"Media żyjące z ogłoszeń państwowych schodzą z dawnego poziomu nadzwyczajnej popularności". Red. Grzybowska o "karmieniu" wybranych mediów przez władzę. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Spółki skarbu państwa chętnie wydają duże pieniądze na reklamy w wybranych mediach. "Przypadkowo" tak się zdarza, że są to media, które Donalda Tuska czy Bronisława Komorowskiego jedynie delikatnie "drapią za uszkiem".

CZYTAJ WIĘCEJ: O Polskę wolną od klasy próżniaczej! Zobacz jak publiczne ogłoszenie o sprzedaży 50-metrowego lokalu niemożliwie rozdęto by pomóc "Wyborczej"

O swoistej synergii władzy z mainstreamowymi mediami rozmawiamy z Krystyną Grzybowską, dziennikarką "Gazety Polskiej", publicystką, ekspertką od spraw międzynarodowych.

 

wPolityce.pl: Jak pani ocenia takie charakterystyczne dla polskich realiów zblatowanie niektórych mediów z władzą?

Krystyna Grzybowska: To jest tak, że to co się dzisiaj dzieje w mediach jest jakby wołaniem o ratunek. Jedni ten ratunek otrzymują, a inni nie, bo żyjemy w świecie – że tak powiem – jedynowładztwa. Władza dysponuje funduszami, władza dysponuje mediami, wspiera te, które jej pasują.

Za komuny było trochę inaczej, bo nie było reklam. W związku z tym media były w pełni utrzymywane przez władzę. Dziś media muszą sobie same radzić, jednak niektóre mają łatwiej, bo dostają reklamy z państwowych instytucji i spółek skarbu państwa.

 

Jak widzi pani reakcję ludzi na takie coś? Polacy dostrzegają synergię władzy z wybranymi mediami?

Najgorsze jest to, że na społeczeństwie wywiera to coraz mniejsze wrażenie. Gdy wchodzę na media społecznościowe, to widzę wściekłość internautów na różne niepokojące zjawiska, ale to jest takie wściekanie się na wiwat. Wścieknie się, a za chwile odpuszcza sobie.

Istnieje w Polsce deficyt obywatelskości, postaw obywatelskich. Nie mieliśmy kiedy tego nabyć, bo jedynie 20 lat międzywojnia. To trochę jest dziwne, że możemy dziś tyle wytrzymać, aż nas w końcu szlag trafi. Powinniśmy za wszelką cenę zachować referenda w polskim systemie politycznym. A co do mediów, to niestety nie możemy przecież wyjść na ulicę z żądaniami, aby spółki skarbu państwa nie zamieszczały swoich ogłoszeń w „Gazecie Wyborczej”.

 

Ale za to możemy zrobić coś innego. Na informacje podawane przez „Wyborczą”, na ich wartość merytoryczną, możemy patrzeć przez pryzmat wielkich i drogich ogłoszeń zamieszczanych w niej przez spółki państwowe.

Zdecydowanie tak. I w tym jest ogromna rola mediów niezależnych i internetu. Ja bardzo popieram internet. Chociaż jestem z innej epoki, to jakoś sobie z nim radzę. Media żyjące z ogłoszeń państwowych w gruncie rzeczy już powoli schodzą z dawnego poziomu swojej nadzwyczajnej popularności. Mimo tych pieniędzy, które je zasilają. One już trochę znudziły ludzi, jak każda jednostronność.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych