Korolec tłumaczy się z organizacji szczytu klimatycznego 11 listopada: "Kluczowym w procesie ustalania daty są święta religijne. Święta narodowe schodzą na dalszy plan"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Minister środowiska na zwołanej konferencji prasowej odniósł się do kwestii terminu konferencji klimatycznej. Przekonywał również, dlaczego Polska zdecydowała się na jej organizację oraz w jaki sposób wpłynie ona pozytywnie na wizerunek i gospodarkę naszego kraju.

Korolec wyraźnie nie był w formie. Sprawiał wrażenie przemęczonego, mówił niewyraźnie i nieskładnie:

Termin konferencji został określony pięć lat temu, w 2008 roku i był, jak wszystkie inne decyzje, efektem kompromisu wszystkich biorących udział w tym procesie. Kluczowym w procesie ustalania daty są święta religijne. Święta narodowe schodzą na dalszy plan. Chcę przypomnieć, że w trakcie październikowego spotkania, przypada święto narodowe Chin. I przedstawiciel chiński przyjedzie do Polski

- argumentował.

Szef resortu środowiska mówił również, że wielu "negocjatorów" przyjedzie do Warszawy na kilka dni przed samym szczytem:

W tygodniu, który formalnie poprzedza rozpoczęcie konferencji, przyjeżdża kilkaset negocjatorów, urzędników, by w grupach geograficznych przygotowywać się do tej konferencji. I tak już w tygodniu przed 11 listopada będziemy mieć w Warszawie znaczącą część negocjatorów… (...) Stadion będzie wyłączony dla publiczności. Bezpieczeństwa będą tam pilnować i służby polskie, i służby ONZ

- zapewnił Korolec.

Deklarował także, że jest spokojny o przebieg konferencji. Zaznaczył, że do zamieszek doszło do tej pory tylko raz, w Kopenhadze:

Szczyty należą do spokojnych i nie towarzyszą im żadne zamieszki. Nie pamiętam, byśmy mieli do czynienia z nadzwyczajnymi zamieszkami 5 lat temu w Poznaniu. Jedyny przypadek w historii to spotkanie w Kopenhadze, ale wówczas było to największym spotkaniem w historii świata – 144 członków rządów

- mówił minister, zapewniając, że takiego napięcia tym razem nie ma.

Korolec stwierdził, że Polska jest w stanie zarobić na organizacji szczytu, pomimo dużych kosztów, jakie wyda nasze państwo:

Uczestnik takiego spotkania wydaje średnio ok. 250 euro dziennie. Łatwo policzyć, że każda złotówka wydana zostanie zwrócona z nawiązką na usługi hotelowe, taksówkarskie, restauracyjne i wydaje się, że argument o szastaniu publicznymi pieniędzmi jest lekkim naciąganiem

- oznajmił.

lw

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych