Zapowiadana dymisja MF J.V.Rostowskiego to wymiana zderzaków czy tzw. "pic na wodę"? Sensowną rekonstrukcję rządu należałoby zacząć od premiera D.Tuska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Po pierwsze nasz "Sztukmistrz z Londynu" czyli facet bez Peselu i NIP-u oraz polskiego obywatelstwa o mizernych kompetencjach nigdy nie powinien zostać polskim Ministrem Finansów. Po drugie odesłanie MF J.V. Rostowskiego w ramach rekonstrukcji rządu do krainy deszczowców, bez zgody londyńskiego lobby bankowego i lichwiarskiego oraz grupy Bilderberg wydaje się mało realne.

Od sześciu lat twierdzę, że tajfun "Vincent" wcześniej czy później zatopi rząd D.Tuska. Wydaje się, że ten moment nieubłaganie nadchodzi. Po tak złym aroganckim i niekompetentnym MF, specjaliście od zaklinania rzeczywistości, zaciągania gigantycznych długów, mega-pomyłek budżetowych na dziesiątki miliardów złotych oraz coraz bardziej represyjnej polityki fiskalnej płakać będzie jedynie prof.J.Staniszkis.

Efekt ewentualnej i mocno wątpliwej na razie dymisji MF J.V.Rostowskiego byłby i tak zabiegiem czysto propagandowym i PR-rowskim. Oby nie okazało się, że to MF J.V.Rostowski wraz z Londyńskim City i naszymi wierzycielami zdymisjonują premiera D.Tuska. Na placu boju pozostają przecież wszyscy główni autorzy totalnego wręcz uzależnienia Polski od zagranicznego lobby bankowego i lichwiarskiego, twórcy wielkiej dziury budżetowej i wyprzedaży resztek majątku narodowego, a także rolowania polskich długów i własnego narodu. Główni stratedzy i mózgi tej 6-cio letniej już zabójczej operacji na żywym polskim organizmie - premier D.Tusk i super-premier J.K.Bielecki są nadal promotorami MF J.V.Rostowskiego. Dziś już nie wystarczy dymisja "super - magika" od finansów i nowa nieco mniej arogancka twarz na ul. Świętokrzyskiej. Takich fachowców można mieć z ulicznej łapanki, wbrew temu co w publicznych zachwytach nad MF J.V.Rostowskim wyraża prof. J.Staniszkis.

Żeby coś realnie zmienić, ratując nas przed katastrofą i bankructwem trzeba by się po pierwsze, przyznać do ewidentnych niestety już popełnionych poważnych błędów. Po drugie, należałoby całkiem serio traktować krytyczne często uwagi i propozycje zarówno opozycji jak i nierządowych ekspertów, związków zawodowych i przedsiębiorców, a przede wszystkim liczyć się z opinią polskiego społeczeństwa. Zrekonstruowany nowy rząd musiałby się na początek mocno uderzyć we własne rządowo-koalicyjne piersi i przyznać się, że "kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem, kłamaliśmy cały czas, gdy idzie o stan polskich finansów publicznych".

Żaden nowy cudotwórca z neoliberalnej stajni nic nie zwojuje na stołku MF jeśli natychmiast nie odejdzie od dotychczasowych metod zarządzania polskimi finansami publicznymi i tzw. kreatywnej księgowości. Dobre samopoczucie, gwałtownie rosnący fiskalizm, zaciąganie ciągle nowych długów, by spłacać stare i ukrywanie przed opinią publiczną skali gigantycznych zobowiązań niewiele poprawi bez względu na to, czy MF będzie J.V.Rostowski czy J.K. Bielecki. Bez przyjęcia całkiem nowego, propolskiego kursu w polityce gospodarczej, finansowej i pieniężnej, bez unarodowienia długów, repolonizacji banków i reindustrializacji kraju, a przede wszystkim godziwych wynagrodzeń, cała ta propagandowa zagrywka z ewentualną dymisją MF J.V.Rostowskiego jest funta kłaków nie warta. Nowe podobno, programowe otwarcie, o którym tak śni koalicyjny Dyzio-Marzyciel czyli v-ce premier J.Piechociński okaże się kolejną farsą i teatrem absurdu.

Z pewnością nie będzie też wielu chętnych na nowego kozła ofiarnego w MF, który zastąpiłby ten totalnie już zdezelowany rządowy zderzak. Prawdziwą Stajnię Augiasza, liczne finansowe miny z opóźnionym zapłonem, pozamiatane pod dywan finansów publicznych przykre niespodzianki jakie pozostawi po sobie "Sztukmistrz z Londynu" czyli MF J.V.Rostowski trzeba będzie jeszcze sprzątać latami, o ile ktoś tę robotę weźmie na poważnie. Tym bardziej więc absurdalne i niedopuszczalne wydaje się być, by to właśnie MF J.V.Rostowski reperował jeszcze w ramach nowelizacji, budżet państwa na 2013 r. i przygotowywał kolejny już wirtualno-humorystyczny budżet na 2014 r.

Skoro MF J.V.Rostowski jest tak słaby, że trzeba go będzie wymienić jesienią, to aktem skrajnej odpowiedzialności ze strony premiera D.Tuska i J.K. Bieleckiego jest przyzwolenie, by jeszcze trochę mógł się on pobawić zapałkami w składzie finansowej i budżetowej benzyny. Niewątpliwie do czasu swej dość wątpliwej dymisji MF J.V.Rostowski "nawywija nam" jeszcze niezłe cuda wianki wpędzi nas w kolejne nieliche tarapaty. Za obecną polityką gospodarczą i finansową odpowiada przecież cały rządowy "Gang Olsena".

Prawdziwa rekonstrukcja rządu miałaby sens tylko wówczas gdyby wymieniony został główny zderzak czyli premier D.Tusk. Kolejne więc propagandowe i PR-rowskie sztuczki w stylu zamienił stryjek siekierkę na kijek z tą tzw. rekonstrukcją rządu, to najzwyklejsze wciskanie kitu, coraz bardziej zaniepokojonemu polskiemu społeczeństwu. MF J.V.Rostowski już dawno powinien był otrzymać honorowy tytuł zasłużonego satyryka świata finansów                i nie tyle zostać odesłany na zasłużoną brytyjską emeryturę, co stanąć przed polskim Trybunałem Stanu.

W innym bowiem wypadku będziemy mieli do czynienia z kontynuowaniem polityki PO- nas choćby Potop czyli nowe będzie szło, a stare jechało. Z wielkiej chmury rekonstrukcji rządu będziemy mieli mały deszczyk i wieloletnią posuchę w portfelach.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych