności monarchii, obserwuje się – w Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych, a i w Polsce – powrót zainteresowania zjawiskiem „Diana, księżna Walii”. Po pogrzebie w 1997 roku, największym wydarzeniu telewizyjnym od pogrzebu Winstona Churchilla, wydawało się, że – mówiąc językiem tabloidów –„świat zapomniał o Dianie Spencer”. Ale nawrót popularności brytyjskiej monarchii, przypomniał także dramatyczna historię niedoszłej królowej Wielkiej Brytanii. Kate Middleton, dziś księżną Cambridge, zaczęto porównywać do innej „ikony stylu” z lat 80., jej teściowej Diany; wspominano ją także przy okazji narodzin wnuka George’a. A 28 sierpnia w polskich Empikach ukaże się kolejny bestseller Andrew Mortona „Diana: jej historia”, przetłumaczony przez Waszą korespondentkę, a 20 września na polskich ekranach pojawi się amerykańsko – brytyjska fabuła „Diana” z gwiazdą Naomi Watts w roli tytułowej. Okazuje się, że świat nie całkiem zapomniał o księżnej Walii.
I na koniec pytanie – jak ta młoda kobieta, była żona księcia Walii i matka „a heir and spare”, następcy tronu i jego brata zostanie zapamiętana? Myślę, że recepcja całej tej nieszczęsnej królewskiej love story jeszcze się do końca nie wyklarowała. Kiedy teraz tłumaczyłam drugą książkę Mortona, zaskoczyła mnie zmiana oceny tej postaci przeze mnie samą. Tłumacząc pierwszy przebój w 1992 roku, i na bieżąco obserwując w brytyjskich mediach wyczyny młodej osóbki, egocentrycznej, niezrównoważonej, manipulującej mediami, stałam zdecydowanie po stronie atakowanej Elżbiety II. Dziś, przekładając kolejną książkę, napisaną już po śmierci Diany, obserwując sukcesy wciąż reformowanej monarchii i domowe szczęście księcia Walii i „Teflonowej Camilli”, zaczynam dostrzegać argumenty drugiej strony. Młoda dziewczyna, z rozbitego środowiska rodzinnego, w dodatku bulimiczka, w wyniku zaaranżowanego małżeństwa, dostaje się do Firmy. Jeśli przypomnimy sobie, że bulimia jest chorobą zakłócająca odbiór świata i relacje międzyludzkie, wiadomo, że to nie mogło się skończyć dobrze. Widać, że w tej historii, jak w życiu, byli zwycięzcy i zwyciężeni.
I – kolejny paradoks – już widać, że w tym krótkim, 36-letnim życiu, wiele się Dianie udało. Świetnie wychowała swoich synów, z których zwłaszcza starszy, William, zaskakuje dojrzałością. Prowadząc ich do hosteli dla bezdomnych i hospicjów dla umierających na raka, nauczyła, że poza rezydencjami, w których mieszkają, także toczy się życie, oraz umiejętności współczucia dla mniej uprzywilejowanych. Królowa jest dziś patronką ok. 600 organizacji, ale niewątpliwie Diana zdynamizowała zainteresowanie rodziny królewskiej pracą charytatywną i jej obowiązkami w stosunku do społeczeństwa. No i, nie da się ukryć, że księżna Walii, jakoś pośrednio doprowadziła do modernizacji brytyjskiej monarchii. Czy bez wieloletniej wojny między lady Di a Elżbietą II w ogóle do reform brytyjskiej monarchii by doszło? Pewnie tak, ale z pewnością nie tak szybko. Oczywiście, nie doszłoby do sukcesu, gdyby nie mądrość, doświadczenie i ciężka praca Elżbiety II, a także wiele koncesji, które w ciągu ostatnich lat poczyniła. Ta jej ciężka praca zmieniła opinie Brytyjczyków o monarchii, i zyskała sobie wysokie oceny nawet części liberałów jak Andrew Marr, komentator polityczny BBC i autor wielkiego tomiszcza „The Diamond Queen”. Paradoksy, paradoksy, jakich na co dzień nie szczędzi nam, zwykłym śmiertelnikom, ale i koronowanym głowom, życie.
Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL.
------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl: "Elżbieta II Ostatnia Królowa"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/165176-syndrom-31-sierpnia-kilka-slow-o-medialnym-zamieszaniu-wokol-ksieznej-diany