Durczok: obiektywizm nie jest najistotniejszy. Też uważa, że media „psieją”. Winny… internet

Fot. YouTube
Fot. YouTube

„Obiektywizm wśród definicji, które składają się na dziennikarstwo, wcale nie jest na pierwszym miejscu” – mówi w rozmowie z dziennikiem.pl szef „Faktów” Kamil Durczok.

Powołuje się za to na inne określenia, które mają cechować jego i jego program: uczciwość i bezstronność...

Tłumaczy, że nie można mówić o obiektywizmie, skoro samo wybranie do serwisu kilku z kilkudziesięciu informacji jest bardzo subiektywne.

Określenie "obiektywizm" trochę mnie razi, a może nie razi, tylko nie wymieniałbym go wśród najistotniejszych cech opisujących dziennikarstwo.

Interesująco prezentuje się dwugłos ws. tabloidyzacji telewizji. Przywołany w wywiadzie Grzegorz Miecugow wini za ten proces widzów. Durczok zrzuca winę w zupełnie inną stronę:

Za tabloidyzację telewizji w największym stopniu odpowiada Internet ze swoją skrótowością, sensacyjnością i tytułami. Internet jest wielkim medium, dostarczycielem treści, do którego można sięgać w różne miejsca. (…)

Wskazuje na bezpośredniość, interaktywność i zalew chamstwa w polskim internecie:

To są elementy, które odpowiadają za spsienie mediów czy tabloidyzację mediów, jak nazwał to Grzesiek.

W incydencie na Przystanku Woodstock, gdzie Miecugow został zaatakowany w trakcie prowadzenia programu na żywo i - co może ważniejsze - widzowie zobaczyli kartkę z informacją "TVN kłamie", Durczok dostrzega „niepokojący sygnał”. Wskazuje, że do pewnego czasu mimo różnic w poglądach w ramach debaty publicznej, dziennikarzom nie utrudniano pracy.

Jednak od momentu spalenia naszego wozu transmisyjnego, od momentu, kiedy reporterzy wyjeżdżając w określone miejsca na zjazdy partyjne doczekują się takich albo innych uwag czy epitetów ze strony ludzi, którzy w tym miejscu się znajdują, od momentu kiedy Grzegorz został zaatakowany, coś pękło. Jeśli miałbym mówić, co mnie niepokoi, to byłoby właśnie to. Rodzaj pewnego immunitetu dziennikarskiego zniknął.

No proszę, redaktor Durczok domaga się, by immunitet dla dziennikarzy gwarantowałby im nawet zakaz komentowania ich pracy. Zastanawia nas tylko, gdzie jest ten moment pęknięcia: przy spaleniu wozu, w czasie bliżej nieokreślonych zadań w terenie i epitetów kierowanych do dzielnych reporterów z Wiertniczej czy też na Woodstocku? To pęknięcie mocno rozciągnięte w czasie...

(…) Natomiast zgadzam się w stu procentach z Grzesiem, który powiedział, że spsienie mediów zaczęło się w momencie, w którym jeden z portali zrealizował wywiad z facetem, który zaatakował go na Przystanku Woodstock. Portal dał temu człowiekowi to, czego on tak naprawdę oczekiwał, czyli trybunę do głoszenia swoich poglądów.

Chodzi o CzasBialegostoku.pl, który Durczok atakuje tak:

Jeden z najgłupszych tekstów o dziennikarstwie jaki czytałem, to była właśnie odpowiedź redaktora naczelnego portalu, który zamieścił wywiad z tym człowiekiem. Powiedzenie, że po to są media, żeby pokazywać różnego rodzaju poglądy, w momencie, w którym pokazują człowieka, łamiącego zasady debaty publicznej, przez wprowadzenie do niej przemocy, jest jednym z głupszych stwierdzeń jakie kiedykolwiek słyszałem w dyskusji o tym, czym są media.

Warto przywołać fragmenty tego tekstu i argumenty Karola Wasilewskiego:

Gdy TVN24 ściąga do Katowic swój helikopter, by na żywo relacjonować proces „matki Madzi z Sosnowca”, to jest to rzetelne i ważne misyjne dziennikarstwo. (...) Gdy większość dziennikarzy podczas konferencji prasowej prokuratora Przybyła łapała za aparaty i kamery, zamiast rzucić się człowiekowi na ratunek (jedynym z ludzkimi odruchami był nota bene dziennikarz regionalny, z Głosu Wielkopolskiego), to redaktor Miecugow milczał jak zaklęty.

(...) Gdy w telewizji pojawiały się wywiady z Adamem Czeczetkowiczem (tym od Kononowicza), samym Kononowiczem i Hubertem H. - bezdomnym, który naubliżał prezydentowi, to były perły dziennikarstwa. Gdy media promują osoby pokroju Natalii Siwiec, Patrycji Pająk czy Agnieszki „Frytki” Frytkowskiej, to jest to rozrywka wprowadzająca widza w inny poziom. Panią Frytkę, prowadzący pierwszej edycji „Big Brothera” - Grzegorz Miecugow powinien zresztą bardzo dobrze znać

- napisał redaktor naczelny „Czasu Białegostoku”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Miecugow wytyka mediom robienie wywiadu z Oskarem W. Białostocki dziennikarz odpowiada: "Gdy TVN relacjonuje proces matki Madzi, to jest to rzetelne i misyjne dziennikarstwo?"

Wszystkie te argumenty pozostawiamy ocenie Czytelników. Nie możemy tylko wyprzeć z pamięci widoku Kamila Durczoka w studiu TVN absolutnie poważnie namawiającego na polityczne analizy Jerzego Urbana.

Tak, jeśli chodzi o "spsienie" mediów, pan Durczok ma bogate zasługi.

znp, dziennik.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych