Donald Tusk i jego ministrowie mają jednak spójną wizję sprawowania władzy – sybarytów „robiących sobie dobrze” dzięki rządzeniu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. autobustuska.pl
fot. autobustuska.pl

Powszechne jest przekonanie, że rząd Donalda Tuska nie ma żadnej wizji sprawowania władzy. Nie ma pomysłu na Polskę. Szczególnie ostro te zarzuty zaczęły być formułowane po ujawnieniu 24-miliardowej dziury w dochodach budżetu. Tymczasem ekipa Tuska ma bardzo spójną wizję rządzenia i wcale nie jest to opisywana wielokrotnie filozofia ciepłej wody w kranie. Donald Tusk i jego ekipa to po prostu wyzbyci intelektualnych ambicji sybaryci.

Sybarytyzm jako wizja rządzenia klasy panującej jest stary jak świat, bo oznacza maksimum korzyści i przyjemności przy minimum nakładów. We współczesnej Polsce oznacza to rządzenie dla podwójnej przyjemności: z jednej strony - wynikającej z korzyści i przywilejów władzy, z drugiej – z podniesienia własnej atrakcyjności wedle zasady, że władza dodaje seksapilu i jest afrodyzjakiem. Jeśli prześledzić wypowiedzi Donalda Tuska z czasów, gdy był wicemarszałkiem Senatu, to sybarytyzm jako styl życia wyraźnie jest w nich widoczny. I hołdowanie zasadzie, że więcej władzy oznacza więcej przyjemności, dlatego warto być u władzy, a także poszerzać jej zakres.

Oczywiście Donald Tusk nie jest żadnym satrapą czy odpowiednikiem komunistycznych władców, którzy zagwarantowali sobie nieograniczony dostęp do przyjemności (od Stalina i Mao poczynając, a na dynastii Kimów w Korei Północnej kończąc). Sybarytyzm premiera i szefa PO jest cywilizowany i obyczajowo powściągliwy, bo takie są realia życia w kraju członkowskim Unii Europejskiej. Co nie zmienia faktu, że jest to sybarytyzm w czystej postaci. Ci, którzy opisywali sposób sprawowania władzy przez Donalda Tuska jako „wino, cygara, towarzystwo, haratanie w gałę i grill” dotknęli istoty rzeczy.

Z punktu widzenia sybaryty styl sprawowania władzy przez Donalda Tuska i jego ministrów jest wręcz optymalny. Podobnie zresztą funkcjonują marszałkowie Sejmu i Senatu Ewa Kopacz oraz Bogdan Borusewicz. Ten styl życia bardzo przypomina sportretowany w filmach i książkach sposób funkcjonowania ludzi „na delegacji”. I to przypomina na dwa sposoby: po pierwsze - w sposobie życia w Warszawie czy generalnie podczas sprawowania urzędu, a po drugie - w sposobie weekendowego funkcjonowania w Sopocie. Dla człowieka „na delegacji” kilka godzin zajęć dziennie w dni robocze to optymalny sposób egzystowania, bo wieczorami są już tylko przyjemności albo błogie nicnierobienie. A długie weekendy w Sopocie to już wyłącznie przyjemność.

Polityk sybaryta, jeśli umiejętnie,  nienachalnie i niejawnie korzysta z przyjemności, u dużej części wyborców nie wywołuje negatywnych emocji (przynajmniej do czasu, aż wyjdzie na jaw, że zasadniczym motywem sprawowania władzy jest przyjemność). Po prostu polityk sybaryta gra rolę swojaka, chłopaka z sąsiedztwa, jednego z nas, który miał tylko więcej szczęścia od innych. Od kogoś takiego niewiele się wymaga, bo jest bardzo podobny do przeciętnych ludzi, czyli ma wiele wad, ale one go nie dyskwalifikują, lecz uczłowieczają. W spokojnych czasach ktoś taki ma powodzenie i poparcie. Gdy nastaje kryzys czy przychodzą ciężkie czasy, staje się irytujący i niepotrzebny, bo jednak od premiera czy ministra oczekuje się wtedy przywództwa.

Sybaryta Donald Tusk i jego pomniejsze kopie w rodzaju Sławomira Nowaka i tak bardzo długo funkcjonowali w kryzysowym otoczeniu, a to wskutek bardzo silnej politycznej polaryzacji. Byli wprawdzie traktowani jako nieudolni i skupieni na „robieniu sobie dobrze”, ale duża część wyborców uznała argument, że są mniejszym złem. To mniejsze zło przerodziło się w zło całkiem duże, gdy większości Polaków zaczęło się szybko pogarszać. I wtedy sybarytyzm władzy stał się nie tylko bardziej widoczny, ale i zaczął być traktowany jako naganny.

Bardzo podobny mechanizm przeradzania się tolerowanych sybarytów w irytujących szkodników zadziałał w czasach schyłkowego Gierka. Wtedy niegdysiejszym modernizatorom zaczęto wypominać bizantyjski styl życia (mityczne złote klamki) i traktować jak wyobcowanych próżniaków. Badania dowodzą, że Donald Tusk i jego ekipa są już przez zdecydowaną większość społeczeństwa traktowani wyłącznie jak szkodnicy i pasożyci. A to, co uznawano za urokliwą gamoniowatość, wywołuje tylko wściekłość. To wszystko wskazuje, że dalszy ciąg jest całkiem oczywisty. Chyba także dla czołowych graczy obecnej ekipy, stąd ich apatia przemieszana ze wściekłością.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych