Ojciec nawigatora, który zginął w Smoleńsku: "powołanie komisji Macieja Laska jest tylko zasłoną dymną, która ma odciągać uwagę od meritum"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Mieczysław Ziętek, ojciec kapitana Artura Ziętka – nawigatora z załogi tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku nie kryje żalu i irytacji po ostatniej konferencji zespołu Macieja Laska.

W wywiadzie dla „Naszego Dziennika” wyraził te same wątpliwości, które my mieliśmy tuż po konferencji, na której dr Lasek i jego koledzy krytykowali system szkoleniowy kadry lotniczej 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, ale którego to wad systemu i lekkomyslnych błędów przez niego generowanych dziwnym trafem nie zauważył pułkownik Mirosław Grochowski, szef Inspektoratu Bezpieczeństwa Lotów i jednocześnie członek Komisji Millera.

Gdyby rzeczywiście ci ludzie byli tak niekompetentni i lekkomyślni, to 36. SPLT nie cieszyłby się tak dobrą opinią zarówno w Polsce, jak i na świecie. A jego pracownicy nie byliby tak rozchwytywani przez wszystkie liczące się linie lotnicze.

- mówi pan Ziętek i przypomina:

Przecież zarówno Arkadiusz Protasiuk, jak i Robert Grzywna podczas szkoleń na embrayerach w Szwajcarii (kilka miesięcy przed katastrofą w Smoleńsku – przyp. wPolityce.pl) uzyskali o niebo wyższe lokaty niż ich koledzy cywile z PLL LOT.

Następnie rozmowa zeszła na kwestię rzekomej wielkiej liczby - ponad setki alarmów TAWS, które mieli ignorować piloci 36 SPLT i co w dramatycznym tonie przedstawił niektórym mediom Maciej Lasek dzień przed konferencją. Pan Ziętek powiedział:

To bardzo ciekawy wątek. Tylko na jakiej podstawie Lasek wysnuwa tak daleko idące wnioski, skoro sam Grochowski, który jest szefem Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów, żadnych uchybień w swoich kontrolach przeprowadzanych w 36.SPLT nie stwierdził?

No właśnie. My też o to zapytaliśmy dr. Laska na konferencji jego zespołu. Oto ta relacja.

Zachowanie Macieja Laska zdziwiło także Mieczysława Ziętka:

Jeszcze w środę owych 125 zanotowanych alarmów TAWS było w wypowiedzi szefa komisji czymś niesłychanie haniebnym oraz niezbitym dowodem przesądzającym winę załogi Tu-154M, a już dzień później, po pytaniach o jakość kontroli płk. Grochowskiego, określił je „częścią drobnych incydentów”

- powiedział ojciec kpt. Ziętka i dodał:

Ta sytuacja, o której mówimy, dodatkowo utwierdziła mnie w przekonaniu, że powołanie przez premiera kolejnej komisji pod przewodnictwem Macieja Laska jest niczym innym, jak tylko zasłoną dymną, która ma odciągać uwagę od meritum, a przy okazji można wyjąć trochę pieniędzy z kieszeni podatnika.

Zdaniem Mieczysława Ziętka jest czymś kuriozalnym, że z jego pieniędzy - jako podatnika opłacać komisję, która powiela stare kłamstwa komisji Millera i MAK, i która jest sędzią we własnej sprawie.

Slaw/ "Nasz Dziennik"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych