Władysław Bartoszewski, który tak użala się na gnębiący go „motłoch”, ma obrońców nie tylko w elitach władzy i redakcji przy Czerskiej. Podczas uroczystości na warszawskich Powązkach ministrowi, który sam nazywał siebie „wesołym staruszkiem”, ruszyła w sukurs bojowa babcia.
Incydent z Powązek, wraz z towarzyszącym mu kontekstem, jako pierwszy opisał w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Piotr Gliński.
Bartoszewski być może nie zdaje sobie sprawy, ale jest wykorzystywany do dzielenia Polaków. Dzięki niemu można znów zwalać na Jarosława Kaczyńskiego na agresję, choć to nie on organizuje buczenie na cmentarzu. Kilkanaście osób buczało, ktoś klaskał, ktoś gwizdał. Jakaś pani oblała nas wodą. Była zdaje się zwolenniczką obecnej ekipy, a jak się zaczęło jakieś buczenie to ona oblała delegację PiS-u wodą. I uciekła. To dzielenie Polaków przynosi skutki
- mówi profesor.
Kolejnych szczegółów dostarczają nasi czytelnicy. Studentka z Wielkopolski relacjonuje:
W tym roku po raz pierwszy miałam okazję znaleźć się na obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego na Powązkach. Chciałam przede wszystkim oddać cześć ludziom walczącym w Powstaniu, zarówno tym żyjącym jak i tym, którzy polegli w walce za Ojczyznę. Jednak przeszkodziła mi w tym starsza pani, która nie była (jak to jest w medialnym stereotypie utrwalone) zwolenniczką ani PiS-u, ani słuchaczką Radio Maryja. Wręcz przeciwnie. Postanowiła oblać wodą mnie i inne osoby stojące w pobliżu za to, że nie uraczyliśmy brawami i wyrazami zachwytu osoby pana Bartoszewskiego. Tego samego, który podobno jest profesorem i ludzi, którzy bucząc zwracają uwagę na hipokryzję władzy - nazywa motłochem. Tacy są właśnie zwolennicy PO, ale żadna telewizja tego nie pokaże.
Na tym filmie babci z wodą też wprawdzie nie ma, ale jest za to strażnik, który - co podkreśla inny nasz czytelnik – nie reagował, podobnie jak inni służbiści, na wyczyny kobiety.
Mieszkaniec Warszawy opowiada:
Byłem osobiście wraz ze swoją dziewczyną oraz przyjacielem. Podczas kiedy kwiaty składał premier Tusk wraz z W. Bartoszewskim zgromadzeni wokół mnie ludzie zaczęli buczeć. Wówczas jedna ze starszych pań stojąca dwa rzędy przede mną wyciągnęła butelkę wody i po odkręceniu zaczęła oblewać na oślep wszystkich dokoła. Najbardziej oblana została pani bezpośrednio za polewaczką lecz i nam się solidnie wodą dostało. Działo się to wszystko na oczach strażnika miejskiego, którego zresztą widać na tym nagraniu
I dodaje:
Mimo wielu próśb kierowanych do Straży Miejskiej o przywołanie tej pani do porządku i wyprowadzanie, nikt nie podjął żadnego działania. Cała akcja działa się na oczach delegacji PiS i jak sądzę woda rozlewana przez wspomnianą panią również dotarła do Jarosława Kaczyńskiego, prof. Glińskiego oraz towarzyszących im polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Potwierdza to nasza czytelniczka z Wielkopolski:
Strażnik miejski widząc całe wydarzenie nie zareagował na nie w żaden sposób. Całe zajście mógł widzieć również Jarosław Kaczyński, stał parę kroków od "miejsca zdarzenia"
Ciekawe, czy po tym incydencie w mainstreamowych mediach na równi z „moherami” zaczną funkcjonować „łoterki” Platformy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163399-motloch-skarcony-za-bartoszewskiego-dziadek-skladal-kwiaty-babcia-lala-krytykow-woda-a-buczec-nie-wolno-zobacz-reakcje-z-powazek