Tak zorganizowanej i precyzyjnie obliczonej akcji medialnej nie obserwowaliśmy od lat. Ks. Wojciech Lemański - świadomie czy nieświadomie - został rozegrany do ostatniej piłki. "Newsweek" niemal pół numeru poświęcił nagonce na Kościół, przedstawiając proboszcza z Jasienicy jako jego czołowego wroga. Tygodnik Tomasza Lisa wykorzystał jak zwykle pojedynczy przypadek do zbudowania ogólnej, nadętej tezy. Tym razem dowodzi, że księża coraz częściej porzucają kapłaństwo, ponieważ "wstydzą się za swój Kościół". Dziennikarze "Newsweeka" nie dostrzegają śmieszności swoich twierdzeń. Używają przypadku ks. Lemańskiego do potwierdzenia swojego wyssanego z palca nauczania. Pompują balon do granic, nie bacząc na to, że lada chwila zostanie z niego tylko rozerwana, plastikowa szmata.
Jak czuje się w tej roli ks. Lemański? Czy jest aż tak naiwny, że wierzy w dobrą wolę rozgrywających go po mistrzowsku mediów? A może uczestniczy w tym świadomie? Co sprawia, że wygłasza laudacje na cześć lewicowych dziennikarzy, stawiając ich za wzór dziennikarstwa? Dlaczego antyklerykalne stacje radiowe czy antykatolickie środowiska prasowe uznaje za wiarygodne i bliskie swojemu sposobowi myślenia?
Sprawa jego prywatnych odczuć i indywidualnych wyborów nie byłaby tak istotna, gdyby nie funkcja, którą sprawuje. Jako kapłan, a tym bardziej duszpasterz i proboszcz bierze pełną odpowiedzialność za ludzi, którym służy. Niestety można odnieść wrażenie, że pojęcie służby i odpowiedzialności to dla niego sprawy od dawna zapomniane. Jeszcze dziś rano zapewniał w świetle fleszy, że nie opuści swoich parafian. Delegację kurii warszawsko-praskiej, złożoną z trzech kapłanów, zmieszał w obecności kilkudziesięciu osób z błotem. Wskazywał na ich nieudolność, niekompetencję i śmieszność. Kpiąc z dokumentu, przyniesionego przez administratora parafii, mianowanego przez arcybiskupa Hosera, potwierdził tezy antyklerykalnych mediów o rzekomym rozłamie Kościoła. Potwierdzić to miała także postawa mieszkańców Jasienicy, którzy wezwani o świcie syreną straży pożarnej, przybiegli przed kościół na wieść o pojawieniu na terenie parafii delegacji kurialnej. Grozili, rzucali obelgami, odcinali się od biskupa. Dokładnie tak, jak pisze "Newsweek":
Ksiądz kontra biskup. Skromność kontra buta. To coś więcej, niż spór dwóch duchownych. To spór o to, jaki ma być polski Kościół.
Ks. Lemański wykpił wysłanników arcybiskupa, parafianie ich zakrzyczeli, a bardziej dziarscy młodziakowie wypchnęli ich samochód przepędzając z Jasienicy. Złożono przy tym obietnicę, że księdza nie oddadzą, a nowego nie wpuszczą. Ks. Lemański udał się na plebanię, zostawiając rozwścieczonych parafian na pastwę mediów. Kilkadziesiąt minut później na stronie parafii opublikował oświadczenie, informując że wypełni decyzję arcybiskupa.
Nie wyszedł do parafian, nie spojrzał im w oczy, nie powiedział co zamierza. Zagubieni ludzie, wystawieni zostali na żer dziennikarzy, którzy zaznajamiali ich z treścią oświadczenia. Jasieniczanie nie wierzą. Mówią, że czekają, aż ksiądz powiadomi ich o swojej decyzji osobiście, że to, co mówią dziennikarze to na pewno kłamstwo. Biedni, zmanipulowani, zagubieni, oszukani, zawiedzeni i zdradzeni zostali pozostawieni samym sobie. A ufali przecież swojemu proboszczowi do samego końca. Wierzyli, boleśnie ślepo i naiwnie, że ich pasterz ma rację. Pozwolili sobie wmówić, że to biskupi się mylą. Mówili, że arcybiskup przepędza im księdza, to już chyba tylko w diabła wierzyć zostaje... Tak to jest, kiedy się głupią wiarę buduje na człowieku... Kiedy się zaprzecza wielowiekowiej mądrości Kościoła i neguje zasadność istnienia struktury hierarchicznej.
Obrońca uciśnionych zrobił sobie z parafian mięso armatnie. Zaprzągł ich do antyklerykalnej nagonki i zostawił na polu walki, wystawiając na pastwę dziennikarzy.
Co pozostawi w zdezorientowanych sercach i zmąconych umysłach butna postawa zagubionego w kapłaństwie celebryty? Wykorzystani i porzuceni zostali wmontowani w dalszy etap antyklerykalnej operacji. Pierwsza miała podzielić Kościół na hierarchiczny i lokalny. Gdy zaufanie zostało odebrane temu pierwszemu i przeniesione ślepo na drugi, zniszczono bezpowrotnie i to.
Czy właśnie tak ma wyglądać odpowiedzialność, jakiej domagał się za pomocą lewicowych mediów ksiądz Lemański? Kto weźmie w opiekę zdezorientowanych, oszukanych ludzi? Gdzie pójdzie szukać ukojenia były jasienicki proboszcz? W mediach? Jako kto?...
Pozostaje mieć nadzieję, że cała ta sytuacja zakończy się aktem głębokiej refleksji i wyrwania się z medialnych sideł, w które wpadł nie tylko sam pasterz, ale zaciągnięte przez niego owce. Może też będzie nauczką dla tych, którzy stawiając na indywidualizm w Kościele, nie bardzo dotąd wierzyli w siłę i mądrość hierarchii i posłuszeństwa.
CZYTAJ TAKŻE:
--------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------
Tylko wSklepiku.pl do nabycia gadżety z logotypem wPolityce.pl!
Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl
Zestaw dwóch toreb wPolityce.pl wzbogaconych rysunkami znakomitego artysty Andrzeja Krauzego. Można je nosić także przez ramię, mają szerokie i poręczne ucho, wytrzymały materiał, mieszczą format A4.
oraz
Elegancki kubek z logotypem wPolityce.pl i specjalnie wykonanym rysunkiem znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/161962-medialna-nagonka-zmielila-samego-ks-lemanskiego-ulubieniec-mediow-wystawil-na-zer-zdezorientowanych-parafian-i-zniknal-z-pola-walki-operacja-wrog-wkracza-w-kolejny-etap