25 lat temu w Witebsku piosenka umacniała braterstwo narodów Polski i ZSRR

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
miesiącMirosław Hermaszewski dorobił się za życia pomnika w Witebsku, fot z ksiazki "Witebskij Festiwal"
miesiącMirosław Hermaszewski dorobił się za życia pomnika w Witebsku, fot z ksiazki "Witebskij Festiwal"

Zakończony w ostatni weekend najważniejsze wydarzenie białoruskiej muzyki rozrywkowej „Słowiański bazar” to w prostej linii następca „Wszechzwiązkowego Festiwalu Polskiej Piosenki”, który dwukrotnie odbył się pod koniec lat 80. To dzięki niemu Witebsk pojawił się na festiwal mapie Białorusi a miasto otrzymało nowoczesny, wybudowany w rekordowym tempie amfiteatr, który służy do dziś.

„Słowiański bazar” to nie jest zwykły festiwal – to wydarzenie wręcz polityczne. Impreza od 21 lat corocznie ściągą gwiazdy głownie z b. ZSRR. Festiwal otwiera tradycyjnie prezydent Białorusi, który w tym roku nazwał go „duchowym katalizatorem integracyjnych procesów na obszarze b. ZSRR i szerzej przestrzeni Euroazjatyckiej” . Łukaszenka podkreślał, o „planetarnych rozmachu” festiwalu, w którym uczestniczą wykonawcy od Kuby i Wenezuelę po Australię. Oficjalny zwrot do gości festiwalu przysłał również prezydent Putin, w którym podkreślił, że wydarzenie „dawno przekroczyły granice słowiańskiego świata”. Festiwal Piosenki Polskiej też nie był organizowany od tak – miał braterską przyjaźnią spajać narody ZSRR i Polski – a decyzję o jego zorganizowaniu podejmowano na najwyższym szczeblu

Od Zielonej Góry do Witebska

Wrócimy jednak do prapoczątków. Witebsk – 350 tys. miasto nad Dźwiną w czasach komunistycznych było miastem partnerskim dla Zielonej Góry, która od lat 60 gospodarzyła Festiwalowi Piosenki Radzieckiej. I to właśnie dzięki temu białoruskie miasto stało się gospodarzem polskiego festiwalu. Janusz Sławiński ówczesny szef Związku Polskich Autorów i Kompozytorów w 1987 r. podczas koncertu w Zielonej Górze wręczył na scenie podarunek Władysławowi Kazeninowi radzieckiemu wiceministrowi kultury i zapytał czy w Polacy żyjący w ZSRR również otrzymają swój festiwal. „Kazenin był już po wódeczce i od razu zapytał jakie miasto w ZSRR jest miastem braterskim dla Zielonej Góry. Gdy okazało się, że Witebsk, wtedy radziecki wiceminister zwrócił się znajdującego się na widowni mera białoruskiego miasta i publicznie zasugerował mu zorganizowanie u siebie festiwalu. A taka zapowiedź miała wiążące skutki” – dodaje Sławiński, który potem z ramienia ZAKR stał się również szefem polskiej delegacji.

Pomysł festiwalu musiał spodobać się kierownictwu obydwu krajów. Rządzona przez ekipę Jaruzelskiego Polska w latach pierestrojki był chyba zresztą najlepszym przyjacielem Gorbaczowa – który w innych krajach natykał się na niechęć konserwatywnych towarzyszy.

Partia stawia zadanie

Zadanie postawione przez partyjne władze trzeba było wykonać. W wywiadzie udzielonym białoruskiej gazecie „Respublika” – długoletni dyrygent festiwalowej orkiestry Michaił Finberg opowiadał, że nagle w 1987 r. otrzymał polecenie zorganizowania orkiestry do występów „na bardzo dużym festiwalu”. „Nie wiedziałem o co chodzi potem wyjaśniło się , że chodzi o pierwszy, w ZSRR festiwal polskiej piosenki”. Finberg przypomina, że w możliwość przeprowadzenia festiwalu w Witebsku nie wierzył nawet ówczesny Minister Kultury BSSR Jurij Michniewicz, który w rozmowach z witebskim sekretarzem partii mówił, że festiwal odbędzie się pewnie w Mińsku. Jednak, gdy centrum wydało polecenie i trzeba było je wykonać. W Witebsku zbudowano amfiteatr w ciągu jedynie ośmiu miesięcy. Witebski architekt Wiaczesłau Babyszkin miał dosłownie na bieżąco rysować projekty i przekazywać go budowlańcom – konsultując się z Finbergiem na temat ilości miejsc na widowni. Słowiński opowiada, że na dzień przed rozpoczęciem imprezy na terenie amfiteatru trwały ostanie prace wykonywane przez żołnierzy Armii Radzieckiej.

Duchowa bliskość

„Pierwszy Wszechzwiązkowy Festiwal Polskiej Piosenki przeszedł na najwyższym szczeblu. Do Witbska przyjechało wielu gości . Pozdrowienia przesłali sam Jaruzelski i Gorbaczow. Wszystko to było bardzo poważne” – powiedział Finberg. „Obecne święto jest przejawem duchowej bliskości narodów Polski i ZSRR i ich wzajemnego zainteresowania” – sowiecka prasa cytowała posłanie do gości festiwalu napisane przez samego Sekretarza Generalnego CK KPZR. Było to zdecydowanie wydarzenie o najwyższej randze. Na festiwalu pracowało 140 dziennikarzy z obydwu krajów radziecka telewizja pokazywała kilkugodzinne reportaże z festiwalowego witebska, a peerelowski Dziennik Telewizyjny nadawał codziennie relacje z wydarzenia. „Piosenka nie zna granic - te słowa w całej rozciągłości potwierdza festiwal, a muzyczne święto sprzyja zbliżeniu narodów Polski i ZSRR” – mówił wtedy korespondentowi Dziennika Telewizyjnego sekretarz ds. kultury KC PZPR Andrzej Wasilewski. Festiwal zbiegł się z najważniejszym świętem PRL 22 lipca – i jak informował Dziennik – delegacje obydwu krajów udały się na miejsce bitwy pod Lenino – świętowanie zakończyła uroczysta akademia poświęcona rocznicy proklamowania Manifestu PKWN. Odsłonięto również pomnik poświęcony polsko-radzieckiej współpracy w kosmosie. Na postumencie umieszczono podobizny Mirosława Hermaszewskiego i jego kosmicznego towarzysza - radzieckiego kosmonauty Piotra Klimka. Ten pierwszy wziął także udział w uroczystości.Mirosław Hermaszewski dorobił się za życia pomnika w Witebsku, fot z ksiazki Mirosław Hermaszewski dorobił się za życia pomnika w Witebsku, fot z ksiazki "Witebskij Festiwal"

Kwiat showbizu PRL

Festiwal miał mieć charakter amatorski brali w nim udział przeważnie młodzi artyści jednak przesłuchania odbywały się w Moskwie. Do Witebska zawitały też tuzy ówczesnego polskiego showbizu Maryla Rodowicz i Krystyna Prońko, Alicja Majewska i Michał Bajor, Zbigniew Wodecki i Krzysztof Krawczyk, ale także wykonawcy młodego pokolenia jak Bajm czy Papa Dance. Punktem kulminacyjnym festiwalu był konkurs – nad którym pieczę sprawowali Maryla Rodowicz i Włodzimierz Korcz. Podczas pierwszej edycji festiwalu wygrała pracowniczka „Izmaiłowskiego Parku Kultury w Moskwie” Dżemma Halid i uczennica ze szkoły muzycznej w Kaliningradzie Marina Zacharowa. Zwyciężczynie razem z innymi laureatami – Walerijem Skorżonkiem z Białorusi i zespołem „Orfiej” z Kazachstanu w nagrodę odbyli tournee po Polsce. Swoja karierę estradową rozpoczęła podczas II edycji witebskiego festiwalu znana białoruska piosenkarka Ina Afanasjewa – która wtedy śpiewnie zaciągając wykonała piosenkę „Mamy po 20 lat”.

Wysoka „wszechzwiązkowa” ranga zapewniła festiwalowi transmisję w centralnej telewizji ZSRR. Według relacji festiwal cieszył się wielkim powodzeniem wśród radzieckich obywateli. Janusz Sławiński przypomina, że w amfiteatrze koncerty oglądało 10 tys. widzów a wokół obiektu koczowało 50 tys. ludzi, którzy zjechali się z innych części ZSRR. „Gdy na zorganizowanym nad Dźwiną koncercie miała zaśpiewać Maryla Rodowicz okoliczne mosty dosłownie oblepiło tyle osób, że organizatorzy bali się, że może dojść do tragedii” – wspomina Sławiński. Nie ma się zresztą co dziwić popularności imprezy - oprócz znanych w ZSRR polskich artystów na festiwalu wystąpiły również gwiazdy miejscowej sceny – Lew Leszczenko, Aleksander Barykin czy najsłynniejszy radziecki rockman Andrej Makarewicz.

„Żeby Polska była Polską”

Drugi festiwal w 1990 w niestabilnych czasach prawie nie przebił się do mediów jednak uczestnicząca w festiwalu dziennikarka Polskiego Radia Danuta Lubecka wspomina, że uczestniczyli w nim głownie polscy artyści rokowi tacy jak np. Lady Pank, Kombi. W roku 1990 r. ideologiczna dyscyplina całkiem już osłabła. Podczas koncertu polskich wykonawców wystąpił Jan Pietrzak śpiewając „Żeby Polska była Polską”. „Gdy to śpiewał – polscy uczestnicy darli się wniebogłosy wraz z nim ku wielkiemu zdziwieniu rosyjskiej publiczności – pamiętam jak siedzący w pierwszym rzędzie znany rosyjski pieśniarz Lew Leszczenko dosłownie wybałuszał na nas gały” – wspomina.

Razem z Festiwalem odbywały się wydarzenia kulturalne, które miały zbliżać narody bratnich krajów – Festiwal Polskich Filmów, festiwal narodowych kuchni, targi wyrobów ludowych. Imprezę kończył bal kwiatów i pokaz sztucznych ogni.

Według Danuty Lubeckiej, atmosfera polskim wykonawcom i uczestnikom bardzo podobało się na festiwalu – nikomu nie przeszkadzały polsko-radzieckie kontrowersje. Oprócz rytualnej wizyty pod Lenino, gospodarze na prośbę polskich dziennikarzy gospodarze zorganizowali wyjazd do pobliskiego Katynia – choć nikt nie mówił o prawdziwych sprawcach zbrodni. Polacy mieszkający w hotelu Witebsk mieli zapewnioną bardzo profesjonalną opiekę. Lubecka wspomina jak podczas wyprawy pod Lenino zgubiła portfel z pieniędzmi i tego samego dnia w nocy kapitan KGB ochraniający obiekt przyniósł jej zgubę – pieniądze były zwrócone co do grosza i ruble i obce waluty. Jednak mimo zapewnień o drużbie narodów Białorusini nie byli wpuszczani do hotelu gdzie mieszkali Polacy.

Piosenka w służbie geopolityki

Dziś festiwal dawno zmienił swój „geopolityczny wektor” choć na początku jeszcze przyjeżdżało tam wielu polskich wykonawców w ubiegłych latach sporadycznie pojawiały się gwiazdy z polski takie jak Banda i Wanda, Bajm Anna Maria Jopek, Mieczysław Szczęśniak, który zresztą w 2011 roku odmówił organizatorom przyjęcia godności członka jury w proteście przeciwko prześladowaniu opozycji. Dziś festiwal ma za zadanie umacniać braterstwo ludów Eurazji. Pozostał w nim jednak jeden ważny polski element spinający pierwszy i ostatni festiwal. Przewodniczącą jury jest zasłużona artystka ZSRR – córka polskiego komunisty piosenkarka Edyta Piecha, która przed ćwierćwieczem była również gwiazdą pierwszego witebskiego festiwalu.

Jakub Biernat/Biełsat/Głos Rosji

www.belsat.eu/pl

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych