Sześć tysięcy złotych plus vat Kancelaria Premiera wydaje z pieniędzy podatników na zwiększenie ilości fanów na swoim facebook-owym profilu. Zarabia na tym agencja FaceADDICTED, z którą Centrum Informacyjne Rządu podpisało umowę oraz Mark Zuckerberg, właściciel Facebook.com, gdzie mają pojawiać się płatne reklamy Kancelarii Premiera.
Sprawa wyszła na jaw dzięki staraniom znanego prawnika, właściciela serwisu VaGla.pl, Piotra Waglowskiego. Szukając źródeł identycznych komentarzy, pojawiających się w różnych serwisach internetowych, a promujących postulat rządu Tuska zlikwidowania OFE, ekspert od prawa w sieci wysłał m.in. do Kancelarii Premiera wniosek o udostępnienie informacji publicznej o umowach zawartych z firmami na wsparcie w sferze oddziaływania wizerunkowego w internecie. W środę, 14 sierpnia w końcu otrzymał treść umowy jaką KPRM zawarł z brandADDICTED sp. z.o.o., właścicielem agencji FaceADDICTED. Umowę wraz z omówieniem Piotr Waglowski bezzwłocznie opublikował na swoim serwisie. LINK TUTAJ
Jak czytamy w umowie Kancelaria Premiera Tuska zleca agencji m.in.
[...] realizację kampanii kontekstowej w serwisie facebook.com o wartości 6.000,- zł. netto (słownie: sześć tysięcy złotych) mającej na celu zwiększenie liczby fanów na profilu Kancelarii Premiera - w tym zaprojektowanie kreacji reklamowych, targetowanie, uruchomienie, monitoring i optymalizacja emisji oraz dokonywanie rozliczeń za emisję reklam bezpośrednio z serwisem Facebook.com. Zakłada się, że kampania reklamowa będzie prowadzona w etapach, a budżet każdego z etapów wyniesie 1000 pln, chyba, że w wyniku bieżącego zapotrzebowania komunikacyjnego Zleceniodawca zadecyduje o innym podziale środków. Kampania reklamowa zostanie uruchomiona w przeciągu pierwszych 30 dni od podpisania niniejszej umowy. [...]
To nic innego jak kupowanie lajków fanpejdżu państwowej instytucji. Nie wiem czy taniej nie byłoby po prostu rozpisać na facebooku przetargu publicznego na kupienie jakieś „farmy lajków”, od których serwis ten aż się roi. Zaoszczędzono by trochę publicznego grosza.
Jak wynika z zapisów umowy pierwsza kampania kupowania lajków miała się rozpocząć 30 dni od podpisania umowy. Doszło do tego 28 maja tego roku, czyli pierwsza kampania miała ruszyć w dniu rozpoczęcia wakacji - 28 czerwca, gdy większość użytkowników serwisów społecznościowych szykuje się do wyjazdów i „plażowania”. Każdy spec od mediów internetowych, a nie tylko społecznościowych wie, że w okresach świątecznych oraz wakacyjnych spada liczba użytkowników internetowych stron i ich aktywności. Jeśli już wchodzi się na społecznościowe media to tylko po to, by podzielić się zdjęciami z urlopu, a nie szukać interakcji z rządowymi profilami. To już zwykłe marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Jeśli prywatna agencja, specjalizująca się w komunikacji internetowej zdecydowała się na podpisanie umowy z takim terminem rozpoczęcia kampanii to znaczy, że albo działała celowo albo sama w branży jest nowicjuszem. Tego ostatniego jakoś nie przyjmuję do wiadomości. Postanowiłem sprawdzić, czy są jakieś ślady pierwszej kampanii facebookowej Kancelarii Premiera Tuska. Nie zauważyłem. Może KPRM sam się pochwali skutecznością w pozyskiwaniu lajków jeśli ma czym? W końcu robi to za nasze pieniądze, warto więc udostępnić specom od mediów społecznościowych dobry case, by mogli się podszkolić.
W umowie można też znaleźć inne ciekawe rzeczy, na które dwór Tuska wyda pieniądze podatników. Oto agencja FaceADDICTED na zlecenie KPRM ma za zadanie opracowania:
[...] koncepcji Programu Ambasadorskiego angażującego internautów szczególnie aktywnych na kanałach Zleceniodawcy w mediach społecznościowych, zgodnie z założeniami, które przekaże Zleceniodawca [...]
Czyżby powstać miały wirtualne stanowiska Ambasadorów lajków, udostępnień i komentarzy? Codziennie lajkuj a w nagrodę nadany będzie tobie tytuł „Ambasadora Wielkiego Wirtualnego Dworu Jej Królewskiej Mości Króla Donalda I”. Byłoby to zabawne, gdyby nie szły na to nasze pieniądze.
W umowie opublikowanej przez Piotra Waglowskiego jest więcej takich kwiatów. Za wszystkie zapłacimy 35 tys. złotych netto (brutto - 43 050 złotych). Wypłaty następować będą w miesięcznych ratach. Przez pierwsze trzy miesiące po 7 tysięcy złotych, potem po 3,5 tysiąca złotych. Kontrakt zastrzega, że za ponadstandardowe prace, ale wykonane w ramach umowy i na szczególne zlecenie KPRM prywatnej agencji będzie przysługiwało dodatkowe wynagrodzenie.
Przez pół roku Kancelaria Premiera Tuska wyda około 50 tys. złotych na wirtualne działania na facebooku. Nie jest to dużo, ale jak słusznie zauważa autor serwisu VaGla.pl, po to powstał BIP, czyli Biuletyn Informacji Publicznej, by poprzez niego władza kontaktowała się z obywatelami i tam zgodnie z ustawą prezentowała to co wytworzy w obszarze informacji. Powinno się więc te pieniądze przeznaczyć na rozwój, modernizację i odpowiednie wykorzystanie BIP-ów rządowych i państwowych instytucji zamiast na wirtualny piar fanpejdża. Najbardziej mnie jednak dziwi w tej umowie zlecenie monitoringu „kanałów społecznościowych” Kancelarii Premiera. To już Amerykanie z NSA/CIA nie dzielą się z polskim rządem tym co im wyjdzie z podglądu w ramach PRISM?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/164331-dwor-tuska-za-pieniadze-podatnikow-kupuje-lajki-na-fejsie-a-na-wojsko-nie-ma-pieniedzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.