Ciekawe, jak dziś propagandziści Tuska wyjaśnią rosyjskie embargo na polskie produkty rolne, skoro nie rządzi antyrosyjski PiS?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
kprm.gov.pl
kprm.gov.pl

Kreml szykuje się do ponownego zaostrzenia kursu politycznego wobec Polski i na horyzoncie pojawiła się groźba sankcji celnych względem polskich produktów rolnych. Establishment polityczno-medialny związany z Platformą Obywatelską, będzie musiał wymyślić jakąś nową bajeczkę, bowiem jeszcze do niedawna obowiązywała teoria, że to PiS jest winny fatalnym relacjom polsko-rosyjskim.

Kilka dni temu pojawiły się w rosyjskich komunikatach zastrzeżenia co do jakości polskiego mięsa. Dziś dowiedzieliśmy się, że identyczne zastrzeżenia dotyczą także owoców i warzyw. Szykuje się embargo?

A jeszcze do niedawna obowiązywał „przekaz dnia”, że wszelkie embarga spotykają Polskę ze strony Rosji tylko wówczas, gdy rządzi wraża opozycja prawicowa, czyli rusofob Kaczyński.

W marcu ubiegłego roku Marcin Wojciechowski z „Gazety Wyborczej” napisał artykuł broniący Tuska i jego politykę wobec Rosji. Wojciechowski zacytował na początku tekstu Joachima Brudzińskiego, który w dosadnych słowach powiedział gdzieś, że

Putin traktuje Tuska jak pętaka.

To musiało przelać czarę goryczy organu z ulicy Czerskiej i Wojciechowskiego, skoro napisał ten swój elaborat. Czytamy tam takie zdania:

Retoryka PiS z kampanii wyborczej 2005 r. spowodowała, że gdy wybory parlamentarne wygrał PiS, a prezydenckie - Lech Kaczyński, to Rosjanie mieli prawo pomyśleć, iż nastąpi mocny antyrosyjski zwrot Polski. Stosunki z Polską były już i tak napięte od czasu pomarańczowej rewolucji na Ukrainie (rok wcześniej), gdy m.in. dzięki polskiej mediacji do władzy doszedł prozachodni prezydent Wiktor Juszczenko.

To początek tłumaczenia polityki Rosjan, którzy nagle stanęli oko w oko ze strasznymi Kaczyńskimi. Dalej już Wojciechowskiemu poszło z górki:

W dniu zaprzysiężenia rządu Kazimierza Marcinkiewicza (wtedy z PiS) Rosja wprowadziła embargo na polskie mięso. Było to jak wypowiedzenie wojny mięsnej. Eksport polskiego mięsa do Rosji wart jest bowiem od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów dolarów rocznie. PiS najpierw próbował z Rosjanami rozmawiać, a gdy nie przyniosło to skutku, de facto zamroził stosunki z Moskwą.

Warto zwrócić uwagę, że – jak to w zwyczaju ma „GW“ – punktem odniesienia jest kraj, który ma możliwość dokopania Polsce. „Rosjanie mili prawo pomyśleć”, „zamroził stosunki z Moskwą”.

Ale za kilka akapitów pojawiło się światełko w tunelu Wojciechowskiego:

Rosja stosunkowo szybko po sformowaniu rządu Donalda Tuska zniosła embargo na polskie mięso.

Wojciechowski kończy swój tekst chyba ze łzami radości:

Generalnie w stosunkach polsko-rosyjskich jest znacznie lepiej niż kiedyś. W pewnych sprawach mamy konsensus, w innych - neutralność, w jeszcze innych - poważne rozbieżności, (...) ale rozmawiamy ze sobą i tam, gdzie to możliwe, próbujemy szukać rozwiązań. Coś się jednak dzieje, w odróżnieniu od rządów PiS. Gdy nie działo się nic albo było tylko gorzej.

W tym zaklinaniu rzeczywistości polsko-rosyjskiej organ Michnika szedł ręka w rękę z politykami rządzącej partii. Andrzej Halicki, w ubiegłej kadencji Sejmu szef Komisji Spraw Zagranicznych wiele razy sugerował w publicznych wypowiedziach, że rosyjskie embarga to de facto wina PiS.

Za rządów PiS nie było żadnych relacji z Rosją, a embargo na mięso było faktem

- takie słowa Halickiego można znaleźć w archiwum Polskiej Agencji Prasowej.

PO miała w kwestii poprawy relacji z Rosją swoistą ideę fix. To prawdopodobnie doprowadziło do katastrofy posmoleńskiej, czyli oddanie śledztwa przez piłkarzyków Tuska typom spod ciemnej gwiazdy, czyli KGB.

Ciekawe co dziś wymyśli Platforma Obywatelska i zaprzyjaźnieni z nią dziennikarze, aby wyjaśnić przyczyny embarga? Może propagandziści wpadną na pomysł, że to w związku z retoryką „okołosmoleńską” PiS? To by nawet do nich pasowało.

Wyjaśnienie embarga jest tymczasem bardzo prozaiczne: Rosja zawsze będzie prowadziła własną politykę i z reguły będzie ona przeciwstawna do polskiej. A to, czy rządzi w Polsce taka czy inna partia może być wygodnym pretekstem do zaostrzenia lub złagodzenie kursu.

Być może obecnie Kreml postanowił wypróbować swoją ulubioną politykę embarg po kilku mocnych wypowiedziach premiera Polski w temacie obrony Grupy Azoty przed wrogim przejęciem. A Rosja nie lubi być stawiana w takim świetle.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk mówił dziś do Rosjan językiem Kaczyńskiego. Przyjmując postawę premiera sprawie Azotów za dobrą monetę, nie można zapominać o całej górze realnych długów wobec Rosji

Na Kremlu dobrze wiedzą, iż mogą liczyć na rosyjską partię w Warszawie lub na zakompleksionych pożytecznych idiotów. A oni zawsze wyjaśnią politykę Rosji po myśli Kremla.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych