Co ma symbolizować kolor różowy na znaczkach z kotwicą? Że Powstanie było radosnym wydarzeniem? Takim, które świętuje się jedząc watę cukrową, a nie przeżywa z dreszczem na plecach?

wPolityce.pl
wPolityce.pl

Muzeum Powstania Warszawskiego wyprodukowało znaczki upamiętniające zryw narodowy z 1944 roku. Symbol? Oczywiście kotwica. Kolory? Błękitny, granatowy, zielony i – tak ostatnio modny – różowy. Znaczki w barwach narodowych najwyraźniej okazały się zbyt mało nowatorskie.

Co ma symbolizować kolor różowy na znaczkach z kotwicą? Że Powstanie było radosnym wydarzeniem? Takim, które świętuje się jedząc watę cukrową, a nie przeżywa z dreszczem na plecach i poczuciem zobowiązania wobec tych, którzy polegli? Czy kolejnym krokiem będzie wyprodukowanie różowych baloników z kotwicą? Będzie wesoło, optymistycznie.

Czy naprawdę wszystkie nasze święta narodowe mają stać się różowe? Po tegorocznej akcji „Orzeł może” nietrudno mieć alergię na ten kolor. I nie chodzi tu rzecz jasna o samą barwę, ale o zamach na symbole narodowe. Barwy przecież coś znaczą. Wspólne sztandary jednoczą. Za każdym symbolem stoi określona wartość, nie abstrakcja. Powstańcy Warszawscy nie po to walczyli pod barwami biało – czerwonymi, żeby dzisiaj ci, którzy podpisują się pod ich dokonaniami, próbowali przemalować 1944 rok na różowo.

I darujmy sobie opowieści o tym, że „każdy świętuje tak jak potrafi” i że nie ma o co kruszyć kopii, bo mniejsza o kolor. Czy o fladze narodowej także powiemy „mniejsza o barwy”? Zapewne wielu chętnie to zrobi. Ich prawo. Ale niech w takim razie przestaną odcinać kupony od popularności zyskanej dzięki Powstaniu Warszawskiemu. I niech zostawią w spokoju także znak Polski Walczącej.

Ataki na Powstanie Warszawskie mają miejsce co roku. „Gazeta Wyborcza” zapewne szykuje już jakiś kolejny paszkwil w swoim stylu. Zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Większą przykrością napawa jednak atakowanie Powstania w imię „patriotycznych racji”. Warto by zadać sobie pytanie, co czują weterani Armii Krajowej, kiedy słyszą od chłopaczków z pokolenia ich wnuków, jakim to bezsensem czy „obłędem” była ich walka. Co ciekawe, najmocniej Powstanie krytykują nie ci, którzy zapłacili za tę walkę największą cenę. Ci – jak co roku – przyjdą w rocznicę „Godziny >>W<<” na Powązki i staną na baczność.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.