„Był sobie dzieciak”, czyli groteska żałosna, a przy tym nudna. "To jest po prostu najgorszy film, jaki widziałem od bardzo dawna"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Gniot nie tylko roku, ale chyba co najmniej dekady – tak najkrócej można zrecenzować „Był sobie dzieciak” – dzieło Leszka Wosiewicza, reklamowane jako pierwszy od lat film fabularny o Powstaniu Warszawskim.

Drażniące, sztuczne dialogi, w dodatku kompletne wyabstrahowanie z rzeczywistości kulturowej epoki, o której twórcy filmu ewidentnie nie wiedzą nic (tylko tytułem przykładu: w bombardowanej piwnicy służąca głośno mówi, że jak Niemcy będą ją gwałcić, to się nie będzie broniła, bo „jej się nie wymydli” – nawet gdyby tak myślała, to przecież nie mogłaby wtedy publicznie wypowiedzieć tych słów). Całkowicie nielogiczne sceny (dlaczego agentka Niemców oddaje AK-owskiemu dowódcy materiały podziemnej tajnej kancelarii? To tylko jedna z bardzo wielu absurdalnych sytuacji). Rwąca się akcja. Nieprawda, bijąca z niemal każdego udźwiękowionego kadru. Wbijająca w fotel sztuczność.

A zarazem (w partiach mówiącego zza kadru narratora) – natrętny dydaktyzm. Nieprawdziwość historyczna (tylko tytułem przykładu: Niemcy i Rosjanie z RONA w jednych pododdziałach? Przecież tak nie było; to wygląda na prymitywne wtłaczanie do mózgów odbiorcy wiedzy o własowcach, albo też na… chęć bodaj częściowego zdjęcia z Niemców wyłącznej odpowiedzialności za warszawskie zbrodnie).

I tak dalej, i temu podobne. Tak można byłoby jeszcze bardzo długo, naprawdę.

I co ciekawe – jak dotąd w mediach nikt tego nie zauważa. Dlaczego?

Ano chyba dlatego, że ta potworna artystyczna porażka może być rozpatrywana jako film „antyheroiczny”. Bo bohaterką pasowaną na postać niejednoznaczną jest Niemka – agentka, działająca za liniami powstańców i informująca ich, gdzie mają skierować ogień artylerii (nawet zdolna aktorka Magdalena Cielecka nie potrafi uczynić tej postaci już nawet nie interesującą, tylko choćby strawną – i to jest miara upadku tego filmu). No i bo część akcji dzieje się wśród cywilów – a podobno „tradycyjna polska narracja” tychże cywilów krzywdzi i pomija…

Z kolei krytyka „prawicowa” ma trudność z wyartykułowaniem negatywnej oceny filmu zapewne dlatego, że główny bohater wprawdzie na początku nie ma zamiaru walczyć, ale w końcu decyduje się bić, wstępuje do oddziału i ginie.

Ja to wszystko rozumiem. Ale, proszę Państwa, dla Boga! – to jest po prostu najgorszy film, jaki widziałem od bardzo dawna.

Pozostaje zadumać się nad faktem, że  „uczciliśmy” rocznicę Powstania czymś aż tak żałosnym.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych