Z dużym zainteresowaniem przeczytałem tekst red. Piotra Zaremby na łamach portalu wPolityce.pl, który jest polemiką z propozycjami sformułowanymi przeze mnie w wywiadzie, jakiego udzieliłem red. Robertowi Mazurkowi, a który ukazał się 27 lipca 2013 r. w dzienniku „Rzeczpospolita”. Już sam fakt, że wywiad ten, a co za tym idzie moje propozycje, nie przeszły bez echa i spotkały się z recenzją jednego z czołowych polskich publicystów jest powodem do sporej satysfakcji. Satysfakcja ta nie zwalnia mnie jednak z odpowiedzi na tę polemikę. Wręcz odwrotnie, znając rzetelność red. Piotra Zaremby sądzę, że jej oczekuje.
Zacznę od tego, co jest istotą mojego projektu, a co red. Zaremba pominął zupełnie. Mój projekt sprowadza się generalnie do uczczenia 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, co będziemy świętowali w latach 2018 – 2020 (poczynając od symbolicznej dla tego faktu daty 11 listopada 1918 r., a kończąc na kluczowej dacie 15 sierpnia 1920 r.). Tak doniosła rocznica powinna być upamiętniona dużym przedsięwzięciem pozostawiającym trwały ślad w naszej państwowej tożsamości. Takim wydarzeniem może być odbudowa Pałacu Saskiego, który nawiązywałby nie tylko do tradycji II Rzeczpospolitej (z racji rangi i znaczenie tego budynku dla ówczesnego Państwa Polskiego), ale jednocześnie byłby zarówno rodzajem Łuku Tryumfalnego za zwycięstwo z 1920 r. (postulat wielu środowisk niepodległościowych), jak i, biorąc pod uwagę moją koncepcję odnowienia symboliki Grobu Nieznanego Żołnierza, byłby rodzajem Narodowego Panteonu Żołnierzy walczącym o Niepodległość w latach, 1914 – 1920 (który już jest reprezentowany przez Nieznanego Żołnierza pochowanego tam w 1925 r.) i 1939 – 1963 (który dostałby tę symbolikę przez pochowanie obok obecnego Grobu prochów Nieznanych Żołnierzy z Katynia i z kwatery „Ł” na Powązkach).
To jest tak naprawdę klucz mojej koncepcji. Ważnej nawet nie dlatego, że jako autor, co zrozumiałe, jestem do niej przywiązany, ale ważnej przede wszystkim dlatego, że jako pierwszy chyba, podnoszę problem właściwego przygotowania się i z właściwym rozmachem zorganizowania obchodów 100 rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Jest to zbyt ważny moment, abyśmy, jako Polskie Państwo przeszli nad nim do porządku dziennego. Lata 2018 – 2020 spięte niczym klamrą dwiema datami (11 XI 2018 – 15 VIII 2020), które mają znaczenie przełomowe powinny być rodzajem Narodowych Rekolekcji. Tym bardziej, że po drodze jest wiele wydarzeń o znaczeniu niepodważalnych, które każde w sobie zasługuje na odrębne potraktowanie, a które wypełniałby treścią ten dwuletni okres np. 100 lecia: Powstania Wielkopolskiego, wyborów do Sejmu Ustawodawczego, pierwsze posiedzenia Sejmu itd.). Nie jest to projekt, który przygotowuje się z w 2-3 tygodnie niczym szkolną akademię. To przedsięwzięcie powinno być wydarzeniem o charakterze ogólnopaństwowym, którego skala i zakres powinny nawiązywać do Obchodów Milenijnych, które w warunkach systemu komunistycznego, symbolicznie niczym Interreks w okresie bezkrólewia, organizował sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia. Dziś, w wolnej Polsce, mamy obowiązek przygotować się do tego należycie i uczynić wszystko, aby nadać tym obchodom właściwą rangę. Jeśli komuś moja koncepcja się nie podoba przyjmę to ze zrozumieniem. Co jednak proponujecie w zamian?
Tyle, jeśli chodzi o sprawy fundamentalne, nawiązując do marszałka Piłsudskiego, imponderabilia tego projektu, które red. Zaremba pominął w swoim tekście zupełnym milczeniem. A szkoda, wielka szkoda, bo na dyskusję, a wręcz burzę mózgów w tym obszarze bardzo liczę, bo może się ona okazać brzemienna w pozytywne skutki. Teraz kilka słów w sprawie, która w tym projekcie ma znaczenie ważne, choć drugoplanowe, a która stała się w tekście red. Zaremby przedmiotem ożywionej polemiki. Red. Zaremba zarzucił mi, że pomijam czy też nie doceniam, a nawet odniosłem wrażenie, że sądzi, że nie wiem, że Muzeum Historii Polski istnieje, jak to okrasił red. Zaremba w postaci „embrionalnej”. W dalszej części red. Zaremba przedstawia znane mi, i wszystkim, którym te sprawy leżą na sercu, perypetie tego muzeum i jego szefa Roberta Kostro, którego jak słusznie zauważył autor polemiki „minister Bogdan Zdrojewski nie odwołał, ale nie dał mu narzędzi, aby Muzeum powstało naprawdę”. Całości obrazu dopełnia żal red. Zaremby nad faktem zabrania funduszy przez rząd Tuska z Muzeum Historii Polski, które było projektowane przy Placu na Rozdrożu i przekazanie ich na rzecz Muzeum II Wojny Światowej, które z nominacji Tuska tworzy, bez powodzenia na razie, ale generując znaczne koszty dyrektor Paweł Machcewicz.
Otóż szanowny Panie Redaktorze. Wszystkie te fakty są mi doskonale znane i nijak się mają do zaprezentowanej przeze mnie koncepcji w tym także koncepcji powstanie Muzeum Historii Polski w odbudowanym Pałacu Saskim, którego fundament będą stanowiły Prochy pochowanych tam Nieznanych Żołnierzy. I tak po kolei:
- Na fakt fatalnego funkcjonowania i braku oczekiwanych efektów, poza coraz większymi i nieuzasadnionymi kosztami, jeśli chodzi o funkcjonowanie Muzeum II Wojny Światowej zwracałem uwagę nie tylko w licznych wystąpieniach w mediach, ale także w mojej interpelacji do Donalda Tuska już rok temu.
- Jeśli obecne kierownictwo Muzeum Historii Polski, nawet, jeśli z braku funduszy działa tylko na papierze i w przestrzeni wirtualnej, jest tak dobre i profesjonalne jakby to wynikało z przekonania red. Zaremby to, w czym problem? Nawet, jeśli ten zły Tusk (a jak red. Zaremba zauważył ja też nie mam o nim dobrego zdania, a nawet mam je gorsze niż red. Zaremba, a w każdym razie potrafię je bardziej dosadnie zaprezentować, co nawet red. Zarembę troszkę drażni), nie dał im kasy na budowę siedziby przy Placu na Rozdrożu to przecież z pewnością mają już przygotowane w szczegółach, co w Muzeum powinno się znaleźć jak już siedziba wreszcie powstanie. Przez ponad 2 tysiące dni działania Muzeum można było poświęcić na prace studyjne i koncepcyjne średnio 2 dni na opracowywanie 1 roku naszej historii, czy w przeliczeniu na metry kwadratowe powierzchni ekspozycyjnych jakiś jeden dzień na dopracowywanie 1 metra ekspozycji. Jeśli tak to doskonale! Jan Ołdakowski czy inny potencjalny dyrektor mojego projektu nie będzie się musiał męczyć i zaczynać od zera. Co więcej mogą przecież sami to zrobić z jego rad jedynie ewentualnie korzystając (propozycja personalne była rzucona symbolicznie, aby pokazać kierunek działania i docenić dorobek dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego). A czy to wyeksponują w budynku przy Placu na Rozdrożu czy przy Placu Piłsudskiego to, jakie to ma znaczenie? A przyzna Pan Redaktor chyba, że zarówno miejsce, jak i symbolika Pałacu Saskiego i Grobu Nieznanego Żołnierza idei zarówno popularyzacji, jak i nadania określonej symboliki Muzeum Historii Polski może tylko pomóc i to chyba bardziej niż budynek przy Placu na Rozdrożu, który istnieje tylko na rysunku?
- Wreszcie element trzeci, którego bym nie podnosił, ale poniekąd zostałem tym tekstem wywołany do odpowiedzi. Cenie sobie obecne kierownictwo Muzeum Historii Polski i to nie tylko, dlatego, że zostało ona powołane przez ministra Ujazdowskiego. Mam też nadzieję, że prace koncepcyjne, o których pisałem powyżej są bardzo zaawansowane i będą istotnym wkładem, a wręcz fundamentem i szkieletem przyszłego Muzeum, kiedy stanie się ona ciałem. Jeśli obecne kierownictwo Muzeum tak swoja misję traktowało: wytrwać na posterunku i przygotować amunicję (ekspozycje, projekty działania itp.) do działania w bardziej sprzyjających warunkach politycznych to czapki z głów i jest to droga do zaakceptowania. Tylko to, bowiem może tłumaczyć brak stanowczego protestu i podania się do dymisji na znak dezaprobaty, kiedy rozwój Muzeum został de facto sparaliżowany przez ekipę Tuska przez zabranie funduszy. Nie wyobrażamy sobie żeby takie trwanie dla trwanie było jedynie efektem cichego, nawet jedynie dorozumianego porozumienia na zasadzie, że gdzieś tam Zdrojewski nie ruszy paru ludzi Ujazdowskiego, bo może potem w zamian Ujazdowski zrobi to samo jak się sytuacja zmieni wobec kilku ludzi Zdrojewskiego, bo żyć przecież z czegoś każdy musi i trzeba być człowiekiem.
Reasumując, zaprezentowana przeze mnie koncepcja ma na celu:
- wywołanie zainteresowania faktem zbliżania się 100 rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości i Bitwy Warszawskiej, który to fakt w świadomości społecznej i państwowej do tej pory był nieobecny,
- wypracowanie godnych obchodów tych doniosłych wydarzeń, które będą nie tylko właściwym zadośćuczynieniem naszego pokolenia wobec pokolenia, które odzyskało nam niepodległość 100 lat temu, ale będą także kapitalnym wkładem w umocnienie naszej tożsamości dnia dzisiejszego i stworzenie instrumentów, które będą umacniały tę tożsamość na przyszłość,
- nadanie toczącej się dyskusji o odbudowie Pałacu Saskiego (podziękowanie różnym środowiskom, które od lat to podnoszą) nowego impulsu i zaprezentowanie jakiejś szansy na zmaterializowanie się projektu (za jedne pieniądze budujemy de facto dwie rzeczy: Pałac Saski, potrzeby sam w sobie, i Muzeum Historii Polski, które i tak siedzibę mieć musi). Taka koncepcja jest i bardziej praktyczna, i tańsza, i symbolicznie bardziej w przyszłości dające się wykorzystać,
- doprowadzenie do nadanie Grobowi Nieznanego Żołnierza właściwej rangi i odświeżenie jego znaczenia i symboliki w odbiorze Polaków,
- uhonorowanie pomordowanych w Zbrodni Katyńskiej polskich oficerów na Wschodzie przez symboliczne wypełnienie testamentu wybitnego historyka Jerzego Łojka zmarłego w 1986 r., (który w Katyniu w 1940 r. stracił Ojca, a w Smoleńsku w 2010 r. zginęła jego żona). Jerzy Łojek autor pierwszej krajowej (wydanej jeszcze w drugim obiegu) monografii „Dzieje sprawy Katynia” pisał we wstępie do niej, że wszystkich pomordowanych w Katyniu i innych miejscach kaźni oficerów na Wschodzie powinno się, gdy Polska odzyska wolność ekshumować, sprowadzić do Ojczyzny i pochować w wielkim Narodowym Mauzoleum. Tak nakreślone zadanie jest raczej niewykonalne, ale już realizacja mojego projektu jak najbardziej jest możliwa do zrobienia,
- uhonorowanie i symboliczne zrehabilitowanie Żołnierzy Wyklętych przez pochowanie tam jednego z tych Żołnierzy ekshumowanych dziś z kwatery „Ł” na Powązkach,
- podniesienie potrzeby realizacji wreszcie Muzeum Historii Polski, którą od lat rząd Tuska de facto zawiesił.
Mam nadzieję, że ta polemika z tekstem red. Piotra Zaremby zbliży nas we wzajemnym zrozumieniu naszych intencji i pozwoli uniknąć w przyszłości polemiki na poziomie:, „po co ten Girzyński chodzi do Lisa”, albo, „po co też Zaremba legitymizuje Loże prasową”. Być może powoli to także prezentując nasze pomysły uniknąć zawężanie problemu do tego, kto gdzie ma umiejscowionych swoich kolegów czy nawet nie tyle kolegów, co być może jedynie ludzi, których ceni i wchodzenia w niepotrzebny spór w obawie, że ktoś albo o nich zapomniał, albo w ramach jakiegoś planu chce się ich pozbyć.
I na sam koniec parę słów niezwiązanych z polemiką z red. Zarembą, a wynikających z lektury komentarzy na portalu wpolityce.pl i w mediach społecznościowych.
- Odbudowa Pałacu Saskiego nie jest apoteozą czasów saskich czy dwóch fatalnych naszych władców z niemieckiej dynastii Wettinów (dziękuję za korepetycje w tej sprawie, ale i bez nich mam wyrobione zdanie na ten temat). Stawianie tej sprawy w ten sposób jest kompletnym niezrozumieniem znaczenia tego budynku dla Polski zwłaszcza w okresie 20-lecia międzywojennego.
- Plan rządzenia PiS nie sprowadza się do budowy kolejnego muzeum czy kolejnych pomników. Co więcej moja koncepcja nie jest elementem programu PiS, choć mam nadzieję, że się tak stanie. Program naprawy Państwa, który mam nadzieję będziemy realizowali po następnych wyborach parlamentarnych, ma charakter kompleksowy i co za tym idzie obejmuje także działania Państwa w zakresie dziedzictwa narodowego i kultury. Stawianie sprawy w kategoriach jak stworzycie jakieś muzeum czy jakiś pomnik to nie chce was znać i na was głosować jest z gruntu fałszywe i jestem przekonany, że mogą je stawiać tylko ludzie, którzy na PiS nie zagłosowaliby nawet przymuszani torturami.
- Zabieranie pieniędzy „głodnym dzieciom” i budowa za nie jakichś pałaców. Jak to dobrze, że takie głosy nie pojawiły się zaraz po wojnie, a głodujących dzieci było wtedy więcej jak dziś, bo po dziś dzień Warszawa i pół Polski leżałoby w gruzach. Nie zamkniemy też Teatru Narodowego czy innych instrukcji kultury, aby zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na szeroko rozumianą pomoc społeczną (w tym głodne dzieci). Osoby, które podnoszą takie argumenty mogą też spać spokojnie, pomysł, aby ograniczyć im dostęp do Internetu, a zgromadzone w ten sposób pieniądze wydać na „głodne dzieci” też raczej nie znajdzie zwolenników. Uczynimy natomiast wszystko, co w naszej mocy, aby Państwo funkcjonowało lepiej i sprawniej w każdej dziecinie, także tej, która w obliczu osiągnięć cywilizacyjnych XXI w. jest dla nas wstydliwa.
Wszystkim za głosy i opinie, zarówno polemiczne jak i wspierające serdecznie dziękuję. Zachęcam także do wspierania tej idei. Wierzę, że nam się uda!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/162920-100-rocznica-odzyskania-przez-polske-niepodleglosci-to-jest-tak-naprawde-klucz-mojej-koncepcji-odpowiadajac-red-piotrowi-zarembie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.