Na konferencji prasowej zespołu, który dostał od premiera Donalda Tuska zadanie wyjaśnienia opinii publicznej, co ustaliła Komisja Millera, dr Maciej Lasek próbował wytłumaczyć kwestię swoich medialnych informacji na temat ignorowania sygnałów alarmowych sytemu TAWS przez pilotów 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Maciej Lasek wczoraj wstrząsnął opinią publiczną, gdy w wywiadach dla kilku mediów poinformował, że w ostatnich latach aż 125 razy piloci rozwiązanego po katastrofie smoleńskiej 36 SPLT zignorowali sygnał o niebezpieczeństwie zbliżania się maszyny do ziemi, czyli sygnały wydawane przez system TAWS ze słynnymi głosami komputerowymi „pull up!” i „terrain ahead!”.
Zapytaliśmy Macieja Laska, jak w takim razie zareagował na te dramatyczne informacje płk. Mirosław Grochowski, szef Inspektoratu Bezpieczeństwa Lotów Polskich Sił Powietrznych. Lasek i inni członkowie Komisji Millera mieli niepowtarzalną okazję dopytać o ignorowanie ważnych dla bezpieczeństwa lotu sygnałów z TAWS, gdyż płk Grochowski był członkiem Komisji Millera. Oto relacja z tego fragmentu konferencji prasowej.
Dziennikarz naszego portalu zapytał dr. Laska:
Czy te zdarzenia, które opisywał pan wczoraj w mediach, czyli sygnały ostrzegawcze z systemu TAWS, trafiały w formie raportów do Inspektoratu Bezpieczeństwa Lotów i co zrobił z tą wiedzą płk Mirosław Grochowski, szef Inspektoratu i członek Komisji Millera?
Przy stole z członkami zespołu powstało małe zamieszanie:
To może ty
- zwrócił się do Laska kapitan-pilot Wiesław Jedynak.
No i dostaliśmy odpowiedź:
Tego typu zdarzenia, czyli zadziałanie systemu ostrzegania przed niebezpieczeństwem zbliżania się do ziemi, jest realizowane na poziomie danej organizacji. Tak samo jest w cywilnych liniach lotniczych. My jako Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nie jesteśmy informowani o wszystkich odstępstwach od standardów. Część drobnych rzeczy jest analizowana na poziomie komórki badania incydentów lotniczych danej organizacji. W 36 pułku była taka komórka – obiektywna komórka kontroli lotów, której zadaniem było gromadzenie tych informacji i przeprowadzanie automatycznych analiz, z których by wynikało (to badania przesiewowe) w jakim locie nastąpiło odejście od standardów. Dopiero potem następuje przekazywanie takiego lotu do dalszej analizy. Ale chciałem wspomnieć, że w przepisach dotyczących badania wypadków lotniczych w wojsku, czy w lotnictwie państwowym rola – wtedy przynajmniej – Inspektoratu tu była w zasadzie żadna. Natomiast w momencie, w którym Inspektorat prowadziłby w tym aspekcie kontrolę, to powinien na to zwrócić uwagę.
Dopytaliśmy więc:
I co, zwrócił uwagę? Pytaliście o to panowie w komisji pana płk. Grochowskiego?
Dr Lasek odparł:
Z tego co pamiętam, to w żadnej jakiejś kontroli nie było wykazane, że tego typu odstępstwa są i są one tolerowane
Warto zwrócić uwagę, że to czym wczoraj Maciej Lasek przestraszył opinię publiczną, dziś – czyli ignorowanie sygnałów ostrzegawczych nazywało się:
Część drobnych rzeczy jest analizowana na poziomie komórki badania incydentów lotniczych danej organizacji.
No i pozostaje kwestia płk. Grochowskiego, który – jak wynika z kontekstu – będąc w komisji miał wpływ na badania swojej pracy, a także podległego mu Inspektoratu Bezpieczeństwa Lotów. To rządowej komisji kompletnie nie przeszkadzało.
Slaw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/161158-dr-maciej-lasek-zmienil-zdanie-ignorowanie-sygnalow-taws-przez-pilotow-co-oglosil-w-dramatycznym-tonie-w-mediach-to-jednak-czesc-drobnych-rzeczy