Egipskie Bractwo Muzułmańskie nawoływało w piątek do zorganizowania tego dnia po południowych modłach "marszu gniewu milionów" w całym Egipcie, aby zaprotestować przeciw rozprawieniu się władz z demonstrującymi zwolennikami odsuniętego od władzy prezydenta.
W następstwie akcji sił bezpieczeństwa wobec zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego zginęło ponad 600 osób.
Mimo że odczuwamy ból i żal z powodu straty naszych męczenników, ostatnia zbrodnia sprawców zamachu stanu wzmogła naszą determinację, by z nimi skończyć
- napisała ta islamistyczna organizacja. Bractwo Muzułmańskie oskarża egipską armię o dokonanie zamachu stanu na początku lipca, gdy ta odsunęła od władzy wywodzącego się z Bractwa, lecz wybranego w demokratycznym głosowaniu Mohammeda Mursiego.
Egipscy liberałowie i młodzi aktywiści, którzy popierają armię, uważają, że odsunięcie Mursiego od władzy było odpowiedzią na społeczne żądania.
Natomiast władze Egiptu twierdzą, że wypowiedź prezydenta USA Baracka Obamy, w której potępił użycie siły przeciwko protestującym, nie opiera się "na faktach" i jedynie zachęci uzbrojonych ekstremistów do eskalacji przemocy.
W oświadczeniu kancelarii prezydenta napisano w piątek, że w Egipcie dochodzi do "aktów terrorystycznych", jak określono niedawne napaści na kościoły czy budynki rządowe; ataki te władze Egiptu przypisują zwolennikom usuniętego z fotela prezydenta Mohammeda Mursiego.
W czwartek Obama zdecydowanie potępił kroki podjęte przez rząd Egiptu i wezwał go do respektowania prawa obywateli do pokojowych protestów. Poinformował, że odwołane zostaną zaplanowane na wrzesień wspólne amerykańsko-egipskie manewry wojskowe.
W środę przez Egipt przetoczyła się fala zamieszek wywołanych tym, że siły bezpieczeństwa przystąpiły do likwidowania w Kairze - przy wsparciu pojazdów opancerzonych, snajperów i buldożerów - dwóch obozowisk stronników odsuniętego od władzy prezydenta Mursiego. Zwolennicy Mursiego utrzymują, że w ich szeregach zginęło 3 tysiące ludzi, władze informują o 638 zabitych i ok. 4 tysiącach rannych. W kraju wprowadzono stan wyjątkowy, w niektórych miejscach - godzinę policyjną.
Świat potępił użycie siły wobec manifestantów, lecz MSW Egiptu ostrzega, że egipskie siły bezpieczeństwa użyją ostrej amunicji, jeśli dojdzie do jakichkolwiek ataków na nie, budynki publiczne lub instytucje o kluczowym znaczeniu.
Na piątek Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się odsunięty od władzy i znajdujący się w areszcie Mursi, zwołuje jego zwolenników na, jak to nazywa, "piątek gniewu". Określenia tego użyto także w odniesieniu do dnia najgwałtowniejszych zajść w styczniu roku 2011, gdy trwało powstanie przeciwko ówczesnemu prezydentowi Hosniemu Mubarakowi.
Z kolei luźna liberalna i lewicująca koalicja Front Ocalenia Narodowego zaapelowała do Egipcjan, by protestowali w piątek przeciwko temu, co nazwano "jawnie terrorystycznymi akcjami" prowadzonymi przez Bractwo Muzułmańskie.
Wcześniej Rada Bezpieczeństwa ONZ zaapelowała do stron konfliktu w Egipcie, by położyły kres przemocy i zachowały maksimum powściągliwości. Stanowisko liczącej 15 członków Rady Bezpieczeństwa, która rozmawiała w czwartek przy drzwiach zamkniętych na temat sytuacji w Egipcie, przedstawiła dziennikarzom ambasador Argentyny przy ONZ Maria Cristina Perceval. Perceval w sierpniu przewodniczy Radzie.
O pilne zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wydarzeń w Egipcie wniosły w czwartek Francja, W. Brytania i Australia. Wcześniej z takim apelem wystąpił premier Turcji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/164281-znow-krwawy-dzien-w-egipcie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.