Ewa Błasik: Gen. Targosz jako jedyny z dowódców Sił Powietrznych bronił mego męża. Wiedział, że nie ma woli rządzących w wyjaśnianiu katastrofy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/Piotr Życieński
fot. wPolityce.pl/Piotr Życieński

W tym tygodniu zmarł gen. Stanisław Targosz – były dowódca Sił Powietrznych. Był jedynym dowódcą, który do końca bronił honoru gen. Andrzeja Błasika, oskarżanego m.in. o wywoływanie presji na pilotach podczas tragicznego lądowania w Smoleńsku.

W rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, wdowa po gen. Błasiku wspomina zmarłego gen. Targosza, który był nie tylko przełożonym jej męża, ale także jego dobrym znajomym.

Generał Targosz był przede wszystkim doskonałym pilotem. Wymagającym, pryncypialnym i odważnym dowódcą, nieuwikłanym w żadne rozgrywki partyjne. (…) W tzw. szkole generała Targosza nie było żadnych sentymentów, sprawdzali się w niej tylko najlepsi wojownicy przestworzy

- opisuje sylwetkę byłego dowódcy Sił Powietrznych Ewa Błasik. Podkreśla także, że gen. Targosz wychował wiele pokoleń polskich lotników, m.in. jej ś.p. męża.

Tragicznym wydarzeniem dla Stanisława Targosza była katastrofa pod Mirosławcem, gdzie zginęło wielu wspaniałych wojskowych. Jak przypomina Ewa Błasik, to właśnie Targosz wprowadzał do Polski amerykańskie bojowe, wielozadaniowe samoloty F-16.

W 2007 r. gen. Targosz, ustępując ze stanowiska dowódcy Sił Powietrznych, nie krył zadowolenia, że jego następcą będzie gen. Błasik, jego wychowanek. (…) Obaj cieszyli się, że już pod dowodzeniem mojego męża wdrożono do eksploatacji wszystkie zakupione dla naszych Sił Powietrznych samoloty F-16.

Ewa Błasik wspomina, że gen. Targosz cały czas bronił honoru i umiejętności Andrzeja Błasika i pozostałych pilotów kierujących 10 kwietnia 2010 r. Tupolewem.

W naszej ostatniej, długiej rozmowie generał Targosz powiedział: to nie tak miało być, to pokolenie młodych lotników, które niespodziewanie zginęło w tych tragicznych katastrofach, powinno nas żegnać nad grobami, a nie odwrotnie.

Stanisław Targosz także bardzo sceptycznie podchodził do ustaleń polskich śledczych w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem i za skandaliczną uważał próbę przypisania winy za to zdarzenie gen. Błasikowi. Generał nie ufał także rządzącym i nie wierzył w ich wolę wyjaśnienia przyczyn katastrofy – wiedział, że odpowiedzialność za przygotowanie wizyty spoczywała na MSZ.

Wiedział, że Andrzej jest niewinny, że winnych trzeba szukać gdzie indziej. Wierzył, że piloci nigdy nie zachowaliby się tak, jak stwierdził raport Anodiny i Millera. Twierdził, że trzeba położyć większy nacisk na zbadanie winy po stronie rosyjskiej, bo tak naprawdę Rosjanie zostali wybieleni w obu raportach. (…) Nie wspomnę o tym, że zastanawiał go brak ponad 17 sekund w zapisie czarnej skrzynki

- mówi Ewa Błasik o spojrzeniu gen. Targosza na katastrofę Smoleńską oraz na ustalenia polskich i rosyjskich śledczych. Wdowa po Andrzeju Błasiku podkreśla, że gen. Targosz oczekiwał, że rosyjscy kontrolerzy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za podawanie błędnych danych. Jak mówi Ewa Błasik, zdaniem ś.p. generała dochodzenie do prawdy o 10 kwietnia 2010 r. wyglądałoby inaczej gdyby Polacy nie przekazali śledztwa Rosjanom.

mc,"Nasz Dziennik"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych