Andrzej Kunert: Nie mam nic przeciwko komiksowemu potraktowaniu Powstania, ale komiks pt. "Rzeź na Woli" wywołuje mój szok

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Cywilna ludność dzielnicy pędzona ul. Wolską / Wikipedia
Fot. Cywilna ludność dzielnicy pędzona ul. Wolską / Wikipedia

Nie może być tak, że np. Rzeź na Woli stanie się przedmiotem rekonstrukcji społecznej. Same rekonstrukcje są zjawiskiem coraz szerszym. Moim zdaniem bardzo pozytywnym, natomiast jest pewna granica. Pamiętam mój szok, kiedy usłyszałem, że szykowany jest komiks dla dzieci pt. "Rzeź na Woli". Bez przesady. Powiem szczerze, że poczułem szok, że ktoś mógł w ogóle sobie to wyobrazić... Nie mam nic przeciwko komiksowemu potraktowaniu Powstania, ale są pewne węższe tematy, mieszczące się w kontekście Powstania, które przynajmniej jeszcze przez tych 10, 20, 30 lat absolutnie nie powinny być w ten sposób traktowane

- mówi na antenie radiowej Trójki prof. Andrzej Kunert, przekonując, że są granice używania tematu Powstania Warszawskiego w popkulturze.

 

Szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa twierdzi, że Powstanie Warszawskie "jeszcze 3, 4 lata temu było własnością narodu".

Niestety od tych kilku lat można zacząć mieć tego typu wątpliwości

- mówi, podkreslając że w III RP mamy do czynienia z różnymi złymi zjawiskami, a jednym z nich jest traktowanie historii.

Historia stała się w bardzo wielu momentach dość brutalnie używanym narzędziem

- mówi i dodaje:

Jest dla mnie czymś oczywistym i zrozumiałym, że władze państwa mają prawo do uczestniczenia w takich wydarzeniach. Czuję się zażenowany formułując taki banał, ale do tego doszło, że formułuje się takie zakazy.

Kunert wyraża też wątpliwości, dotyczące ochrony znaku Polski Walczącej:

W wielu środowiskach toczy się żywa dyskusja dotycząca znaku Polski Walczącej - czy objąć dodatkową, osobną ochroną używanie tego znaku. Jest niesłychanie pouczająca dyskusja, bo moim zdaniem ochrona tego znaku, podobnie jak wszystkich znaków narodowych jest czymś niezbędnym, ale mam ogromne wątpliwości, czy niezbędnym w tym sensie, że poddanym takiej ochronie administracyjnej. Tego typu dobra narodowe powinny być własnością narodową, tak jak to było w czasie konspiracji.

Zapytany o to czy dostrzega zagrożenie, związane z próbą uczynienia z Powstania Warszawskiego ikony popkultury, odpowiada:

Dostrzegam jedno zagrożenie, które dotyczy też do używania symbolu Polski Walczącej. Moim zdaniem, to strasznie trudne do wprowadzenia do obiegu publicznego, społecznego. Każdy ma prawo użyć np. znaku Polski Walczącej, ale wszystkim nam powinno zależeć na tym, aby był on traktowany z należną sobie godnością. Tu możemy zaobserwować zachowania z tym sprzeczne. Natomiast, jeśli chodzi o wejście szturmem tematu Powstania Warszawskiego do popkultury, moim zdaniem też jest cienka granica, która nie powinna być przekroczona. Nie widzę niczego niestosowanego, ryzykownego, jeśli chodzi o wzięcie sobie na warsztat tematu Powstanie Warszawskie przez jakiś zespół rockowy, punkowy, młodzieżowy. Nie widzę. Natomiast to nie może być tak, że np, Rzeź na Woli, a mamy przecież w pamięci świeży przykład rekonstrukcji Rzezi Wołyńskiej, który wzbudził mieszane nastroje społeczne, nie może być tak, że stanie się przedmiotem rekonstrukcji społecznej

podkreśla Andrzej Kunert.

 

mall / polskieradio.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych