Mamy poważne obawy o zdrowie Jacka Żakowskiego. Ktoś, kto napisał taki tekst, jaki ukazał się w „Gazecie Wyborczej” musiał za długo przebywać na słońcu, pić za mało wody albo musiało przydarzyć mu się coś poważniejszego.
Platforma to polskie dobro narodowe. Nie ma na politycznej scenie żadnej innej partii zdolnej do przewodzenia takiej rządowej koalicji, która prowadziłaby sensowną politykę.
- rozpoczyna pan Jacek. Zastrzega co prawda, że inne partie wnoszą "coś istotnego do polskiej polityki", ale...
tylko PO łączy dziś masowe poparcie z siłą względnie racjonalnego, zwykle umiarkowanego, dość kompetentnego i w miarę przewidywalnego centrum.
I dlatego wysnuwa wniosek:
W przewidywalnej przyszłości, czyli ani w tej, ani w następnej kadencji, nie da się w Polsce zbudować sensownej koalicji rządowej, której jądrem nie byłaby Platforma.
Z żalem stwierdza, że PO nie jest partią idealną (wśród błędów wymienia m.in. chaotyczną deregulację zawodów, złe reformy w służbie zdrowia czy wieloletnie dorzynanie mediów publicznych). Po tej chwilowej trzeźwości, Żakowski znów zapada jednak w jakiś niepokojący sen, który nie przerywa mu pisania:
Katalog grzechów PO jest dużo większy niż pensum nieuniknionych błędów, które musi popełnić każdy, kto coś robi. Ale rządy Platformy były lepsze, niż to wynikało z jej programu i z exposé premiera. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa każdy jej realny konkurent przez ostatnie sześć lat narobiłby więcej szkód i zrobiłby mniej dobrego. Dzieje się tak dlatego, że PO jest jedyną partią mającą zdolność do ciągłego uczenia się, weryfikowania poglądów i reagowania na zmiany zachodzące w świecie. Ta zdolność rodzi problemy z elektoratem, ale zwiększa szanse na dobre sprawowanie władzy i daje przewagę nad krytykami oraz konkurentami trzymającymi się doktryn.
Stwierdza też, że taka przewaga PO jest "przekleństwem". Jej i nas wszystkich.
Zwykle można sobie wyobrazić sensowny rząd bez jednej z głównych partii. A w Polsce chwilowo nie można sobie wyobrazić sensownego rządu bez PO. Dramat polega na tym, że można sobie też wyobrazić zdecydowanie złe rządy z udziałem Platformy. Im bardziej wydaje się ona niezastąpiona oraz im bardziej jej przywództwo wydaje się zagrożone, tym to ryzyko jest większe.
Na koniec lewacki publicysta przestrzega miłościwie panujących, by opierali się pokusie sięgania po sztuczki i haki:
Jeśli Platforma nie zdoła się jej oprzeć, może zatrzeć granicę między sobą jako ostoją demokracji i praworządności a swoim głównym rywalem, który pod tym względem cieszy się zasłużenie złą sławą.
Dla polskiej demokracji byłaby to prawdziwa katastrofa.
(…) Platforma jest w stanie przekonać do siebie wyborców. Jeśli zamiast tego będzie walczyła sztuczkami, wszyscy poniesiemy niepowetowaną stratę.
Redaktor "Polityki" i "GW" wie, co pisze. Władza odjeżdża, czuje się na tyle silna, że coraz chętniej sięga po brudne metody - jak w Elblągu wobec Jerzego Wilka, w Warszawie wobec burmistrza Guziała, być może bezkompromisowo zostałby odwołany szef gabinetu politycznego w MSW, gdyby zapędy Donalda Tuska nie zostały upublicznione. To zgubna strategia i zakochany w PO Żakowski ma tego świadomość.
Co nie zmienia faktu, że jego analizy ocierające się o konieczność wpisania PO jako przewodniej siły narodu do konstytucji wyglądają żenująco.
Wody, podajcie mu wody!
znp, "GW"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163998-upal-szkodzi-dowodem-jacek-zakowski-platforma-to-polskie-dobro-narodowe-rzady-platformy-byly-lepsze-niz-to-wynikalo-z-jej-programu-i-z-expose-premiera
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.