Warszawa i jej mieszkańcy w 1944 roku mieli w ciągu 48 godzin zostać zgładzeni. Stolica europejskiego miasta miała zostać przez Niemców zrównana z ziemią a ruiny, które po niej zostaną - spalone. Ta prawda została odsunięta na drugi plan. Główne miejsce zajął konflikt wygenerowany wokół wywiadu Bartoszewskiego dla „Wyborczej” i słowa „motłoch”, którego użył w tej rozmowie.
Przeżyliśmy kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, i po raz kolejny jej obchody zostały zakłócone. Cała uwaga i gros komentarzy upłynęły w nastroju sztucznie wygenerowanego konfliktu. Byliśmy świadkami kolejnej próby dzielenia Polaków. W obecnej sytuacji – część ośrodków medialnych – od roku 2010 i katastrofy smoleńskiej, konsekwentnie próbują społeczeństwo podzielić na dwa zantagonizowane obozy.
W wypadku obchodów Powstania Warszawskiego z jednej strony był obóz utożsamiany z Władysławem Bartoszewskim, który uczestników obchodów pod pomnikiem Gloria Victis nazwał „motłochem”. Po drugiej stronie postawiono tych, którzy temat rzekomo „upolityczniają”. W domenie publicznej kreuje się chaos poznawczy, który prowadzi również do rozmycia odpowiedzialności Niemców za zbrodnie wojenne. I Rosjan za ich okrutną bezczynność czasie Powstania. W zamieszaniu znikają z pola widzenia zbrodnie wojny i jej skutki.
Niszczona jest także atmosfera całych obchodów. Obchody zrywu sprzed 69 lat, powinny być momentem zatrzymania się nad naszą historią, chwilą głębokiego poczucia wspólnoty i edukowania młodych Polaków. Natomiast w przestrzeni medialnej w praktyce przekształcają się w okazję do upokarzania i podsycania wzajemnych waśni Polaków. Odbierania tego, co najdroższe – pamięci o heroicznych rodakach.
Innym przykładem może być okładka „Wprost” przedstawiająca powstańca z głową… Myszki Miki. Wyglądała nie tylko jak prowokacja, ale szyderstwo, upokorzenie i ośmieszenie Powstania. Odsłoniła – po raz kolejny, zresztą- rzeczywistą twarz tego tygodnika. Z kolei słowa Władysława Bartoszewskiego, które również można odbierać, jako prowokację, wskazywały, że nie rozumiał on, niestety, rzeczywistości, którą komentował. Postrzeganie obchodów Powstania Warszawskiego przez pryzmat „upolitycznienia”, określanie uczestników obchodów, jako motłochu, świadczyło o tym, że nie potrafił on wznieść się wyżej, sprawę tak ważną widząc tak powierzchownie.
Powyższe słowa piszę w przededniu świętowania innej ważnej rocznicy - Bitwy Warszawskiej. Spodziewam się, że również ten dzień będzie okazją dla głównego nurtu mediów do zaciemniania istoty, rozmywania jego sensu. Tak, by znów przemilczeć istotę tego wydarzenia i skierować uwagę publiczną na sztucznie wytworzone, upokarzające wszystkie strony, spory i konflikty. W ubiegłym roku gorsząca wrzawa, jaka towarzyszyła tej rocznicy wywołana była koncertem skandalizującej Madonny. Czy i w tym roku Warszawa obdaruje nas czymś w tym stylu, czy będzie coś jeszcze bardziej prowokującego? Zobaczymy. Obym się myliła…
Tekst ukazał się także w piśmie „Moja Rodzina” nr 9 (2013)
POLECAMY ARTYKUŁ: "Romantyczny, wręcz liryczny Dzierżyński" i zbrodniczy Piłsudski czyli "sceniczna egzekucja polskich przywódców". Takie właśnie spektakle finansujemy!
***
A wSklepiku.pl: 1920. Wojna o Polskę. Praca Zbiorowa
W 1920 roku na szalę został postawiony byt niepodległości Polski. Zwycięstwo pod Warszawą to największy w XX wieku sukces Polaków – wojsk prowadzonych przez Józefa Piłsudskiego i całego polskiego społeczeństwa. Pokonanie bolszewików nie tylko umocniło II Rzeczpospolitą, ale też uchroniło zachodnią Europę od najazdu barbarzyńskiej ideologii. Album – montaż tekstów i ikonografii z epoki – opowiada o dziesięciu miesiącach tego niezwykłego roku: od stycznia do października, kiedy ta wojna okazała się zwycięska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163430-po-1-sierpnia-i-przed-15-sierpnia-czy-pozwola-nam-godnie-swietowac-czy-znow-obdaruja-nas-jakas-prowokacja