Jak odpowiednio podkreślić zależność zieleni i seksu z dziećmi? Jak zbudować narrację? Mam pomysł!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Kilka dni temu "Frankfurter Allgemeine Zeitung" opublikował raport o pedofilii wśród niemieckich lewicowców z partii Zielonych. Autorami artykułu opublikowanego tydzień temu dokumentu są politolodzy Franz Walter i Stephan Klecha z Instytutu Badań nad Demokracją w Getyndze. Dokument powstał na zlecenie samych Zielonych, którzy chcą zbadać jak wielkie było przyzwolenie na pedofilię w szeregach partii. Okazuje się, że nie tylko Daniel Cohn- Bendit, fetowany też przez polską lewicę polityk, wykazywał drastycznym poparciem dla „niewinnego” seksu z dziećmi.

Z analizy dokumentów wynika, że w swoim pierwszym programie z 1980 roku Zieloni opowiadali się za legalizacją stosunków seksualnych między dziećmi, a ich opiekunami i innymi dorosłymi. Partia domagała się usunięcia z kodeksu karnego przepisów zakazujących takich kontaktów. Mimo tego, że, zdaniem autorów raportu, partyjne wpływy zwolenników legalnego seksu z dziećmi maleją po 1985 roku, to i tak wciąż politycy popierający niegdyś pedofilię nadal są aktywni. Najsłynniejszym z nich jest Daniel Cohn Bendit, który w książce "Wielki Bazar" z 1975 roku opisywał w erotyczne przeżycia dzieci.

Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem...


pisał polityk. Po co po przywołuję raport, o którym zbyt szeroko „postępowe” media się nie wypowiadają? Bo w normalnym świecie mógłbym oczekiwać symetrii w traktowaniu pedofilów. Co dziś powinno stać się z politykami Zielonych, którzy kilkanaście lat temu popierali legalizację pedofilii? Co powinno się stać z wizerunkiem Zielonych na świecie? Jak powinniśmy traktować próbę samooczyszczenia się lewicowej partii, której liderzy dojrzeli problem ze swoją przeszłością?
Skoro dyktatura egalitaryzmu domaga się równego traktowania wszystkich, to chyba jasne jest, że należy nie tylko publicznie piętnować przyłapanych na pedofilskich odchyłach polityków Zielonych, ale również domagać się odszkodowania od dzisiejszych Zielonych za wieloletnie przyzwolenie na „klimat pro pedofilski”. Należy z całą stanowczością mieszać z błotem nawet tych polityków Zielonych, którzy jawnie nie popierali pedofilii w poprzednich latach. Za co? Za to, że ostatecznie głośno nie potępili kolegów. A przecież to musi oznaczać ich sympatię do śliniących się w zielonych krzakach, zielonych miłośników dzieci. Nieprawdaż?


Należy również jak najczęściej używać stwierdzenia „lewicowy pedofil” by ostatecznie mocno podkreślić zależność między ideologią lewicową a seksem z dziećmi. W każdej dyskusji z Zielonym trzeba odwoływać się do popierania przez jego organizację pedofilii. Potrzeba też rzucać oskarżenia, że wśród polskich Zielonych też kryją się miłośnicy seksu z nieletnimi. Czy potrzeba do tego dowodów? A po cholerę? Wystarczy fakt, że 30 lat temu zdarzały się przypadki pedofilii wśród ludzi o takich poglądach daleko na zachodzie. To wystarczy by z lewaka w Polsce zrobić pedofila.  No i oczywiście najważniejsze: nie można zapominać o produkowaniu filmów, skeczy kabaretowych i gadżetów z Zielonymi pedofilami, które utrwalą w społeczeństwie odpowiedni obraz miłującego naturę i czyste powietrze miłośnika nagiego dziecka. Niech prawicowi żurnaliści co kilka tygodni na okładkach swoich tygodników umieszczają zdjęcia wściekłych twarzy Zielonych polityków, które górują nad masą płaczących dzieci.  Społeczeństwo ma wiedzieć, że Zielony chce dorwać nasze dzieci na każdym kroku, o każdej porze dnia i nocy. Zieleń ma się wręcz kojarzyć ze zgwałconą dziewczynką z zapałkami z przerobionej odpowiednio na taką z powieści Dickensa. Można dodać do tego też ckliwy utwór innego miłośnika dzieci R-Kellego.


Na fajny pomysł wpadłem? Mam rację, że trzeba odpowiednio naświetlić problem pedofilii wśród Zielonych? Nie? Proponuję podłe i nikczemne metody dyskredytowania oponenta- mówicie Drodzy Czytelnicy? Serio? To dlaczego wy kochani lewicowcy na co dzień stosujecie te metody wobec Kościoła katolickiego?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych