Prof. Nowak: "Widzimy ze strony Putina próby odbudowania sowieckiej strefy wpływów, obejmującej swoim zakresem także nasze państwo"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Albo między sobą się dogadamy i zaczniemy współpracować (Polska i nierosyjskie kraje słowiańskie - red.), albo wszyscy zostaniemy ofiarami imperializmu Putina. Prometeizm Józefa Piłsudskiego jest nam wciąż potrzebny  – mówi prof. Andrzej Nowak na łamach "Gazety Polskiej Codziennie".


W rozmowie z dziennikiem historyk przypomina o idei prometeizmu - ale nie tej literackiej, wywodzącej się z greckiego mitu o Tytanie, który wykradł bogom ogień, lecz o politycznym projekcie Józefa Piłsudskiego zakładającym ścisłą współprace krajów słowiańskich przeciw potędze ZSRS. Choć właściwie jego korzenie sięgały jeszcze głębiej:


Ten ruch polityczny i  intelektualny ma dużo dłuższe tradycje, sięgające XIX w. Powstał pod wpływem refleksji nad geopolitycznym położeniem ziem polskich, znajdujących się między dwoma potężnymi systemami władzy – Rzeszą Niemiecką i  carską a następnie sowiecką Rosją. Przedstawiciele ruchu prometejskiego stali na stanowisku, że tylko poprzez odpowiednią organizację i współpracę narodów istniejących między tymi dwoma politycznymi kamieniami młyńskimi, zdolnymi zetrzeć pojedyncze państwa na proch, uda się zachować niepodległość Polski

– przypomina Nowak.

Polska była przede wszystkim ofiarą Imperium Rosyjskiego, dlatego to głównie w walce z Rosją szukaliśmy sojuszników

– dodaje. I wyjaśnia dalej:

Piłsudski miał świadomość, że granica ustalona w Rydze w 1921 r. jest w istocie tylko efektem rozejmu i że Rosja prędzej czy później będzie chciała go złamać.Piłsudski szukał więc sojuszników w celu osłabiania nowej, bolszewickiej formuły imperializmu rosyjskiego. Szukał ich wśród Tatarów krymskich, narodów kaukaskich (Gruzini, Azerowie), na Ukrainie. Działanie to wynikało z naturalnych potrzeb bezpieczeństwa państwa polskiego, wciąż zagrożonego zniewoleniem przez bolszewików.

Nawiązując do współczesnej sytuacji geopolitycznej Polski – profesor stwierdza:

Dzisiaj widzimy ze strony Putina próby odbudowania sowieckiej strefy wpływów, obejmującej swoim zakresem także nasze państwo.

I zdaje pytanie:

Na ile więc powinniśmy wrócić do idei ruchu prometejskiego?

Szukając odpowiedzi rozważa kolejne kwestie:

Czy po 1991 r., kiedy rozpadł się ZSRS, kiedy Polska rozpoczęła swój marsz ku UE i NATO, nic nam od strony wschodniej nie grozi? Gdybyśmy odpowiedzieli na to pytanie twierdząco, moglibyśmy powiedzieć, że cały prometeizm jest niepotrzebny, anachroniczny i pozostawić go do badania wyłącznie historykom.  Ale trzeźwe przyjrzenie się sytuacji za naszą wschodnią granicą na tak optymistyczną odpowiedź nie pozwala

- pisze. Dlaczego? Lista argumentów jest długa:

Jeśli strona rosyjska ćwiczy wspólnie z armią białoruską co dwa lata atak nuklearny na Warszawę oraz zdobycie naszej infrastruktury portowej na Wybrzeżu, to czy możemy się czuć bezpieczni obok takiego sąsiada?

Czy powinniśmy bagatelizować zagrożenie ze strony sąsiada, który otwarcie w swojej propagandzie potwierdza ambicje do odbudowy utraconego imperium? (...)

Wreszcie, czy żyjąc na granicy z Rosją, państwem, które jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego i praw człowieka, co dostrzegają cywilizowane kraje świata, możemy powiedzieć, że już nic nam nie grozi?

Odpowiedź jest jednoznaczna: nadal nie jesteśmy bezpieczni.

Zdaniem Nowaka mamy do wyboru dwie możliwości; albo pogodzenie się, że pozostajemy w strefie wpływów  i dominacji państwa rosyjskiego  albo niezgodę na taki stan rzeczy. A ta wymaga umocnienia naszej pozycji w strukturach NATO i UE ale też umocnienia wpływów w krajach Europy Środkowo-Wschodniej powstałych po  1991 r.

Taką politykę jak przypomina Nowak, prowadził prezydent Lech Kaczyński. Zrezygnowała z niej natomiast rząd Donalda Tuska.

Jeśli jednak będziemy nadal lekceważyli to, co dzieje się w Tbilisi, Wilnie, na Ukrainie, jeżeli będziemy odcinali się od tych krajów i mówili, że Moskwa jest dla nas najważniejsza, to sami podporządkujemy się nieubłaganej imperialnej logice tego mocarstwa: Najpierw zostaną podporządkowane mniejsze i bliższe Rosji kraje, później przyjdzie czas  na pełne podporządkowanie Polski

– przestrzega Nowak.

ansa/ GPC

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych