Sprawa księdza Lemańskiego to poglądowa lekcja manipulacji. Ale rytualne pohukiwanie na wrogów w odpowiedzi, to za mało

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Grzegorz Jakubowski
PAP/Grzegorz Jakubowski

Zgiełk wokół sprawy księdza Wojciecha Lemańskiego jest poglądową lekcją, jak będą wyglądały następne, może jeszcze bardziej spektakularne manipulacje Kościołem i wewnątrz Kościoła.

Sam fakt, że już nawet nie Adam Michnik, a nieznana nikomu z niczego poza pouczaniem od kilku lat biskupów redaktor Katarzyna Wiśniewska pretenduje do wpływania na kadrową politykę w Kościele katolickim powinien wywoływać zdziwienie. U wszystkich, a najbardziej może u laickich liberałów.  Trudno sobie wyobrazić większy absurd niż sytuacja, w której niekatolicka, ba, głosząca poglądy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, gazeta kwestionuje odwołanie proboszcza, a nawet próbuje w odpowiedzi wysyłać na emeryturę biskupa.

Można by złośliwie spytać was, panie i panowie liberałowie, czy w ten sposób nie osiągnęliście ideału państwa wyznaniowego. Politykę personalną w obcej wam instytucji czynicie przecież tematem debaty dla całego narodu, choć sami się złościcie inwazją katolickich wątków i symboli w życiu publicznym. No oczywiście zawsze możecie się bronić, że wasze zainteresowanie przypomina aktywność Urzędu do Spraw Wyznań czy odpowiedniego wydziału KC, które zatwierdzały kościelne nominacje w PRL. Skądinąd nadal nie wiedzę w tym powodu do chluby. Ale każdy ma takie tradycje, jakie sam wybiera.

Wszystko tu jest obrzydliwe, najbardziej może zachęcenie księdza celebryty do insynuacji wobec własnego przełożonego. Insynuacji, które przerosły już wymiar najbardziej gorącego sporu o funkcjonowanie kościelnych instytucji. Kłamliwie przedstawia się też powody tego konfliktu. Księdza, który dopiero co w telewizyjnym programie w sojuszu z naczelnym skrajnie antyklerykalnego „Newsweeka” Tomaszem Lisem wyśmiewał nauczanie biskupów przedstawia się jako buntownika, rzecznika ubóstwa i pokory przeciwstawianego pysznym i chciwym hierarchom.

Już nie tylko redaktor Wiśniewska, ale i Justyna Pochanke z TVN-owskich Faktach wyrokuje, jakiego Kościoła nam potrzeba.  Może pomyliłyście panie (i liczni panowie też!) powołanie? Może w takim razie otwarcie przywdziejecie biskupią purpurę zamiast próbować kierować z tylnego siedzenia.

Talent z jakim zmieniono dyskusję o Kościele w jakiś superpopulistyczny jarmark dla ubogich duchem jest talentem w psuciu, w niszczeniu. Możecie wywołać chaos, odwołać się do najgłupszych odruchów i najgorszych instynktów. Żadna trwała budowla z tego nie powstanie. Najwyżej czysty chaos.

Nie zmienia to faktu, że dziś Kościół jest nieco bezwładną ofiarą tej akcji i nie wyjdzie z tego prawdopodobnie obronną ręką. Może Tomasz Terlikowski z księdzem Dariuszem Kowalczykiem przywoływać najbardziej racjonalne zasady: rzeczywiście każda instytucja opiera się na grze zespołowej, a Kościół na dokładkę na posłuszeństwie. Te zasady brzmią niestety jak jałowe formułki.

Po części naturalnie z powodu samej logiki współczesnego świata. Świata, w którym największe głupstwo staje się Bóg wie jaką mądrością, jeśli tylko sprzeda się jej jako produkt spontaniczności, buntu, rozwichrzenia, swobodnego dążenia do szczęścia. Logice tej nie warto się mechanicznie podporządkowywać.  Warto wobec niej zachowywać powagę i dawać świadectwo.

Ale widzę też zalążki chaosu, które Kościół polski funduje sam sobie. Dlaczego na przykład tak zgrabnie udaje się Wiśniewskiej, TVN-owi, Gazecie Wyborczej  manipulować postacią i nauczaniem nowego papieża Franciszka? Przedstawianego jako rewolucjonista, gdy jest czystej wody konserwatystą i obrońcą ortodoksji.

Czy nie dlatego, że zbyt pasywnie polscy biskupi i księża zareagowali na jego proste wezwanie: bądźmy skromniejsi? Ten opór to znakomite pole do aktywności dla szamanów. I dla manipulowanych przez nich naiwniaków jak Lemański.

Co by o nim nie powiedzieć, ksiądz  Lemański  jest popularny wśród swoich parafian. Możemy ich lekceważyć, ale co będzie gdy pojawią się następni tacy proboszczowie i następni tacy parafianie? Co im przeciwstawimy. Czysto świecką potęgę Radia Maryja, które decyduje głównie o tym, w którym okręgu, jaki polityk ma startować? Rozumiem z czego wynikł ten zrost polityki z religią, ale dla wielu ludzi jest on co najmniej kontrowersyjny. Nie dziwmy się, że jednych pociąga, a innych zacznie nie dziś to jutro zachęcać do herezji.

Wniosków z historii księdza Lemańskiego można wyciągać bardzo wiele. Różnych wniosków. Warto demaskować manipulacje, ale warto też zajrzeć we własne dusze. Jest dziś gigantyczne zapotrzebowanie na żerowanie na grzechach Kościoła. Wydumanych, ale także i prawdziwych . Jeśli jedyny wniosek będzie taki: „a my się nie zmienimy”, przegraliśmy. Piszę to z całym przekonaniem broniąc skądinąd decyzji arcybiskupa Hosera jako uzasadnionej i sprawiedliwej.

Jeśli to dla kogoś prawda zbyt trudna, bo trzeba się ograniczyć do rytualnego pohukiwania na wrogów, nic nie poradzę. Jeśli tak czujecie i myślicie, już przegraliście.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych