Ks. Isakowicz-Zaleski: „W Kościele polskim bardzo potrzeba dialogu pomiędzy przełożonymi a podwładnymi”. Księże Tadeuszu, także pomiędzy duchownymi a świeckimi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Kneblowanie do niczego nie prowadzi. W Kościele polskim bardzo potrzeba dialogu, również wewnętrznego, pomiędzy przełożonymi a podwładnymi

– napisał na swoim blogu ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w kontekście sprawy ojca Krzysztofa Mądela, i trudno się pod tymi słowami nie podpisać.

Chciałbym tylko mocniej podkreślić jedną rzecz: ważne jest także i to, gdzie i w jakich formach ten dialog się odbywa. Na pewno nie są dobrym forum „dialogu” – tu zresztą nasze poglądy z ks. Tadeuszem są, jak myślę, zbieżne - media w rodzaju „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” czy TVN24, które próbują kształtować Kościół „na swój obraz i podobieństwo”, a skutki tegoż mogą być tylko fatalne. A owo rzekome „kneblowanie” polega przecież, o ile mi wiadomo, właśnie na zakazie wypowiedzi w mediach, wydanym przez przełożonych.

Uważam, że dla księży w rodzaju Bonieckiego czy Lemańskiego – a przede wszystkim dla Kościoła – byłoby lepiej, gdyby ci duchowni dali się medialnie „zakneblować”, przynajmniej na jakiś czas odpoczęli od bywania w mediach mainstreamu i nie dawali powodów do satysfakcji wrogom Kościoła. Niestety, zdrowy rozsądek ich wyraźnie zawodzi, a „parcie na szkło” okazuje się silniejsze. Rzekomo „kneblowanego” ks. Bonieckiego trudno zresztą nazwać ofiarą. Niby miał nie zabierać głosu w mediach, ale obszedł zakaz okrężnie: w ub. roku, korzystając z tego, że akurat wydał książkę, zrobił jej tournee promocyjne, na spotkaniach były mainstreamowe media, ks. Boniecki mówił co mówił i natychmiast, „kuchennymi schodami”, trafiało to do ludzi poprzez media właśnie. Swoją „pielgrzymkę” po mediach zaliczył również ks. Lemański, być może czeka nas podobna „peregrynacja” w wykonaniu o. Mądela. Co z tego wynikło i wyniknie dobrego dla Kościoła? Obawiam się, że niewiele, albo zgoła nic.

W ub. roku, zimą, byłem na takim spotkaniu z ks. Bonieckim (i Aleksandrem Hallem na dokładkę) w księgarni w największej galerii handlowej w Rzeszowie (relacjonowałem je zresztą na portalu wPolityce.pl). I nabrałem po nim jeszcze mocniejszego przekonania, że w życiu zakonnym posłuszeństwo jest o wiele istotniejszą wartością dla kondycji duchowej zakonnika niż swoboda trzaskania dziobem w mediach. Oczywiście, takie posłuszeństwo, które nie łamie sumienia ani nie niszczy godności zakonnika, co skądinąd w przypadku ks. Bonieckiego nie ma miejsca.

Ks. Isakowicz-Zaleski broni o. Mądela także dlatego, że w sprawach lustracyjnych dostał od niego przed kilku laty mocne wsparcie, za co zresztą jezuita zapłacił karnym przeniesieniem na inną placówkę. Mam w materii lustracji duchowieństwa własne (oczywiście, w porównaniu z ks. Tadeuszem, nad wyraz skromne) doświadczenia. W tamtym czasie pisałem trochę w podkarpackiej prasie na ten temat (w tym na temat rzeszowskich wątków lustracji duchownych - ks. Tadeusz powinien to pamiętać, zwłaszcza że raz zostaliśmy na łamach pewnego bardzo szacownego tygodnika zaatakowani wspólnie i odmówiono nam prawa do odpowiedzi). To pisanie miało swoją cenę, którą – nie żałując niczego - płacę w rzeszowskiej mikroskali do dziś. W tym miejscu chciałbym jednak tylko potwierdzić słowa ks. Isakowicza-Zaleskiego, jak ważny był wtedy każdy głos poparcia i otuchy. Publicznie dzielnie wsparł mnie wówczas tylko jeden człowiek - młody teolog świecki, którego wówczas nie znałem, a dziś jesteśmy przyjaciółmi. Dlatego dobrze rozumiem ks. Tadeusza, gdy do obrony o. Mądela używa akurat argumentu jego prolustracyjnej postawy. Jednak uważam,  że tamte i obecne kłopoty o. Mądela to dwie oddzielne sprawy, których bym nie łączył.

A pomny tego, co się działo kilka lat temu w kwestii lustracji duchowieństwa, poszedłbym o krok dalej od ks. Tadeusza i napisał tak: w polskim Kościele bardzo potrzeba dialogu, i to nie tylko pomiędzy przełożonymi a podwładnymi wśród duchowieństwa, ale także pomiędzy duchowieństwem (zwłaszcza hierarchicznym) a świeckimi. Dialogu na forum Kościoła, a nie w „GW”, „Newsweeku” czy TVN24. Na tym polu kneblowanie również do niczego dobrego nie prowadzi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych