„Jeżeli ksiądz twierdzi, że odśpiewanie przez kibiców polskiego hymnu przy obrazie Matki Boskiej Ostrobramskiej, jest profanacją, to Adam Mickiewicz w grobie się przewraca”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Nie nawołujemy do rewizji granic, nie mamy zamiaru wywoływać wojny, ale i nie mamy zamiaru utracić pamięci o całkiem niedawnych dziejach, dotyczących naszych przodków (…)Kibice nie mają zamiaru rezygnować z takiego podejścia w czasach, gdy usilnie próbuje się historię rugować ze szkół lub wręcz pisać ją na nowo, de facto ją przekłamując.

W ten sposób kibice Lecha Poznań bronią się przed krytyką księdza Edy Jaworskiego, proboszcza w parafii Św. Kazimierza w Gułtowych, w dekanacie Kostrzyn Wlk. w archidiecezji poznańskiej, przewodniczącego Komitetu Poznaniacy Rossie, który ostro skomentował ich zachowanie w Wilnie przed czwartkowym meczem z Żalgirisem.

Fani poznańskiego klubu w Ostrej Bramie odśpiewali hymn narodowy (wszystkie cztery zwrotki), a następnie skandowali „Polskie Wilno”.

Na łamach „Głosu Wielkopolskiego” ks. Jaworski napisał:

Gdybym był młodszy powiedziałbym, że krew się we mnie wzburzyła, ale z moimi latami mogę tylko powiedzieć, że wapno się chyba całkowicie zlasowało.

(…) Cieszyłbym się, aby tacy ludzie zapomnieli słów polskiego hymnu i nie profanowali GO I KAPLICY MATKI MIŁOSIERDZIA w Wilnie, przed którą odbyło się JEGO wykonanie.

Jak stwierdził, sprofanowali oni świętości „ziomkowskimi okrzykami”.

Nawołuje też, by władze Poznania sięgnęły po „finansowe restrykcje, które zdyscyplinują władze klubu i tzw. WIARĘ LECHA”. Uznaje też, że minimalnym gestem będzie zamieszczenie przeprosin „w całej prasie litewskiej i polskiej”.

Swój list zakończył słowami:

Czcigodni Panowie z WIARY LECHA, organizowanie kwesty na groby powstańców wielkopolskich nie może być listkiem figowym dla PRYMITYWNYCH ZACHOWAŃ kibiców Lecha. W Wilnie przynieśliście wstyd powstańcom wielkopolskim, wszystkim naszym bohaterom i krajowi.

Prezydent Polski Bronisław Komorowski co roku jest obecny na święcie niepodległości Litwy. Nasz Prezydent nosi imię stryja, który został zamordowany przez nacjonalistów litewskich podczas II wojny światowej i spoczywa obok blisko stu tysięcy ofiar w PONARACH. Nasz prezydent rozumie prawdę, że historia nie może determinować naszej teraźniejszości i przyszłości.

Mam nadzieję, że ta prawda trafi również do ogolonych głów poznańskich kibiców.

W imieniu Stowarzyszenia Wiara Lecha księdzu odpowiedział radca prawny Filip Jańczuk:

Z ogromnym zdziwieniem kibice Kolejorza przyjęli opinię ks. Edy Jaworskiego, na temat tego, co skandowali podczas pobytu w Wilnie. Zanim jednak przejdę do odpowiedzi na ten tekst, nastąpić musi sprostowanie. Otóż ks. Jaworski za zachowania które ocenia negatywnie, obwinia „tzw. Wiarę Lecha”. Tymczasem Stowarzyszenie Wiara Lecha, tym razem zupełnie wyjątkowo nie uczestniczyło w jakikolwiek sposób w organizacji i pobycie kibiców Lecha na meczu w Wilnie, o czym oficjalnie informowało kilka dni przed meczem.

Mimo to Stowarzyszenie Wiara Lecha całkowicie solidaryzuje się z kibicami Lecha, którzy indywidualnie pojechali do Wilna i oświadcza, nie widzi niczego złego w cytowanych przez księdza hasłach „Wilno jest nasze” czy też „Polskie Wilno”.

W pierwszej kolejności należy zaznaczyć, że gdy bierze się za pisanie na tematy kibicowskie, dobrze by było choć trochę znać to środowisko. A charakteryzuje się ono dość specyficznymi okrzykami, których „licentia poetica” dopuszcza sporą dozę wyolbrzymiania czy też przesady. Stąd dość często usłyszeć można buńczuczne okrzyki jak np. „gramy u siebie” wznoszone przez kibiców gości, gdy uda im się swoim dopingiem przekrzyczeć gospodarzy. Okrzyk „Wilno jest nasze” wznoszony może być więc dość wieloznacznie.

Nie mamy jednak zamiaru wypierać się i drugiej strony medalu. Prawda bowiem jest taka, że nie mamy się czego wstydzić: środowisko kibicowskie ponadprzeciętnie interesuje się polską historią i bardziej aktywnie od wielu innych środowisk, włącza się w jej upamiętnianie. Stąd nie powinno dziwić, że to akurat kibice pamiętają i nie boją się głośno przypominać o tym, że Polska w Wilno i w Litwę wryła się trwale i nieusuwalnie. I że gdyby nie niemiecka i sowiecka agresja w 1939, a w jej konsekwencji zachłanność ZSRR i obojętność Zachodu, Wilno być może nigdy nie przestałoby do Polski należeć.

Dlatego nie można się dziwić, że kibice przypominają o polskim Wilnie i nie ma w tym niczego wstydliwego. Jako kibice nie podzielamy opinii księdza, że „historia nie może determinować naszej teraźniejszości i przyszłości”. Nie nawołujemy do rewizji granic, nie mamy zamiaru wywoływać wojny, ale i nie mamy zamiaru utracić pamięci o całkiem niedawnych dziejach, dotyczących naszych przodków. Stąd okrzyki typu „Polskie Wilno”. Gdybyśmy grali z litewskim klubem z Kowna, kibice skandowaliby przedwojenne ludowe powiedzonko „Od Datnowa do Janowa, wszędzie słychać polska mowa”.

Kibice nie mają zamiaru rezygnować z takiego podejścia w czasach, gdy usilnie próbuje się historię rugować ze szkół lub wręcz pisać ją na nowo, de facto ją przekłamując. Zwłaszcza, że po reakcji miejscowej Polonii widać, że nasze zachowanie bardzo im się podobało. Świadczą o tym pochwalne artykuły w największym polonijnym dzienniku – Kurierze Wileńskim – oraz rozmowy kibiców z wieloma naszymi rodakami w Wilnie. Świadczą o tym wypowiedzi miejscowej policji, która o prowokowanie wszelkich agresywnych zachowań, obwinia kibiców Żalgirisu. Świadczy o tym wreszcie fakt, że nie spełniły się żadne z czarnych scenariuszy, tak obficie produkowanych przez media na wiele dni przed meczem. Na zakończenie największe zdziwienie: jeżeli ksiądz jako katolik naprawdę twierdzi, że odśpiewanie przez kibiców Lecha polskiego hymnu przy obrazie Matki Boskiej Ostrobramskiej Królowej Korony Polskiej, jest profanacją, to na te słowa Adam Mickiewicz w grobie się przewraca, a u całej chorągwi laudańskiej krew się burzy. I niech się ksiądz nie obawia: my kibice hymnu nie zapomnimy, bo jako jedne z niewielu środowisk, śpiewamy go w całości (wszystkie cztery zwrotki)”.

Sprawa nie skończyła się na oświadczeniach. Ks. Jaworski odniósł się do stanowiska Wiary Lecha. O wyolbrzymianiu pewnych haseł jako kibicowskiej „licentia poetica” powiedział „Głosowi Wielkopolskiemu”:

Jeśli tak jest, to proszę tę przesadę w hasłach eksponować na stadionie. Poza nim radziłbym, by kibice korzystali z mózgu. (…) Ten incydent da oręż do ręki tym, którzy już teraz mocno ograniczają prawa polskiej mniejszości na Litwie. (…) Być może zachowanie kibiców ucieszyło część Polonii, która na co dzień jest bardzo represjonowana przez tamtejsze władze. Jednak w dłuższej perspektywie będzie miało to negatywne skutki i może zaostrzyć restrykcje wobec Polaków.

Na to członek zarządy Wiary Lecha stwierdził:

Formułując tak ostre sądy jak ks. Edmund, nie można opierać się na zasłyszanych opiniach, o tym jak rzeczywiście było, a odnosimy wrażenie, że z taką sytuacją mamy tu do czynienia. Polegając na plotkach, można drugiej stronie wiele zarzucić.

I zapowiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie spotkanie kibiców z księdzem zamiast polemiki w mediach. Duchowny jest tego samego zdania. Do spotkania ma dojść w przyszłym tygodniu.

mt, „Głos Wielkopolski”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych