Ja tam jestem za szybkim dodaniem do PKB dochodów z prostytuowania się. Jak wszystko, to wszystko! Na oczekiwane dobra pracuje się rozmaicie i rozmaitymi częściami ciała. Tylko moje widzenie tej sprawy obejmuje znacznie większy plan, niż przewidziały eurourzędasy i ich polscy entuzjaści. Gdyby skrzętnie policzyć, to panienki licho, średnio i mocno zaawansowane w swym fachu stanowią tylko pewną część obywateli utrzymujących się z k…stwa. Taką utrwaloną dość pochopnym nazewnictwem. Tyle pochopnym, co często fałszywym. W końcu uliczna, przydrożna, hotelowa, czy okołobankietowa panienka wystawia rachunek za coś, co zostało wcześniej jasno określone, a pewnie bywa, że jej fantazja i poczucie dobrze spełnionego obowiązku wzbogaca usługę o trudne do wcześniejszego rozpoznania dodatkowe atrakcje.
Istnieje jednak k…stwo innego rodzaju, znacznie groźniejsze dla społeczności, mieszkańców miasteczek, miast, wielkich aglomeracji, a przede wszystkim państwa. Istnieje i każdy je widzi, ma pełną świadomość zagrożeń. Tylko żaden antybiotyk z nimi się nie upora. Tym bardziej, że wszystkie kliniki mogące z zarazą walczyć zostały już przez nosicieli opanowane. Czym bowiem jest, tak dla przykładu, natychmiastowe przejście obywatela X. z opozycji do partii rządzącej tylko po to, by w parę tygodni otrzymać funkcję ministra, na dodatek w ministerstwie specjalnie dla niego utworzonym? Wzmiankowany obywatel X. tuż przed zmiana partyjnych barw publicznie upychał rządowi od opiekunów układów mafijnych, odgrażał się, że będzie krętaczy ścigał aż ich dopadnie. Czy to, aby nie jest obrzydliwsze k…stwo od uczynków panienek przydrożnych? A główny macher, który tę całą polityczną operację wymyślił, zatwierdził i zrealizował? Nie podpada pod tę samą kwalifikację? I to jak jeszcze! A stałe, uporczywe i nigdy niesprostowane oszustwa o metrze kopanym w głąb i wspaniałej współpracy polskich lekarzy i innych specjalistów – jak to nazwać? Przecież nie inaczej. A kpiny z sytuacji tragicznej – jaka wizyta, taki zamach, z 30 metrów, to ślepy by trafił… Jeśli to nie jest politycznym k…wem, to co nim jest?
Takimi przykładami można sypać jak z rękawa. Jeśli więc mamy wzbogacać nasz, polski PKB zarobkami uzyskanymi z nierządu, to pole działania jest o wiele obszerniejsze niż projektodawcom zmian się wydaje. I nie bawiłbym się w tym przypadku w semantyczne rozważania na temat słowa nierząd. Rzecznik Graś, albo ktoś z jego zastępu, mógłby od razu przeprowadzić analizę – przecież to nie rząd. Więc kto?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163046-koniecznie-trzeba-nierzad-zaliczyc-do-dziedzin-wzbogacajacych-pkb-tylko-nie-wolno-poprzestac-na-panienkach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.