Rzecz o złych nazistach ze Szwecji. Zespół Sabaton przeszkadzał już kiedyś Gazecie Wyborczej, teraz ma problemy w Rosji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

To nie pierwszy raz, kiedy szwedzki zespół Sabaton musi odpierać oskarżenia o propagowanie nazizmu. Tym razem ze strony Rosjan, którzy nie chcą, żeby zespół wystąpił w Wołgogradzie (dawniej Stalingrad) z okazji 70. rocznicy bitwy pod Stalingradem.

CZYTAJ TAKŻE: Szwedzki Sabaton nie zagra w rocznicę bitwy pod Stalingradem. Rosjanie oskarżyli zespół o nazizm

Poszło o utwór Ghost Division poświęcony niemieckiej 7. Dywizji Pancernej z czasów II wojny światowej, dowodzonej przez Erwina Rommla. Muzycy twierdzą, że nie propagują nazizmu, a jedynie doceniają taktykę wojenną. Temat rzeczywiście jest dyskusyjny, bo każde relatywizowanie zła, czy nazistowskich zbrodni nie ma prawa bytu i to jest dla mnie rzecz bezdyskusyjna.

Niemniej jednak Szwedzi proszą o to, by "Ghost division" traktować jako nieodłączną część całego albumu. A na nim są także utwory o bohaterskiej obronie Wizny przez żołnierzy kapitana Raginisa, czy szturmie na wzgórze Monte Cassino.

Kilka lat temu przed szwedzkimi "nazistami" ostrzegano także w Polsce. Gazeta Wyborcza alarmowała, że Polacy ekscytują się zespołem, który zarabia kasę śpiewając dla każdego co innego. Że jak u Niemców, to "Wehrmacht", a jak w Polsce to "40:1" o bohaterskiej obronie Wizny przez kapitana Raginisa, albo "Uprising" o Powstaniu Warszawskim.

Kiedyś już o tym pisałem, ale widocznie warto powtórzyć. Poza tytułem: "Wehrmacht", warto się jeszcze choć odrobinkę zagłębić w tekst.

Were they the victims of the time

Or proud parts of larger goals?

Propaganda of the reich

Masterful machine

 

Czy oni byli ofiarami czasu

czy dumną częścią większego celu?

Propaganda Rzeszy

władcze urządzenie

 

Gdzie tu propagowanie nazizmu? Nie ma, są za to sugestie, że nawet ci żołnierze Wehrmachtu, którzy twierdzą, że do armii byli wcieleni siłą, mogli gorliwie wypełniać plan Hitlera.

Ciekawi mnie także, dlaczego Sabaton Rosjanom przeszkadza właśnie teraz, a wtedy, gdy dwukrotnie wystąpił przed Iron Maiden wszystko było okej. Może teraz, w miejscu krwawej bitwy nie chcieliby usłyszeć tego, co o Stalingradzie Szwedzi zaśpiewali już w 2005 roku:

Widzisz twoich przyjaciół padających, słyszysz ich

Modlących się do Boga, którego twój kraj nie uznaje (…)

Pisze te słowa z pozycji Polaka, który jest zespołowi wdzięczny za to, że naszą historię niesie w świat. Bo ani wydarzenia spod Wizny, ani Powstanie Warszawskie nie uzyskało jeszcze w świecie statusu wydarzeń, o których mówi się prawdę i tylko prawdę. Kampania wrześniowa to wciąż jeden z najmniej znanych epizodów II wojny światowej, a publicyści i pseudohistorycy co roku psują nam krew jałową dyskusją wokół zasadności Powstania.

Miałem okazję z bliska przyglądać się nagraniu teledysku do piosenki "Uprising", rzecz miała miejsce w warszawskiej zabytkowej fabryce Norblina.

Chłopaki z Sabatonu bardzo zwracali uwagę na to, aby w klipie nie eksponować zbytnio hitlerowskich symboli. Nawet SS-mańskie błyskawice na hełmach były zaklejane. Swastykę widać na fladze, ale chwilę potem ląduje ona w błocie.

Jest jeszcze jedna kwestia rosyjskiego protestu. Autorzy listu sugerują, że zespół zamierza podczas występu zbezcześcić rosyjską flagę. To już kompletna bzdura.

Był taki moment, kiedy wokalista Joakim Broden musiał odłożyć polską flagę, bo była przerwa w zdjęciach. Ktoś z obsługi zasugerował, żeby oparł po prostu szturmówkę o mur. To go bardzo zdenerwowało. Uśmiech zniknął z jego twarzy, a przez zęby wycedził tylko:

Sztandaru nie kładzie się byle gdzie!


Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych