„Od szefa MSW oczekiwałbym powołania komisji badającej okoliczności działania szpiega Samożniewa. Należy sprawdzić, jak głęboko tkwi rosyjska agentura." NASZ WYWIAD z Gadowskim

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Sejmowa komisja śledcza powinna sprawdzić działalność kierownictwa obecnych służb. Nie chodzi tu o żadne ujawnianie tajemnic państwowych, ale o sprawdzenie, w czyim interesie działają dzisiejsze służby państwowe, skoro nie zabezpieczają one ani gospodarki, ani nie chronią życia politycznego przed prowokacjami i wpływami obcej agentury

– mówi dziennikarz śledczy, Witold Gadowski, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Bartłomiej Sienkiewicz powołał w ABW zespół mający za zadanie zweryfikować podane przez Pana informacje na temat rosyjskiego szpiega działającego w polskich środowiskach narodowych i okoliczności umożliwienia mu ucieczki. Czy jedynym efektem prac tego zespołu okazało się postawienie zarzutów Panu, który tę informację ujawnił?

Witold Gadowski: ABW wydała oświadczenie, w którym doprecyzowała, że nie zamierza jednak ścigać mnie, ale moich informatorów. Uznano, że najbardziej przestępczym aktem było ujawnienie działalności rosyjskich szpiegów oraz sugestie, iż działalności tej sprzyjają krety ukryte w polskich służbach. To mnie trochę trwoży. Wydaje mi się, że w normalnie funkcjonującym kraju w momencie, kiedy dziennikarz publikuje artykuł oparty na prawdzie i prawda ta jest dosyć szokująca, rozpoczyna się śledztwo.

 

Co powinno stać się jego przedmiotem?

Należałoby po pierwsze wyjaśnić, dlaczego zezwolono uciec rosyjskiemu szpiegowi Samożniewowi i kto w ogóle ułatwia funkcjonowanie rosyjskiej agentury w Polsce. Wydaje mi się, że jest to logiczne rozumowanie, które powinno wyznaczać kierunek działań ABW i pana ministra Sienkiewicza. Okazało się natomiast, że ściganie rosyjskich szpiegów nie jest wcale głównym zadaniem polskich służb. Głównym zadaniem naszych służb jest ściganie tych, którzy mogą dziennikarzy poinformować o tym, że coś złego się dzieje.

 

ABW wydała komunikat, w którym pojawia się sugestia, że miałby Pan dopuścić się ujawnienia tajemnicy państwowej.

Oni już zrozumieli, że wydanie takiego komunikatu jest dla nich mimo wszystko kompromitujące. Oświadczenie ministra Sienkiewicza sugerowało, że ABW będzie ścigać także mnie. Później jednak stanowisko to zostało doprecyzowane – widocznie uznano, że nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, żeby traktować polskich dziennikarzy tak jak Grigorija Gongadze czy Annę Politkowską. Stępiono zatem nieco ostrze oburzenia i skierowano je na moich ewentualnych informatorów. Takie rozumowanie zakłada zupełny brak wiary w moją inteligencję i w to, że na podstawie szczątkowych przesłanek, dzięki logicznemu rozumowaniu oraz docieraniu do ludzi, świadków wydarzeń, dziennikarz jest w stanie odtworzyć daną sytuację. Funkcjonariusze obecnych służb oduczyli się już zapewne obcowania z normalnymi dziennikarzami i zapomnieli o tym, że na podstawie paru przesłanek, potrafią oni ustalić prawdę – posługując się jedynie swoim rzemiosłem. Tymczasem w naszych służbach panuje przekonanie, że dziennikarze bazują jedynie na przeciekach. I rzeczywiście, przykładem tzw. „dziennikarstwa przeciekowego” jest to, co zdarzyło się chociażby w Elblągu. Takie „dziennikarstwo” polega na tym, że funkcjonariusze służb piszą teksty, a sygnują je potem przedstawiciele świata mediów. Pan Sienkiewicz za długo chyba przebywał na Ukrainie i tam zapoznawał się ze standardami świata dziennikarskiego. Być może stamtąd zaczerpnął swoje przekonania.

 

Czy spotkały Pana jakieś nieprzyjemności po opublikowaniu artykułu "Szpieg, kret i podwójny krawiec…"?

Od wielu lat mam do czynienia z tymi ludźmi i od wielu lat spotyka mnie to samo, czyli podsycana przez służby kampania defamacyjna polegająca na rozpowszechnianiu „szeptanej propagandy” o tym, że Gadowski to wariat tudzież mitoman. Tyle że te opinie nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Jeśli jestem mitomanem, można przecież upublicznić fakty i udowodnić, że zmyślam. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca. Trwa jedynie propaganda szeptana. Bardzo się na nią już uodporniłem i nie działa ona na mnie. Tego rodzaju działanie jest najskuteczniejszą akcją przeciwko dziennikarzom, polegającą na odbieraniu im wiarygodności. Dziennikarze niewygodni przedstawiani są jako wariaci, a zatem w myśl takiej tezy o opisywanych przez nich sprawach można milczeć. Tego rodzaju milczenie zapadło na przykład po opublikowanym przeze mnie w tygodniku „Sieci” wywiadzie z prokuratorem Markiem Wełną. Prokurator Wełna odsłonił szokującą moim zdaniem rzeczywistość – opisał, że w polskim Sejmie za wiedzą pani marszałek Kopacz, z inicjatywy posła, który był zamieszany w działania prowokacyjne przeciwko polskiemu prokuratorowi, zorganizowano wysłuchanie paliwowych przestępców wypowiadających się przeciwko polskiemu prokuratorowi. Jest to już całkowite naruszenie standardów działania państwa. W wywiadzie prokurator Wełna bardzo odważnie ujawnił tę rzeczywistość, po czym nastąpiła cisza. To pokazuje, jaki jest stan naszych elit i opinii publicznej. Zamilcza się niewygodne informacje, a jeżeli to się nie uda – bo sprawa dotyczy na przykład rosyjskiego szpiega i wiele osób o tym mówi – wtedy wydaje się dziwaczne oświadczenia i prowadzi dziwne działania mające uszczelnić służby. Uszczelnić je przed opinią publiczną, nie przed szpiegami.

 

Jakiego zachowania Bartłomieja Sienkiewicza oczekiwałby Pan po publikacji Pańskiego materiału dziennikarskiego?

Powołania komisji badającej okoliczności działania szpiega Samożniewa i innych aktywnych szpiegów – bo jest ich jeszcze wielu. Należałoby także sprawdzić, jak głęboko tkwi rosyjska agentura w polskich służbach. Byłoby to moim zdaniem jedynym właściwym i zdroworozsądkowym działaniem, jakie powinien podjąć pan Sienkiewicz. Efektem prac komisji powinien stać się raport opisujący stopień infiltracji polskich służb przez wywiad rosyjski. Nie jest to jedynie agentura „klasyczna”, ale także agentura zainstalowana w gospodarce czy agentura prowadząca prowokacje polityczne w mediach. To wszystko powinno stać się przedmiotem rozważań sejmowej komisji śledczej. Powinna ona sprawdzić także działalność kierownictwa obecnych służb. Nie chodzi tu o żadne ujawnianie tajemnic państwowych, ale o sprawdzenie, w czyim interesie działają dzisiejsze służby państwowe, skoro nie zabezpieczają one ani gospodarki, ani nie chronią życia politycznego prowokacjami i wpływami obcej agentury. Każde państwo broni się przed obcą agenturą, a tymczasem Polska tego nie robi, wyznając dziwny, właściwy dla czasów saskich pogląd, że im mniej będziemy ofensywni, tym mniej ktokolwiek będzie nas zaczepiał. Jest to strategia niezwykle tchórzliwa i zła dla państwa, jak również uderzająca w nasze poczucie godności narodowej. Mam nadzieję, że w przyszłym Sejmie, w którym być może będzie panował już inny duch i inny klimat polityczny, powstanie komisja śledcza badająca działalność rosyjskiej agentury w Polsce.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Agnieszka Żurek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych