DSK tym razem przygwożdżony? "Razem z 12-oma innymi osobami ze świata biznesu departamentu Nord będzie odpowiadał za zorganizowane sutenerstwo"

fot. wikipedia
fot. wikipedia

Dominique Strauss-Kahn, który dwa lata temu uniknął procesu karnego z oskarżenia o gwałt z  pokojówką z hotelu „Sofitel” w Nowym Jorku; który następnie uniknął procesu karnego z oskarżenia o próbę gwałtu francuskiej dziennikarki, będzie jednak musiał zasiąść na ławie oskarżonych we Francji.

W Ameryce udało mu się, ponieważ prokurator powziął wątpliwość co do rzetelności zeznań p. Nafissatou Diallo, (p. Dialo wystąpiła później na drogę cywilną, zakończoną ugodą, najczęściej wymienia się sumę 1,5 mln dolarów wypłaconych jej przez Strauss-Kahna). Potem we Francji udało mu się, ponieważ nastąpiło przedawnienie (domniemana próba gwałtu na Tristane Banon miała mieć miejsce wiele lat temu). Do trzech razy sztuka – teraz mu się nie udało.

Razem z 12-oma innymi osobami ze świata (przeważnie) biznesu departamentu Nord będzie odpowiadał za zorganizowane sutenerstwo. Miało ono polegać na urządzaniu wieczorków towarzyskich, a właściwie orgii seksualnych, w Paryżu, Waszyngtonie, Madrycie i w Lille (tu w hotelu „Carlton”, stąd nazwa afery: afera hotelu „Carlton” z Lille) z udziałem zawodowych prostytutek. Przestępstwo nie polega na prostytucji (podobnie jak w polskim kk), lecz na pomocy w jej uprawianiu.

Otóż Dominique Strauss-Kahn jest oskarżony o to, że był głównym organizatorem tych spotkań, zaś przebieg samych spotkań miałby, wedle śledczych wskazywać na byłego szefa MFW jako na „le roi de la fȇte”. Gdyby chodziło o wieczorki towarzyskie, powiedzielibyśmy, że DSK był duszą towarzystwa. Skoro jednak chodziło o orgie seksualne, trzeba to nazwać jakoś inaczej. W każdym razie śledczy wskazują, że imprezy organizowano nie tylko w funkcji czasu wolnego dyrektora generalnego MFW, ale i przebiegały one pod jego dyktando w zakresie jakości i rodzaju świadczonych usług.

Były socjalistyczny pretendent do prezydentury tłumaczy się, że nie miał pojęcia, iż owe młode kobiety brały za swoje usługi pieniądze, sądził, że robią to dobrowolnie. Nie byłem, nie widziałem, może tak było.

Nie ulegają za to wątpliwości dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że p. Straus-Kahn nie panuje (nie panował?) nad swoim libido, więc Pan Bóg strzegł Francję, że jednak nie został on w 2012 r.  prezydentem. Druga taka, że jego socjalistyczne wyznanie wiary było funta kłaków nie warte. Nie w tym sensie, że socjalista nie powinien być rozwiązły – tu nie ma chyba różnicy między socjalistą a konserwatystą. W tym sensie, że DSK wielokrotnie zapewniał, głównie w czasie licznych kampanii wyborczych, jakie przeprowadził, że solidaryzuje się z losem biednych ludzi z departamentu Nord (bo tam właśnie startował). Dziennik „Le Monde” przytacza jego słowa wypowiedziane podczas jednej z kampanii wyborczych, kiedy zapewniał, że czuje „solidarność z departamentem Pas-de Calais” oraz że oddycha „częścią historii socjalizmu”. Facet, którego stać na tego rodzaju imprezy, a nawet na odszkodowanie za 1,5 miliona dolarów, mógłby sobie darować takie dyrdymały.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych