Trzy centrale związkowe: Solidarność, OPZZ i Forum na konferencji prasowej 18 lipca ogłosiły scenariusz wspólnej, wrześniowej akcji protestacyjnej przeciwko antyspołecznej polityce Rządu. Pełne wrogości i agresji wobec związków zawodowych komentarze po tej zapowiedzi nie są zaskoczeniem. W roli harcowników obsadzono tym razem senatorów Platformy, Jana Libickiego i Bogdana Borusewicza.
Senator Libicki zapowiada propozycje rozwiązań ustawowych zmierzających do eksterminacji reprezentacji pracowników. Wbrew konstytucyjnym gwarancjom, eliminujących dialog społeczny w Polsce. Pan senator gorąco zastrzega, że nie wypowiada się w imieniu Klubu, że robi to wyłącznie we własnym imieniu. Nie dziwię się. Prezentowane pomysły nie budują powagi autora. To nieudolna próba zastraszania ludzi, albo raczej prowokowanie ich do gniewu. Odniosę się tylko do jednej kwestii stanowiącej klasyczne „wejście na grabie” przez pomysłodawcę. Chodzi o atak na etaty związkowe w obronie grosza publicznego.
Etaty związkowe w Polsce nie są opłacane z pieniędzy budżetowych państwa ani samorządów. Na poziomie ponadzakładowym utrzymywane są ze składek związkowych, a w zakładach pracy w sposób ściśle regulowany ustawą stanowią koszty firmy. Natomiast znaczne fundusze wydawane są w urzędach publicznych na armię działaczy partyjnych zatrudnionych w gabinetach politycznych. To kilka razy więcej etatów niż w związkach zawodowych. Szukając oszczędności, Panie Senatorze, proszę się zająć swoimi kolegami.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (niedawny bohater innego, gorszącego i coraz mniej obchodzącego Polaków sporu o to, kto był mózgiem sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej) w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zatytułowanym „Duda był po drugiej stronie” mówi: Dzisiejsze kierownictwo „S” nie ma nic wspólnego ze starą „Solidarnością”. Przewodniczący Piotr Duda w czasach stanu wojennego był po drugiej stronie, ochraniając z dywizją powietrzno-desantową radio i telewizję. To chichot historii (…)Kiedy byłem w „Solidarności” współpraca z OPZZ byłaby niemożliwa”.
Zarzucanie ludziom, którzy w latach 80. byli w wieku poborowym, że odbywając zasadniczą służbę wojskową służyli złej sprawie, to dyskredytowanie dziesiątków tysięcy zwyczajnych, przyzwoitych żołnierzy. Okazuje się, że w Polsce nie ma granic przyzwoitości, które są nie do przekroczenia nawet przez osoby wyniesione na najwyższe urzędy w państwie.
Co do wykluczenia na początku lat 90. możliwości współpracy „Solidarności” z OPZZ absolutnie się zgadzam. Szkoda, że to nawiązanie jest tak wybiórcze. Doskonale pamiętam tamten czas. Jeszcze podczas Okrągłego Stołu kierownictwo „wroniego związku” odmawiało „Solidarności” prawa do istnienia. Nie zadośćuczyniono krzywdom stanu wojennego, nie zwrócono zagrabionego majątku. Na współpracę z OPZZ nie było przyzwolenia członków „Solidarności”. Rany były zbyt świeże. Dokładnie tak samo ówczesny przewodniczący Regionu Gdańskiego Bogdan Borusewicz nie miał przyzwolenia na współpracę z ludźmi głoszącymi dzisiejsze hasła Platformy. „Solidarność” zawsze była i pozostaje wierna przesłaniom Sierpnia. Stwierdzenie, że „dzisiejsze kierownictwo ‘S’ nie ma nic wspólnego ze starą Solidarnością” wymaga dowodu, że Związek i jego liderzy odeszli od tamtych wartości i ideałów. Odpowiedzi wymaga inne pytanie: ile wspólnego ma dzisiejszy Borusewicz z dawnym Borusewiczem? A więc ostrożnie z tymi odniesieniami historycznymi i wyciąganiem ręki po sztandar. W tym sporze o ciągłość nie personalia, ale wierność zasadom jest kluczowa. Arbitrami powinni być przede wszystkim zwykli ludzie, pracownicy.
Argument z OPZZ ukazuje rzadkie dokonanie Donalda Tuska. Cud zjednoczenia tak bardzo podzielonego ruchu związkowego w sprzeciwie wobec polityki obecnego Rządu. Nasilające się ataki na „Solidarność” i jej kierownictwo, cytowane wcześniej słowa marszałka Borusewicza albo groźby senatora Libickiego umacniają tylko i tak powszechne wśród pracowników poczucie zdrady ze strony elit.
W połowie XX wieku powstała kultowa powieść Georga Orwella o zdradzonej rewolucji „Folwark zwierzęcy”. Znakomita satyra na rosyjską rewolucję miała i ma do dzisiaj dużo szerszy wymiar. Na pewnej farmie zainspirowane przez starego gawędziarza Majora zwierzęta robią rewolucję, przeganiając gnębiących je ludzi. Kierowanie farmą przejmuje najcwańszy i najsprytniejszy wśród nich gatunek. Wkrótce okazuje się, że poprzebierane w garnitury i z cygarami w zębach świnie, w imię wspólnego dobra oczywiście, gnębią inne zwierzęta znacznie gorzej od ludzi.
Jan Paweł II w 2003 roku podkreślał, jak bardzo „Solidarność” jest ciągle potrzebna ludziom pracy w obronie ich godności. Kiedy dzisiaj słucham dawnych działaczy „Solidarności”, wyniesionych czasem na najwyższe urzędy w państwie, odwołujących się do swoich związkowych rodowodów tylko po to, żeby dyskredytować tych, którzy ciagle bronią pracowników, przed oczyma stają mi obrazy z ponadczasowej powieści Orwella. Dzisiejsza Polska to wielka scena, na której rozgrywa się akcja Folwarku zwierzęcego.
Pełna wersja tekstu opublikowanego 24 VII w GPC pod tytułem "Nowy folwark zwierzęcy"
--------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl!
"Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz (1929 - 2010) + CD"
autor:Sławomir Cenckiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/162672-zdradzona-rewolucja-bogdan-borusewicz-atakuje-piotra-dude-okazuje-sie-ze-w-polsce-nie-ma-granic-przyzwoitosci-ktore-sa-nie-do-przekroczenia?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.