Państwowe – plusk! Prywatne – Tusk…To prosty schemat alokacji środków finansowych na działalność partii politycznych w Polsce

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Marszałek Ewa Kopacz po raz kolejny dowiodła, że jej główną kompetencją polityczną jest bezwarunkowa gotowość do wspierania Donalda Tuska w każdym głupstwie, któremu profesjonalny kształt językowy nada Igor Ostachowicz.

W cywilizowanym świecie nie przyjął się zwyczaj, by gremia publiczne rozliczały kogokolwiek ze sposobu, w jaki wydaje swe prywatne środki finansowe, co postulowała niedawno pani marszałek. Natomiast wręcz odwrotnie wygląda sprawa z ewentualnym szastaniem pieniędzmi publicznymi.

Jeśli Donald Franciszek Tusk stanie na czele partii rządzącej w jakimś małym prywatnym państewku (czytaj: w udzielnym księstwie albo republice bananowej), to będzie mógł uzależnić swą formację od darowizn zaprzyjaźnionych oligarchów czy sprzyjających mu kręgów biznesu. Na razie jednak, o czym najwyraźniej zdaje się zapominać, Tusk jest wciąż premierem Rzeczypospolitej Polskiej.

Tymczasem Rzecz Pospolita (nasza rodzima nazwa republiki) pozostaje dobrem wspólnym narodu, czyli ogółu obywateli. A nie wyłącznie osób zamożnych, tych z górnej półki, które nie używają np. samochodu gorszego niż audi model RS7. Zrozumiałe, że w republice działalność partii politycznych bywa poddana dość rygorystycznej kontroli społecznej. Toteż dla zapewnienia finansowej przejrzystości oraz zapobieżenia niepożądanym zrostom sfery politycznej z wielkim biznesem, polityczni gracze dotacje na swą działalność otrzymują ze środków publicznych. Środki finansowe dla partii są rozdzielane według przejrzystych algorytmów, monitorowane i ściśle rozliczane.

Tak powinno być również w Polsce. System prześwietlania wydatków partyjnych, podobny do tego, który funkcjonuje w zachodnim świecie, w zupełności powinien wystarczyć. Wszakże pod warunkiem, że resortem obrony narodowej nie będzie kierował żaden psychiatra, lecznictwa nie powierzy się ambitnemu uciekinierowi z niewielkiej partii opozycyjnej, a osoba w ręką wyciągniętą w znanym geście „dawaj cz’isy” pozostanie już tylko na byłym pomniku, przechowywanym w muzeum komunizmu w Kozłówce.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych