Tego rządu nie da się bronić. Tych co to robią powinien spotkać ostracyzm (polityczny) i ekonomiczny bojkot

Po medialnej wiośnie wajcha wróciła na swoje miejsce. I tak... opozycja be i fe, bo się czepia, a w ogóle to nie rozumie. Rząd przeciwnie cacy i oświecony, minister Rostowski swój chłop, a Tusk ciągle musi. Biedaczysko! Impotencja ekonomiczna i zarządcza tej ekipy, choć oczywista, nie robi w mediach mętnego nurtu wrażenia. Bo z rządowo-bankowej kiesy płyną (sobie) szeroką rzeką pieniądze z reklam. Więc progi ostrożnościowe znieść trzeba, skwitować stary budżet, znowelizować bieżący i przyjąć ten na przyszły rok - trzy-pak (!), bo jakby tu inaczej. Teraz w Końcu My!

Cóż, że państwo się zwija wraz z spadkiem dochodów, dług i deficyt rosną, a środki przejadają kolesie – w końcu przecież nasi. OFE też nasze! Pozamiatamy. Pomożemy, jak za Gierka.

Gwałt na finansach publicznych, skrzętnie skrywany przed opinią publiczną, który w tym tygodniu trwa w najlepsze w Sejmie RP nie powinien pozostać bez kary. Jeśli rząd otrzyma skwitowanie ze swej działalności i z wykonania budżet za 2012, jeśli zmieniona zostanie ustawa o finansach publicznych w taki sposób, że zniosą progi ostrożnościowe przeciwko zadłużaniu kraju, jeśli utrzymane zostaną zapisy o bankowym tytule egzekucyjnym w prawie bankowym, to jesienią tego roku, kiedy wrócimy z wakacji okaże się, że kryzys dosięga już nie tylko finansów publicznych, ale i naszych kieszeni. W jaki sposób? Jak zwykle. Znowu: rosnące bezrobocie, dewaluacja złotówki, praca bez godnej płacy, upadłości przedsiębiorstw, podwyżki podatków, cen energii, e-komornik itd. i tak bez końca. I wtedy warto wspomnieć, jak to rząd dziś był cacy, Rostowski wporzo, a Tusk ciągle musiał. Warto pamiętać o cyrkowej roli mediów, które jak w krzywym zwierciadle w sposób nieznośny zniekształcają gospodarczą i polityczną rzeczywistość.

Bo, jak w tytule notki, już teraz spotkać je powinien dotkliwy bojkot ekonomiczny ze strony reklamodawców, przedsiębiorców i obywateli.