Przegląd tygodnia: dymisja, pomyłeczka i podsumowanie. "Pomyłeczka", bo chodzi o drobiażdżek, rzecz maleńką i niemal nieistotną: głupie 24 miliardy złotych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

Dymisja tygodnia

Opinia publiczna mogła zapoznać się z fragmentem odprawy w toruńskim Wydziale Ruchu Drogowego. Szef tamtejszego WRD pouczał swoich podwładnych, że mają nie wracać bez, k…, 17 mandatów na głowę, a prawo drogowe ma w d… Gdy nagranie się ukazało, zaprzeczył, że to jego nagrano, po czym podał się do dymisji. Oto przykład rzadkiej odpowiedzialności: podać się do dymisji całkiem bez powodu, dla ratowania imienia firmy.

Obawiam się jednak, że tego właśnie nie da się już ocalić. I miałbym prośbę do wszystkich policjantów, którzy chcieliby nam znowu publicznie wmawiać, że troszczą się o nasze bezpieczeństwo: dajcie sobie spokój, panowie. Nikt już waszego gadania poważnie nie traktuje.

Pomyłeczka tygodnia

Zdrobnienie jest tu jak najbardziej uzasadnione, bo w istocie chodzi o drobiażdżek, rzecz maleńką i niemal nieistotną: głupie 24 miliardy złotych. O tyle w szacowaniu wpływów do budżetu pomylił się znakomity i wybitny ekonomista Jan Vincent-Rostowski. To z kolei oznacza, że trzeba będzie zwiększyć deficyt. Oczywiście wredna opozycja natychmiast zaczęła się czepiać. Ba, znaleźli się nawet tak bezczelni dziennikarze (np. Tomasz Wróblewski), którzy przypomnieli, że jeszcze cztery miesiące temu Ministerstwo Finansów zaprzeczało, jakoby miała nastąpić jakakolwiek nowelizacja budżetu. Brak wprost słów na tak nieodpowiedzialne zachowanie. Należałoby raczej pochwalić ministra Rostowskiego, że potrafi tak odważnie zmienić zdanie zamiast czekać na krach finansów publicznych, a potem spylać z kraju.

Tylko że tu zaczyna się problem. Ustawa o finansach publicznych definiuje dwa pierwsze progi ostrożnościowe i gdybyśmy powiększyli deficyt, przekroczylibyśmy pierwszy z nich. Najpierw więc trzeba go znieść. Ale może i to da się obejść. Bo tak naprawdę, jakby podliczyć wszystkie zmiecione pod dywan przez Vincenta długi, okazałoby się, że już dawno jesteśmy za drugim progiem. Więc problem z pierwszym jest, by tak rzec, nieaktualny.

Podsumowanie tygodnia

Podsumował nas Europejski Trybunał Obrachunkowy – instytucja, która w ramach UE zajmuje się m.in. kontrolą wydawania unijnych pieniędzy, w tym tych idących na projekty infrastrukturalne, czyli także na drogi. Wygląda niestety na to, że w ETO siedzą jacyś wstrętni pisowcy, bo z podsumowania wynika, że autostrady buduje się w Polsce najdrożej w UE poza Hiszpanią. Taniej jest nawet w Grecji, która – powiedzmy sobie szczerze – nie ma opinii najuczciwszego państwa. Bogaci Niemcy budują dużo, dużo taniej od nas. Nie wiadomo, co na to właściciel kolekcji pożyczonych zegarków Sławomir Nowak, bo jakoś nie kwapił się do komentowania.

Przy okazji ETO zwrócił nam uwagę – absolutnie słusznie – że zamiast wywalać kasę na przeraźliwie drogie autostrady, moglibyśmy w wielu miejscach budować znacznie tańsze drogi ekspresowe. Ależ tam siedzą naiwniacy! Przecież przy okazji budowy znacznie tańszej drogi ekspresowej znacznie mniej można ukraść.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych