Wszystko mi się podoba, piękny film. Tylko ta jedna rzecz, że ten aktor gra zarozumialca.
Lech Wałęsa zaszczycił rodaków kolejnym megalomańskim wywiadem, w którym podsumował sytuację w Platformie Obywatelskiej, w polskiej gospodarce, a nawet w stołecznym mieście. Nie omieszkał przy tym przypomnieć swoich rozlicznych zasług,które omówił przy okazji recenzji filmu o sobie samym.
W "Faktach po Faktach" zanalizował sytuację w PO, ustawiając Jarosława Gowina w narożniku. Przyznał, że nawet jeśli racja jest po jego stronie, to powinien pokornie milczeć:
Nawet jeśli Gowin ma rację, to inna racja mówi, że teraz potrzeba jedności partyjnej i jedności innych grup społecznych, by realizować te trudne zadania, by wygrywać następne wybory, by była kontynuacja. To nie znaczy, że nie trzeba kontrolować, ale w jedności partyjnej.
Partyjna jedność i oddana obrona rządu Donalda Tuska przebijała niemal z każdego zdania byłego prezydenta. Samemu Gowinowi świetlanej przyszłości nie przewiduje:
Nie mają wyboru, bo on się nie pokaja, nie powie że to było nie fair, więc będzie musiał być wyrzucony. Czy ktoś go przyjmie? Czy może grać gdzieś solo? Nie za bardzo
- mówi Wałęsa, podkreślając, że konieczne jest dziś dookreślenie partyjne:
Musimy określić co to dzisiaj jest lewica, co prawica. Musimy organizować się bardziej w przekrój społeczny, żeby było czytelniej. Nie jakieś Platformy, nie jakieś PiSy. Co to za nazwy? Na dzisiejsze czasy komputerowe to nie odpowiada. A więc właściwie chyba społeczeństwa czekają na jakieś czytelniejsze propozycje organizowania się.
Zapytany o to, czy na miejscu Jarosława Kaczyńskiego przygarnąłby Jarosława Gowina, po chwili namysłu odparł:
Nie mogę odpowiedzieć szczerze, odpowiem kiedy indziej... (...) Moja tragedia polegała zawsze na tym, że ja nie mogę powiedzieć co naprawdę myślę, bo to się popsuje. Muszę niedomówić, niedopowiedzieć, zakombinować, żeby się mało kto poznał na tym... Na proste pytanie nie mogę odpowiedzieć.
Wałęsa przedstawił za to swoją receptę na dobre funkcjonowanie partii:
Partia musi coś robić, więc dobrze jak się zajmuje czymś, a nie pyta za dużo. Moczulski np. robił zbiórki owoców lub szkolenia.
Jak będzie wyglądała polska rzeczywistość po porażce Platformy? Zdaniem Wałęsy marnie, bo najlepiej rządzi ekipa Tuska.
PiS nie miałby z kim cokolwiek utworzyć. Gdyby poszło idealnie i wygrałby PiS, to by przegrał, bo przecież nie może nic zrobić więcej, jak ci robią. Nie ma z czego Polsce dać więcej. Dodatkowo zraził sobie Wschód i Zachód, i sąsiadów i dalej. W tych warunkach nie jest w stanie PiS nic osiągnąć.
Żeby dać, trzeba zabrać. Czy by Tusk nie chciał dawać rolnikom? Czy by chciał zwalniać nauczycieli, gdyby dzieci były do uczenia? On jest w przymusowej sytuacji. Nie starcza mu. Musi się czuć fatalnie. Ktokolwiek po nim nastąpi, nic więcej nie zrobi. Taki jest stan kraju. Taka jest ekonomia. Taka jest demokracja.
Zapytany o niekompetencje ministrów obsadzonych na stanowiskach i nieudolne decyzje podejmowane przez urzędników, stwierdza, że może to i racja, ale trzeba spojrzeć na "stan dzisiejszej demokracji, stan podzielenia się elektoratem aktywnym". Twierdzi przy tym, że fachowców wcale nie ma za dużo, więc - co oczywiste - nie ma kim obstawiać stanowisk.
Niedużo więcej będzie można zdziałać, jak ci działają
- dodał.
Lech Wałęsa stanął też w obronie punktu honoru PO, jakim jest ocalenie stolicy przed zmianami referendalnymi. Zapytany o to czy poszedłby na referendum, odpowiada:
Ja bym poszedł, ale zagłosowałbym za Waltzową. Dlatego, że naprawdę mimo wszystko, jest bardzo aktywna, stara się. Ja widzę jak ta Warszawa się buduje. Widzę, że nie da się zbudować inaczej. Widzę, że tak jak Warszawa się buduje, to żadne inne miasto nie jest tak budowane. To wszystko stwarza szanse na jutro, ale dzisiaj problemy. Dlatego nie zasłużyła sobie pani Waltzowa na takie traktowanie
Nie obciąża też winą prezydent Warszawy za brak dialogu z mieszkańcami, mimo że to jeden z najczęściej powtarzających się zarzutów.
Nie dopracowaliśmy się jeszcze jakiegoś zrozumiałego dialogu. Trzeba robić to co na zachodzie. Co sobota spotkania na łączce, na trawce, w różnych miejscach. Tam ci prezydenci i inni powinni razem z obywatelami rozmawiać, pytać, wypić piwko, kiełbasę dobrą. Coś takiego nam brakuje i to powoduje, że są niedomówienia.
Zdaniem byłego prezydenta, nie ma nic niepokojącego w działaniu Bronisława Komorowskiego, który zachęca do zbojkotowania referendum.
Demokracja pozwala nam na takie zachowania. Można iść i głosować za panią Waltzową, a można nie iść i to też jest głosowanie za panią Waltzową. Czepiają się, bo czepiać się muszą, bo nic innego tu wymyślić nie są w stanie.
Lech Wałęsa skomentował też spadkowy trend w sondażach PO.
Platforma popełniła jeden błąd. Od początku bez przerwy powinni być dyżurni ministrowie i wszystko, co opozycja podaje, od razu interpretować tak, jak prawda wygląda. Że to jest populizm, że to nie ma szans, że to jest nieprawda, że to jest nieprzeliczalne. Nie ma odpowiedzi na demagogię.
Zapytany o to czy Tusk ma jeszcze siłę, by zerwać się do lotu, odpowiada:
Zanim jeszcze zaczął premierować, był u mnie i ja mu mówiłem, że musi wykazywać się bez przerwy aktywnością, nie bać się rozliczać, a też i proponować. Nic mi nie odpowiedział, ale widziałem, że myślał tak - prawda zwycięży, a ja nie muszę wchodzić konfrontacje i nie muszę nic narzucać. Życie i logika potwierdzą moje słuszności. I on realizuje tę koncepcję.
Krytycznie odniósł się też do działań związkowców, którzy terroryzują rząd. Jego zdaniem najpierw powinni pokazać swoje pensje i z nich zrezygnować, bo przecież budżet państwa jest pusty i nie ma skąd brać dodatkowych pieniędzy.
Żeby wymagać, trzeba pokazać. Ja jak chciałem wymagać, to nie brałem pensji
- mówi Wałęsa, twierdząc że związkowcy, a zwłaszcza przewodniczący duda, powinni działać społecznie.
Znaczną część rozmowy Wałęsa poświęcił sprostowaniu postaci Lecha Wałęsy w filmie Andrzeja Wajdy.
Problem polega na tym, że w Polsce się wytworzyły 3 grupy oceny Wałęsy. Jedni mówią, że niemożliwe by tego dokonał, musiała mu pomóc bezpieka, a więc agent bezpieki. Część w to wierzy. Drudzy mówią to fenomen. Duch Święty mu pomagał, niemożliwe inaczej. A jeszcze inni mówią Dyzma. Wajda musiał wybrać jakąś koncepcję kto to jest ten Wałęsa. Wybrał główną myśl pani Fallaci. Nie mogłem z nią rozmawiać, bo miałem wielki strajk - Jelenia Góra czy Zielona Góra, już nie pamiętam. Musiałem jechać na ten strajk, zgasić go, bo paliła się Polska, ale musiałem wcześniej podpisać dokumenty dla związku, więc organizowałem to wszystko i przygotowywałem się do wyjazdu. A ona chodziła krok w krok za mną i długi wywiad... Mówię: pani, na litość boską, nie mogę, muszę jechać, bo Polska mi się wali. A ona nie słucha, nie puka, drzwi otwiera, wchodzi. Ja się wkurzyłem i powiedziałem: wyrzucam panią. A ona: - Jak pan śmie! Ja rozmawiałam z prezydentami, z królami, ja napisałam książki, a pan nie chce ze mną rozmawiać? A ja mówię: - Proszę panią, wkurzyłem się jeszcze gorzej. Ja żadnej książki nie przeczytałem w życiu i tej książki, co pani napisała o mnie też nie przeczytam. Daj mi pani spokój. I wyrzucam ją. A w tym momencie przychodzi telefon. - Opanowaliśmy sytuację, nie musisz pan przyjeżdżać. To ja mówię: - Proszę panią, siadamy, robimy. Ale Wajda o tym nie wiedział. Wiedział, że woda sodowa mi do głowy uderzyła i że jestem zarozumiały, odważny, pewny siebie, nie chciałem rozmawiać z Orianą Fallaci. (...) Rzeczywiście z komuną dlatego Wałęsie się udało, bo był odważny, a jednocześnie butny, pewny siebie, silny, nie słuchał nikogo i to mu dało zwycięstwo. Wajda z tego wyprowadził. A było inaczej.
- wyjaśnił człowiek-legenda. Zapytany o to, co nie podoba mu się w filmowym Wałęsie, odparł:
No ten aktor odegrał rolę takiego pewnego siebie, odważnego, zarozumiałego. (...) Wszystko mi się podoba, piękny film. Tylko ta jedna rzecz, że ten aktor gra zarozumialca. Gdybym był zarozumiały, to robotnicy by mnie nie nosili na ramionach. Natomiast, ja byłem przekonany, ja wiedziałem o co gram, ja byłem przygotowany do tej walki najlepiej w Polsce, bo byłem od urodzenia przeciwnikiem komunizmu. A jednocześnie wyjątkowe szczęście miałem. Te rzeczy, które niektóre się zdarzyły, które trzeba by kiedyś opisać, to były nieprawdopodobne. W związku z tym, ktoś tam mi z niebios pomagał też w tym. Taka jest prawda. Ale jak to pokazać? Wajda miał straszną sytuację.
mall, tvn24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/164759-walesa-nie-traci-megalomanskiej-formy-o-filmie-wajdy-wszystko-mi-sie-podoba-piekny-film-tylko-ta-jedna-rzecz-ze-ten-aktor-gra-zarozumialca
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.