Papież odwiedził „wyspę emigrantów”

PAP/EPA
PAP/EPA

Papież Franciszek podczas wizyty na włoskiej wyspie Lampedusa w poniedziałek oddał hołd 20 tysiącom uchodźców z Afryki, którzy w ciągu ćwierćwiecza utonęli w drodze do Włoch. Potępił zanik braterskiej odpowiedzialności i prosił o przebaczenie za obojętność.

Franciszek mówił w homilii w czasie mszy na stadionie z udziałem 10 tysięcy osób, że na świecie doszło do "globalizacji obojętności".

Msza miała charakter liturgii pokutnej, której znakiem były fioletowe szaty. Odprawiono ją przy ołtarzu zbudowanym z łodzi uchodźców, pomalowanej w kolory włoskiej flagi. Z drewna z łodzi wykonano również papieski pastorał i kielich mszalny.

Papież wyjaśnił intencję swej podróży, która przebiegła pod znakiem prostoty i skromności:

Imigranci zginęli w morzu, na łodziach, które zamiast prowadzić po drodze nadziei przyniosły śmierć. Kiedy kilka tygodni temu usłyszałem tę wiadomość, która niestety wiele razy się powtórzyła, moja myśl powracała stale, jak cierń w sercu przynoszący cierpienie. Poczułem, że muszę przyjechać tutaj, by się modlić, by dokonać gestu bliskości, lecz również, by rozbudzić nasze sumienia, by to, co się wydarzyło, już się nie powtórzyło.

– dodał.

Franciszek pozdrowił muzułmańskich imigrantów, którzy rozpoczynają ramadan, i życzył im "obfitych owoców duchowych".

Kościół jest blisko was w poszukiwaniu bardziej godnego życia dla was i waszych rodzin.

- zapewnił.

Podkreślił, że przybył na wyspę, by "wstrząsnąć sumieniami wszystkich" i nakłonić do zmiany postaw wobec dramatu imigracji.

Papież mówił o uchodźcach:

Ci nasi bracia i siostry starali się uciec z trudnych sytuacji, by znaleźć trochę spokoju i pokoju; szukali lepszego miejsca dla siebie i dla swoich rodzin, ale znaleźli śmierć.

- mówił papież.

Ileż razy ci, którzy szukają takiego miejsca, nie znajdują zrozumienia, gościny, solidarności.

- zaznaczył.

Prosimy Pana o łaskę płaczu nad naszą obojętnością, nad okrucieństwem, które jest na świecie, w nas, także w tych, którzy anonimowo podejmują decyzje społeczno-ekonomiczne, otwierające drogę do dramatów takich jak ten.

- powiedział papież.

Kto płakał za tych ludzi na łodziach, za młode matki z dziećmi?

- pytał.

Kto jest odpowiedzialny za krew naszych braci i sióstr? Nikt! - wszyscy tak odpowiadamy. Ja nie, ja nie mam z tym nic wspólnego, to inni, na pewno nie ja.

– dodał.

Wyraził ubolewanie z powodu utraty poczucia braterskiej odpowiedzialności:

Patrzymy na zmarłego brata leżącego na skraju drogi, pomyślimy: „Biedaczek” i idziemy dalej, bo to nie jest nasza sprawa i czujemy, że jesteśmy w porządku.

Zauważył, że kultura dobrobytu odbiera wrażliwość na wołania o pomoc i prowadzi do tego, że ludzie przyzwyczają się do cierpienia innych.

Homilię zakończył słowami:

Prosimy o przebaczenie za obojętność wobec wielu braci i sióstr, prosimy o przebaczenie za tych, którzy się od nich odwrócili, zamknęli się w swoim dobrobycie, wywołującym znieczulicę. Prosimy o przebaczenie za tych, którzy swymi decyzjami podejmowanym w wymiarze światowym stworzyli sytuacje prowadzące do tych dramatów.

Włoskie media zwracają uwagę na sugestywną symbolikę pierwszej pielgrzymki tego pontyfikatu. Jej celem, zauważa się, jest jedna z najmniejszych wysp na Morzu Śródziemnym, przeżywająca ogromne problemy.

Lampedusa jest miejscem największego kryzysu humanitarnego w Europie, a także wielu tragedii. Przypływają tam tysiące uciekinierów z całej Afryki. Władze Włoch z trudem radzą sobie z masowym napływem uchodźców i od lat bezskutecznie usiłują przekonać wszystkich europejskich partnerów, że to, co dzieje się u ich brzegów, dotyczy całego kontynentu i wymaga podjęcia wspólnych działań, gdyż Lampedusa, ani nawet Włochy, nie są ostatecznym celem Afrykanów. W ostatnich latach część uciekinierów, przede wszystkim z Tunezji, odesłano do ich krajów.

Na prośbę papieża wizyta miała możliwie najskromniejszy przebieg. Zażyczył on sobie, by towarzyszyło mu zaledwie kilka osób i to zarówno z grona duchowieństwa, jak i miejscowych władz. Żadnych polityków i kościelnych hierarchów, żadnego ceremoniału, żadnego oficjalnego powitania - takie było życzenie Franciszka.

Nowy biskup Rzymu wypłynął w morze na pokładzie statku patrolowego straży przybrzeżnej, którym w ciągu ostatnich 8 lat sprowadzono na ląd 30 tysięcy uchodźców z dryfujących łodzi i stateczków. Papież, któremu towarzyszyło 120 kutrów rybackich, rzucił w morze wieniec z białych i żółtych chryzantem w hołdzie ofiarom.

Rozmawiał też z grupą imigrantów z tamtejszego ośrodka pomocy.

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych