Angela Merkel zawiodła Europę. Zastosowane przez niemiecką kanclerz lekarstwo zaczyna być gorsze od samej choroby

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Wikipedia, licencja CC
Wikipedia, licencja CC

Coraz bardziej restrykcyjne i absurdalne ratowanie krajów południa strefy euro tylko pogłębia obecny kryzys. Zła sytuacja tych krajów staje się wręcz beznadziejna. Kryzys w UE wybuchnie ponownie jesienią.

Zadłużonym po uszy i praktycznie dogorywającym krajom południa Europy z pewnością nie wystarczy dotychczasowa pomoc finansowa w wysokości 440 mld euro. Potrzeba będzie znacznie więcej pieniędzy na ich ratowanie. Zastosowane przez MFW, EBC, KE, a zwłaszcza przez Kanclerz Angelę Merkel lekarstwo zaczyna być gorsze od samej choroby. Grecja rozpaczliwie czeka na kolejne 6-8 mld euro pod warunkiem, że rząd znowu zwolni 10 tys. pracowników, choć bezrobocie sięga już w tym kraju ok. 30 proc., a ludzi młodych ok. 60 proc.

Bardzo podobnie jest w Portugalii, Hiszpanii i na Cyprze. W Hiszpanii, kraju słońca i wakacji wprowadzono właśnie akcję "happy bungalow" w ramach której niewielka część z 2 mln bezrobotnych mających dzieci może raptem przez 4 dni odpocząć na darmowym campingu. Ludzi już na nic nie stać. W Portugalii oszczędza się nie podając drogich lekarstw ludziom ciężko chorym, ale starym, lampy naftowe powróciły do łask, bo ludzi nie stać na prąd. Od początku kryzysu w tym kraju podniesiono VAT z 13 proc. do 23 proc. W Grecji, Portugalii, Hiszpanii czy na Cyprze można sobie kupić całą wieś, małe miasteczko, a nawet całą wyspę. Grecja, podobnie jak Hiszpania, organizowały Olimpiadę, zaś Portugalia, podobnie jak Polska, piłkarskie Euro. Na wielu stadionach zbudowanych za kolosalne pieniądze i najczęściej na kredyt, m.in. z niemieckich banków, pasą się dziś kozy. Na Półwyspie Iberyjskim całe autostrady świecą pustkami,  bo wielu obywateli nie stać na przejazd. Podobnie rzecz ma się z szybkimi pociągami. Grecy ustawiają się w kolejkach na centralnym placu Syntagma po darmowe warzywa, hiszpańskie sady są regularnie okradane z owoców, bo wielu osób nie stać na zakup żywności.

Chciałoby się zapytać: dokąd zmierzasz Europo, czy biedy, wykluczenia i poniżenia ciągle jest jeszcze zbyt mało? Europejskie narody coraz częściej się buntują i protestują, a władza ma to totalnie gdzieś, bezwzględnie i bezmyślnie realizuje kolejne cięcia, oszczędności i zwolnienia. Grecy, Hiszpanie, Portugalczycy po 5-ciu latach rzekomej walki z kryzysem żyją coraz gorzej - płace spadły już o 20-25 proc. znacząco wzrosły podatki, mocno ścięto socjal, rośnie bezrobocie i zadłużenie, bieda, przestępczość i emigracja, spada PKB, popyt, konsumpcja i inwestycje. Aby w krajach południa UE się poprawiło gorzej musi być w Niemczech, a w Niemczech dzieje się coraz lepiej.

Trzeba by więc, czegoś dokładnie odwrotnego, niż to, co proponuje Trojka i Kanclerz A.Merkel. Należałoby raczej podnieść wynagrodzenia w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, jak i w Polsce. Trzeba by sztucznie zwiększyć popyt, akcję kredytową, emisję pieniądza gdyby miały one własną walutę. Powinno się raczej w tych krajach zastosować japońską Abe-nomikę, a nie Merkelo-nomikę. Recesja w Europie będzie dłuższa,  a ożywienie ożywienie gospodarcze widać wyłącznie w studio TVN-CNBC. Jesień przyniesie więc kolejne problemy w strefie euro, protesty, dymisje i ponowną konieczność umorzenia dalszej części długów. Z nędzy trudno dojść do pieniędzy, zwłaszcza jak trzeba ciągle zaostrzać i tak już ostrą dietę. Wycieńczone organizmy źle znoszą końską kurację, która na dodatek  z założenia jest chybiona. Wbrew pozorom Polska ma coraz więcej wspólnego z krajami południa Europy w tym z Grecją, niż się to wielu jeszcze wydaje.

To właśnie Polska i Grecja były na początku 2008r. jedynymi "zielonymi wyspami". Po obecnej wizycie Prezydenta Grecji w Polsce Prezydent Bronisław Komorowski zachwalał łączące nas wspólne więzy. To rzeczywiście prawda, ot choćby wspólna destrukcyjna rola spekulantów z Goldman Sachs w obu naszych krajach, któremu doradzali, podobnie jak w Grecji prominentni politycy, u nas były prezydent Aleksander Kwaśniewski i były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Jesteśmy bardzo podobni kiedy idzie o fantastycznie kreatywną księgowość, manipulację długiem publicznym i zamiatanie problemów finansów publicznych pod przysłowiowy dywan.

Jeszcze lepiej od Greków od 6-ciu już lat czyni to w Polsce minister finansów Jan Vincent Rostowski, choć prekursorami byli tu greccy Ministrowie Finansów. Nieściągalne zobowiązania i podatki w Grecji to blisko 50 mld euro,  u nas wraz z odsetkami to też blisko 50 miliardów - tyle że w złotych. Rządy, którym nie wierzą już ich własne społeczeństwa, biurokracja, prywata, korupcja, marnotrawstwo publicznych pieniędzy to coś, co nas na pewno łączy. Mamy w Polsce rekordową liczbę ministrów i wiceministrów, prawdziwy europejski rekord - 117-tu, w podobno tanim państwie Premiera Donalda Tuska. W tej rywalizacji nawet Greków, Hiszpanów i Portugalczyków bijemy na głowę. W Grecji zwalniają nauczycieli, w Polsce już jesienią zwolnią ich 7-10 tysięcy. W Grecji, Hiszpanii i na Cyprze podobnie jak w Polsce mamy całkiem sporo miliarderów – i to w Euro -  brak klasy średniej i ogromną rzeszę obywateli żyjących w skrajnym ubóstwie. Przy obecnej władzy w Polsce bardziej prawdopodobne wydaje się hasło "Polak, Grek - Dwa Bratanki", niż "Polak, Węgier - Dwa Bratanki". Zamiast naśladować Węgrów idziemy grecką drogą.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych