Ja tam wolę ministra Gawłowskiego. Przynajmniej wie, co przepisuje. Oryginalnych jest dość. Na czele z Tuskiem

Fot. "Sieci"
Fot. "Sieci"

Ludzie, przyhamujcie choć trochę! Dajcie już spokój panu ministrowi Gawłowskiemu. Co z tego, że do swej pracy doktorskiej wcisnął więcej zdań przepisanych stąd i stamtąd, niż ułożonych samodzielnie? Po co wymyślać bzdury, skoro ktoś inny, lepiej zorientowany, dał już wskazówki, co sądzić na temat, który Stanisław Gawłowski uznał za wart opisania.

Zresztą już sam tytuł dysertacji powinien skutecznie odstraszyć wszelkiego rodzaju krytykantów, którzy chcieliby widzieć w panu ministrze nędznego plagiatora. „Zarządzanie rozwojem obszarów wiejskich przy wykorzystaniu rent strukturalnych w rolnictwie” – oto ów motyw przewodni. Kto z ludzi zajmujących się ośmieszaniem przedstawicieli rozsądnych władz chciałby się zmierzyć z tak wysublimowanym i wręcz niezbędnym dla polskiej nauki i praktyki wyzwaniem?

Co, mina wam rzednie, nie dość, że macie liche pojęcie o jakimkolwiek zarządzaniu, to jeszcze nikt z was nie potrafi skojarzyć go z rozwojem? A już na pewno z rozwojem obszarów wiejskich. A wiecie, co to renty strukturalne? A minister Gawłowski wie.

I bardzo dobrze, że w znaczącej części podpiera się kartkami wyrwanymi z innych prac. I – być może - ich autorzy specjalnie przygotowali je dla pana ministra. A jak było z Kodeksem Napoleona? Myślicie, że sam cesarz go napisał? Zajrzyjcie do właściwych ksiąg, to się przekonacie. Poza tym, chyba o wiele lepiej mieć do czynienia z facetem, który opiera się na jakoś tam sprawdzonych tekstach, niż na własnych fanaberiach. Nie macie dość oryginałów pośród władzy? Taki Drzewiecki na przykład. Wymyślił sobie chłop, że najlepiej jest przygotować plan rozwoju terenów turystycznych na cmentarzu. Niby chciał dobrze. Gdyby tak wszyscy ministrowie chcieli brać z niego przykład, oszczędności mielibyśmy kolosalne. Właściwie wszystkie ministerstwa można by wówczas wynająć na rozmaite agencje i obiekty publiczne, zatrzymując nawet część personelu, a za urzędowanie na cmentarzach kosztów czynszu i ogrzewania państwo by nie ponosiło.

A taki minister Arłukowicz… Powinno być tak, jak wymyślili na samym początku z premierem Tuskiem. Jedno wielkie Ministerstwo do spraw Wykluczonych. Wszak przybywa ich w zastraszającym tempie, wkrótce większość obywateli będzie wykluczonych, zatem inne ministerstwa będą potrzebne jak Sikorskiemu frak, który, zgodnie ze sprawdzonym porządkiem, będzie mógł dobrze leżeć dopiero na jego wnukach.

Po co przypominam te znane w kraju epizody, przy okazji doktorskiego dokonania ministra Gawłowskiego? Ponieważ chcę wszystkim uzmysłowić, że o wiele lepszy przedstawiciel rządu, który zajmuje się przepisywaniem, niż wymyślaniem całkiem nowych, nieprzetartych jeszcze szlaków zarządzania.

Terenami rekreacyjnymi lub wykluczonymi. Niestety, dopóki nie znajdziemy właściwego zajęcia dla głównego oryginała RP, tego co chciałby jeszcze więcej Europy w Europie, jeszcze więcej niemiecko – rosyjskich rurociągów, jeszcze więcej upadłych firm przy budowie dróg i jeszcze więcej zegarków na rękach swego kumpla, który te firmy do ruiny doprowadził – na jakiekolwiek zmiany nie ma co liczyć. Jednak powtarzam – jeśli mam wybierać pomiędzy oryginalnymi, a plagiatorami, to wolę tych drugich.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych