Asad przestrzega USA przed interwencją w Syrii: "Jeśli ktoś marzy o przekształceniu Syrii w marionetkę Zachodu, to nie doczeka się tego"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / EPA
fot. PAP / EPA

Prezydent Syrii Baszar el-Asad ponownie odrzucił kierowane pod jego adresem przez USA i inne kraje oskarżenia o użycie broni chemicznej przeciwko swoim oponentom. Ostrzegł też, że jeśli Zachód podejmie interwencję w Syrii, to dozna fiaska.

Oskarżenia takie mają wyłącznie polityczny charakter. Ich przyczyną jest seria zwycięstw sił rządowych nad terrorystami

- oświadczył prezydent Asad w wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Izwiestija". Syryjski prezydent dodał, że oświadczenia polityków w USA i innych państwach na ten temat to "kpina ze zdrowego rozsądku i lekceważenie opinii publicznej we własnych krajach".

Według Asada "przeszkodą dla interwencji militarnej w Syrii jest powszechna świadomość, że to, co dzieje się w Syrii, nie jest rewolucją ludową i wołaniem o reformy, lecz terroryzmem".

Syryjski przywódca ostrzegł, że jeśli Stany Zjednoczone mimo wszystko zdecydują się na akcję zbrojną lub nawet interwencję w Syrii, to "doznają fiaska, jak we wszystkich rozpętanych przez siebie wojnach, począwszy od Wietnamu".

Ameryka uczestniczyła w wielu wojnach, ale nigdy nie osiągnęła swoich politycznych celów, w imię których zaczynała te wojny

- oznajmił.

Asad zauważył, że "ataki terrorystów przeciwko Syrii zagrażają stabilności na całym Bliskim Wschodzie".

Mamy do czynienia tak z pojedynczymi ugrupowaniami, jak i całymi armiami terrorystycznymi. Terrorystów werbowały i wspierały USA oraz państwa zachodnie. Sponsorami terrorystów są często całe państwa, na przykład - Arabia Saudyjska

- wskazał.

Syryjski prezydent oświadczył, że "jeśli ktoś marzy o przekształceniu Syrii w marionetkę Zachodu, to nie doczeka się tego".

Jesteśmy niezawisłym państwem i będziemy walczyć z terroryzmem

- oznajmił.

Baszar el-Asad także ocenił, iż Rosja wywiązuje się ze wszystkich umów zawartych z Syrią.

Wszystkie kontrakty zawarte z Rosją są realizowane. Ani kryzys, ani presja ze strony USA, Europy i krajów Zatoki Perskiej temu nie przeszkodzą

- powiedział.

Z kolei Rosja wyraziła dziś swoje głębokie zaniepokojenie groźbami militarnymi Stanów Zjednoczonych.


Rosja jest bardzo zaniepokojona faktem, że Waszyngton może odpowiedzieć militarnie na atak chemiczny w Syrii przypisywany armii Baszara el-Asada

- oświadczyło rosyjskie MSZ. Szef dyplomacji Siergiej Ławrow zaapelował do USA o powściągliwość.

Minister zaznaczył, że oficjalne twierdzenia Waszyngtonu z ostatnich dni o gotowości sił zbrojnych USA do "interwencji" w syryjskim konflikcie zostały odebrane w Moskwie z głębokim zaniepokojeniem

- głosi oświadczenie resortu.

Odwołując się do niedzielnej rozmowy telefonicznej Ławrowa i sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, w komunikacie rosyjskiego MSZ zaapelowano do strony amerykańskiej, by nie ulegała "prowokacjom".

Jak poinformowano, Ławrow zwrócił również swemu rozmówcy uwagę "na ewentualne bardzo poważne konsekwencje możliwej interwencji zbrojnej na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, gdzie kraje, jak Irak czy Libia, w dalszym ciągu są zdestabilizowane".

Minister obrony USA Chuck Hagel powiedział w niedzielę, że amerykańskie siły zbrojne gotowe są do podjęcia akcji zbrojnej wobec Syrii, jeśli taką decyzję podejmie prezydent Barack Obama.

Władze Syrii zgodziły się, by inspektorzy ONZ zbadali tereny pod Damaszkiem, gdzie 21 sierpnia miało dojść do ataku chemicznego z setkami ofiar śmiertelnych. Syryjska opozycja twierdzi, że przez następne dni rejon ten ostrzeliwała artyleria, rozpraszając ślady bojowych środków trujących. Inspektorzy ONZ mają przystąpić do pracy w poniedziałek.

Agencja Reutera komentuje, że stanowisko amerykańskich władz, według których zgoda na inspekcję ONZ jest "zbyt późna, żeby była wiarygodna" świadczy o tym, że odpowiedź militarna jest bardziej prawdopodobna.

Strona rosyjska wzywa (Waszyngton), by powstrzymał się od wywierania presji na Damaszek, nie ulegał prowokacjom i przyczynił się do utworzenia normalnych warunków umożliwiających ekspertom misji ONZ, którzy już przebywają w kraju, przeprowadzenie szczegółowego, obiektywnego i bezstronnego śledztwa

- podkreślono w komunikacie rosyjskiego MSZ.

Tymczasem Turcja - jak oświadczył szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu - przyłączyłaby się do każdej międzynarodowej koalicji przeciwko Syrii, gdyby w ONZ nie udało się osiągnąć szerszego konsensusu w sprawie akcji przeciwko temu krajowi.

Zawsze traktujemy priorytetowo współdziałanie ze społecznością międzynarodową, na mocy decyzji Narodów Zjednoczonych. (Ale) jeśli taka decyzja nie zapadnie na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, na porządku dnia (...) staną inne opcje

- cytuje ministra dziennik "Milliyet".

Obecnie 36-37 krajów omawia te opcje. Jeśli w tym procesie sformowana zostanie koalicja przeciwko Syrii, Turcja zajmie w niej swoje miejsce

- powiedział Davutoglu.

 

mall/PAP

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych