Ogłaszam konkurs. Kto chce być Tuskiem roku 2005, albo 2015? A kto sięgnie po rok 1992? Nagrody mógłby ufundować likwidator firmy Amber Gold

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Jak to pięknie się wszystko ułożyło. Kiedy wprowadzano próg ostrożnościowy Donald Tusk z Vincentem Jackiem, a może Jackiem Vincentem ( pogubiłem się już w tej kolejności) ogłaszali najgłośniej jak tylko potrafili, że wprowadzono wspaniałą regułę.

Bo gdyby kiedyś, jakiemuś nieudolnemu i nieodpowiedzialnemu gabinetowi zachciało się manipulować przy zadłużaniu państwa, to zamocowany przez nich próg powstrzyma zapędy chłoptasi przed ekonomicznym szaleństwem. Teraz ci sami obywatele opowiadają zupełnie inne bajki. Gdyby stanęli przed prawdziwym lustrem, a nie spreparowanym i trzymanym przez swą służbę, to zobaczyliby, że głupkowate oblicza wspominanych nieudaczników i szaleńców należą właśnie do nich. I progu już nie ma. Wyrwany został z dnia na dzień, z kolejną obiecanką – ma obowiązywać ponoć tylko do końca roku, ale przecież każdy wie, co oznaczają słowa i obietnice premiera Tuska i ministra Rostowskiego. Tyle samo, co opowieści hycla o wielkim szacunku dla łapanych psów.

A Jarosław Gowin chce być dziś Tuskiem z 2001 roku. Właściwie natychmiast powinien być ogłoszony konkurs. Kto chce być Tuskiem roku 2002, kto 2005, a kto 2015? Ale można sięgnąć jeszcze mocniej w kalendarz. Kto chce być Donaldem T. z roku 1992, kiedy to metodą spiskową, pokrętną i cuchnącą, obalano nocą gabinet premiera Jana Olszewskiego? Gdyby ktoś miał wątpliwości, to warto przypomnieć, że to wciąż ten sam obywatel. Opowiadając podobne bajki co kiedyś o racjonalności ostrożnościowego progu, dziś o jego usunięciu, Tusk zapędził się 2001 roku w zapewnienia, których nigdy nie miał zamiaru realizować. Jakże więc korzystać z tego fałszywego wzoru? To tak, jakby ktoś marzył o postaci Gomułki z 1956 roku, zapominając o roku 1968, 1970 i chwili, kiedy ów bohater cisnął kałamarzem w Józefa Tejchmę przynoszącego żądanie ustąpienia.

Prof. Jadwiga Staniszkis też się nabrała na zaklęcia Rostowskiego. Jego buńczuczna postawa, zachwalająca samego siebie w czasie ogromnego zadłużania państwa spodobała się pani profesor, bo ów jarmarczny optymizm przynosił wciąż spory popyt na rynku, więc przesuwał w czasie gospodarcze spowolnienie. Tylko jakie rachunki za ten optymizm wkrótce nadejdą?

Szczególnie dla zadłużonych młodych, którzy tracą i nadal będą tracić pracę. Ratowali państwo kupując, często na kredyt, samochody, mieszkania. Im radosny Rostowski przewrócił życie na długie lata. Ale co tam! Dzisiejsza większość sejmowa jest po to, aby dobrze się czuł Tusk z Rostowskim i ich ferajna. I ten warunek został znowu spełniony. Pomimo pomrukiwań trzech posłów PO.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych