Frajerzy z godziny „W”. Jeśli komuś przeszkadzają rocznice Powstania Warszawskiego, niech zostanie w domu i pije swoje piwo…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Dla jednych „hucpa” i „katastrofa”, dla innych wielkie narodowe święto: Powstanie Warszawskie. Dlaczego w ogóle wybuchło? Ponieważ już niespełna dwa lata przed końcem wojny rząd RP na uchodźstwie zdawał sobie sprawę z rosyjskich planów.

Nie bez powodu Józef Stalin zerwał stosunki z polskim przedstawicielstwem na Zachodzie, nie bez powodu organizował struktury komunistyczne w Polsce, które po wkroczeniu Armii Czerwonej miały przejąć władzę. Wobec postawy aliantów, którym przede wszystkim zależało na utrzymaniu ZSRR w tzw. koalicji antyhitlerowskiej, rząd RP zmuszony był podjąć działania na własną rękę. Tym bardziej, że nie został nawet poinformowany przez zachodnich sojuszników o rezultacie porozumienia „wielkiej trójki” w Teheranie, z grudnia 1943r. W efekcie, w naszym kraju zmienił się jedynie okupant: Polska utraciła po wojnie znaczną część terytorium, notabene - per saldo - więcej niż Niemcy i na prawie pół wieku straciła niepodległość. Powstanie Warszawskie było ostatnią próbą zapobieżenia tej zmowie i naszym późniejszym, tragicznym losom…

Warszawie oraz wszystkim, którzy walczą z tyranią bez względu na wszystko

- taką dedykacją opatrzył Norman Davies swe wnikliwe, 958. stronicowe opracowanie pt. „Powstanie `44”. Ów wybitny historyk, profesor Uniwersytetu Londyńskiego, członek Akademii Brytyjskiej nie miał najmniejszych wątpliwości, co do znaczenia zbrojnego zrywu Polaków. Bez heroizmu Warszawy, pewnie pisalibyśmy cyrylicą, a nasz kraj byłby republiką radziecką, jak Litwa i inne państwa na wschód od tzw. Linii Curzona. Zresztą prawie nią była; niby utrzymaliśmy państwowość o nazwie PRL, lecz stricte fasadową, z narzuconą, stalinowską konstytucją oraz wpisanym w niej socjalizmem, przewodnią rolą PZPR i „przyjaźnią” z hegemonem - Związkiem Radzieckim. Te ostatnie zapisy podporządkowany Moskwie Sejm PRL uchwalił w 1976r.

Dla prokurator Katarzyny Rudnickiej-Basteckiej wszystko to nie ma znaczenia. Pani prokurator postanowiła złożyć zażalenie na orzeczenie stołecznego sądu, który niedawno umorzył sprawę oblania farbą przez nastolatków posowieckich reliktów: monumentów „wdzięczności” dla Armii Czerwonej w parku Skaryszewskim oraz Polsko-Sowieckiego Braterstwa Broni na placu Wileńskim. Rudnicką-Bastecką zbulwersowała „niezwykle jednostronna ocena” sądu, który „kierował się światopoglądowymi i moralnymi rozważaniami”, i nie wziął pod uwagę „znaczenia emocjonalnego i sentymentalnego” tych postumentów, albowiem istnieją „grupy społeczne, dla których pomniki te mają znaczenie pozytywne” - napisała w swym uzasadnieniu.

Nic to, że wedle sądu, „czterej śpiący” i betonowy symbol polskiej „wdzięczności” dla sowieckiego okupanta nie są żadnymi pomnikami, a więc nie podlegają ochronie prawnej.

Te wymuszone pomniki, bo tak należy je nazwać, są jedynie symbolem komunizmu, zakłamanej historii Polski

- argumentował obrońca jednego z oskarżonych, są „namacalnym symbolem sowieckiej okupacji”. Bez znaczenia. Żeby nie było wątpliwości, pani prokurator wymieniła, o czyje odczucia sentymentalne chodzi: Stowarzyszenia Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej, które chciało uczestniczyć w rozprawie, lecz nie zostało dopuszczone. Czyli swołocz, ruja i porubstwo w polskim sądzie, z którym należy zrobić porządek…

Przypominam o tej sprawie nie bez powodu. Jak się okazuje, od czerwonych stygmatów zniewolenia - wara! Za to z poczucia patriotyzmu można szydzić do woli, z ruchu oporu można robić ruch pedałów, że wspomnę wynurzenia Elżbiety Janickiej z Instytutu Slawistyki PAN na temat bohaterów „Kamieni na szaniec”, można powstańcom doklejać głowy myszki Miki, a ich dowódców oskarżać niemalże o zbrodnie przeciw własnemu narodowi. Bo obrona ojczyzny to po prostu „hucpa” - jak uważa Radosław Markowski, dyrektor Centrum Studiów nad Demokracją (sic!) w Instytucie Nauk Politycznych Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Jego wzorcem poczucia patriotyzmu postawa Szwejka:

