Nasi zachodni sąsiedzi nie szczędzą środków aby powstrzymać grożącą im katastrofę demograficzną - pisze "Rzeczpospolita". Najnowszym pomysłem, jest ustawa, która gwarantuje rodzicowi prawo do umieszczenia każdego dziecka w przedszkolu. Czy któryś z kolei pomysł rządu niemieckiego okaże się w końcu remedium na problem dzietności?
Jeśli chodzi o przyrost naturalny to Niemcy są w ogonie Europy. Za nimi są tylko takie kraje jak Polska, Portugalia, Hiszpania, Węgry i Łotwa. Za Odrą wskaźnik przyrostu naturalnego od dziesięcioleci oscyluje w granicy 1,4 proc. Co ciekawe, we Francji czy Danii, gdzie na politykę prorodzinną przeznaczane są znacznie mniejsze środki finansowe, wskaźnik urodzeń nie jest taki niski.
Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi na ponad 150 programów polityki prorodzinnej wydają rocznie prawie 200 mld euro. 25 proc. tej sumy to koszty związane z zasiłkiem miesięcznym od państwa. Na jedno dziecko rodzice dostają 184 euro. 20 mln rząd przeznacza też na ulgi podatkowe, a 27 mld na opiekę nad dziećmi w żłobkach i przedszkolach oraz na indywidualną opiekę rodzicielską w domach. Aż połowę kwoty przeznaczanej na politykę prorodzinną idzie na ubezpieczenia rodzinne, ulgi i wdowie emerytury.
Kolejne koszty wygeneruje nowatorskie rozwiązanie, że każde dziecko do trzeciego roku życia ma ustawowe prawo do miejsca w przedszkolu.
Rodziny mają do wyboru: albo skorzystać ze świadczenia rzeczowego w postaci miejsca w przedszkolu, co kosztuje państwo 1000 euro miesięcznie, albo też otrzymywać 150 euro miesięcznie
– tłumaczy Kristina Schröder, minister ds. rodziny w rządzie Angeli Merkel. Jednak Niemcy nie patrzą na koszty. Wprowadzili 14-miesięczne urlopy macierzyńskie, płatne nawet do 1,8 tys. euro miesięcznie. Szukając rozwiązania na ten poważny problem Niemcy zastanawiają się też nad jego przyczynami.
Wysokie koszty wychowania dziecka, obawa przed utratą osobistej niezależności oraz o losy własnej kariery to zasadnicze przyczyny tego, że w Niemczech rodzi się mniej dzieci
– ogłosiła wyniki własnych badań 1 sierpnia Fundacja BAT z Hamburga. Prawie połowa obywateli zwraca też uwagę, że kolejną z przyczyn jest brak odpowiedniego partnera.
Nadzieje dają jednak wyniki najnowszych badań, z których wynika, że hierarchia wartości w niemieckim społeczeństwie ulega zmianie – dobra materialne ustępują dobrom niematerialnym, takim jak czas wolny czy założenie rodziny. Ponad to, aż 77 proc. młodych respondentów deklaruje przywiązanie do wartości konserwatywnych.
Jednak badania to jedno, a rzeczywistość drugie. Na razie ich wyniki nie prowadzą do zdecydowanych wniosków, że sytuacja demograficzna w Niemczech ulega zdecydowanej zmianie.
Przyczyn faktu, że w Niemczech na jedną kobietę przypada zaledwie 1,4 dziecka, szukać należy w hedonistycznym i egoistycznym nastawieniu niemieckiego społeczeństwa
– przekonuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Herman Adrian z uniwersytetu w Moguncji. Dodaje także, że wpływ na niski przyrost naturalny może mieć też brak uczuć patriotycznych w niemieckim społeczeństwie.
Socjolog Reimut Reiche zwraca też uwagę na inną przyczynę, a mianowicie „homoseksualizację seksualności". Już kilka lat temu autorka „Tańca wokół namiętności” ostrzegała:
Za dużo seksu w mediach, na ulicznych reklamach i na każdym kroku, ale za mało uczucia i prawdziwej bliskości
- pisała Ariadne von Schirach, zwracając uwagę, że przez wiele lat to zasady moralne chroniły społeczeństwo przed hedonizmem i libertynizmem.
mc,"Rzeczpospolita"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163930-miazdzace-badania-egoizm-i-hedonizm-doprowadzil-niemcy-do-dramatu-demograficznego-teraz-na-polityke-prorodzinna-wydaja-rocznie-200-miliardow-euro
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.