Siedzieć w gospodzie, pilnować temperatury piwa i czekać, aż ci szaleńcy z jednej strony na drugą przejadą”. (…) „Gdyby mnie spytano, co trzeba było zrobić w 1939 r., gdy nas zaatakowano z dwóch stron: ano poddać się rozsądnie

- wyłożył Markowski w radiu TOK FM. Jasne, wszyscy, nie tylko my, Polacy, powinni od razu podnosić „Hände hoch“ i „ruki w wierch”, wtedy na świecie nie byłoby żadnych wojen, nie byłoby żadnych okupacji i z domów nie spadłaby ani jedna dachówka. Co najwyżej mielibyśmy dowody osobiste w innych językach, z nieco innym alfabetem i liternictwem…

Imiennik Markowskiego, Radosław vel Radek Sikorski, z urzędu szef polskiej dyplomacji uznał był Powstanie Warszawskie za „narodową katastrofę”. Co do tego miał akurat rację, katastrofą było. Dlatego, że rosyjski okupant zatrzymał ofensywę na Wiśle i nie zezwolił nawet alianckim pilotom, którzy chcieli nieść pomoc powstańcom, na lądowanie na już „wyzwolonym” terenie przez czerwonoarmistów. Stalin czekał, aż powstańcy się wykrwawią. Pragmatyzm pur - nie trzeba było później tracić na nich amunicji w ubeckich więzieniach, ani wozić na Sybir… Nawiasem mówiąc, już wówczas rozpisywał się o tej taktyce dziennik „L'Osservatore Romano”.

Powstanie wybuchło, gdyż istniała szansa, nawet, jeśli nikła, na powitanie Armii Czerwonej w wolnej Warszawie przez niezależny rząd polskiego państwa podziemnego. Dla Sikorskiego wyzwoleńczy bunt był bez sensu, a na poparcie swej tezy minister podał link do tych, którzy nazywają siebie „przeciwnikami kultu sprawców Powstania Warszawskiego”. Zgodnie z tokiem rozumowania Markowskich i Sikorskich, którzy dzięki przywilejom wolności i demokracji wywalczonej przez „szaleńców” mogą dziś po polsku wygłaszać swe poglądy, za „katastrofę” i frajerstwo należałoby uznać również beznadziejne powstanie w żydowskim getcie, ale na taką ocenę tego zdarzenia panowie się nie odważą. Dlaczego? Skoro obrona Polski i powstańczy zryw były bez sensu, toż przecież tym bardziej głupi musiał być z góry skazany na niepowodzenie, żydowski heroizm, który skończył się spaleniem części Warszawy, równie głupie musiałyby powstania listopadowe i styczniowe, a także praska wiosna, stłumiona de facto z udziałem tzw. Ludowego Wojska Polskiego i „patrioty”-generała Wojciecha Jaruzelskiego, czy powstanie węgierskie w 1956 r.

Gdybym jako chłopak znalazł się w 1944r. w Warszawie, to z całą pewnością byłbym wstąpił do Armii Krajowej

- wyznał Norman Davies w książce o Powstaniu Warszawskim. Co zrobiłby szef polskiej dyplomacji w godzinie „W”? W przeciwieństwie do np. czarnoskórego powstańca Augusta Agboli O’Browna, nigeryjskiego perkusisty jazzowego, który przed wojną grał w stołecznych knajpach, nie dołączyłby do chłopców z batalionu „Parasol” czy „Radosław”, on, nomen omen Radosław Sikorski nie byłby frajerem i pewnie szukałby świętego spokoju poza granicami. Tak, jak podczas stanu wojennego, gdy wówczas osiemnastoletni Radek wybrał Wyspy Brytyjskie i członkostwo w elitarnym Bullingdon Club - jeśli oprzeć się na opiniach „New York Times`a” i prezentowanych przez członków brytyjskiej Izby Gmin - towarzystwie bogatych synalków, które zasłynęło z hucznych zabaw, popijaw i niemoralnego prowadzenia się.

Strzeż nas Boże przed takimi nauczycielami patriotyzmu! Aż dziw bierze, że w wolnej Polsce, która dzięki waleczności i determinacji naszych przodków powróciła na mapę po 123 latach zaborów, mogą pojawić się tacy wykładowcy wolności i demokracji. Na szczęście, historykiem - jak Norman Davies - się jest i pozostanie, ministrem się tylko bywa. Niektórzy (nie będę wymieniał nazwisk, gdyż byłoby to dla nich zbyt wielką nobilitacją) „mają dość” obchodów Powstania Warszawskiego i zamierzają je zbojkotować. Wolno im, w końcu rocznice tego wydarzenia to nie jest obowiązkowy pochód 1-majowy, z listą obecności sprawdzaną w zakładach pracy. I niech tak zostanie. Przyznam, że nawet wolę, aby pozostali w domach, niech piją swoje piwo i nie zapomną włączyć głośniej telewizorów, aby nie przeszkadzało im wycie syren. W ich towarzystwie czułbym się na imprezach upamiętniających warszawskich powstańców bardzo nieswojo.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych