Polacy kontra „przyzwoici ludzie”, Polska kontra „Fajna Polska”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Minister Spraw Wewnętrznych Sienkiewicz (prawnuk TEGO Sienkiewicza) mobilizuje służby przeciwko nacjonalistom. Przekaz z rozmowy z dziennikarką TVN Justyną Pochanke jest dla nas jasny - system będzie bronił stalinistów, będzie bronił wartości antynarodowych, gdy zajdzie taka potrzeba będzie nadal wprowadzał „prewencyjnie” na uczelnie policję z gazem i bronią gładkolufową, służby będą inwigilowały środowiska kibicowskie i narodowe (za prawnuka Sienkiewicza - gdyby był pisarzem - Kmicic i Wołodyjowski byliby pewnie w „Potopie” parą gejów walczących o prawa mniejszości przed wzbierającą falą, czyli potopem, ksenofobii, Ciemnogrodu i nietolerancji, ale niestety współcześnie nam żyjący Sienkiewicz jest tylko ministrem spraw wewnętrznych, więc forma wyrażenia siebie musi być inna).

Dlaczego takie deklaracje padają ze strony ministra? Bo na Uniwersytecie Wrocławskim padło brzydkie słowo w kierunku majora-profesora Baumana. Słowo „Wyp…alaj”, które wykrzyczeli (wg Pochanke ryczeli) protestujący na Uniwersytecie Wrocławskim. To najcięższy zarzut. Zarzut zresztą, który pozwolił policji ścigać później po mieście ludzi i ich zatrzymywać. Łapanka na miarę lat 80., kiedy to po demonstracjach milicja również ganiała po mieście i wyłapywała wyrostków.

No cóż, kiedy celebryta-satanista Adam Darski „Nergal” ryczy (nie krzyczy, nie skanduje, ale właśnie dokładnie ryczy) ze sceny „Żryjcie to gówno” rzucając podartą Biblię w publikę, dostaje oklaski „postępowej” gawiedzi. Jest zapraszany do współpracy z portalem Tomasza Lisa, jest nagradzany występem w programie telewizji publicznej zarządzanej przez Postęp Obywatelski, jest zapraszany do telewizji śniadaniowych, a dziennikarka "Gazety Wyborczej" zachwyca się tym, że jest „jednym z naszych najlepszych towarów eksportowych”. Minister Spraw W. z ramienia PO nie weźmie kogoś takiego jak Nergal na celownik, nie widzi żadnego zagrożenia. Ale kiedy minister dostanie tego typu prikaz (z tego samego portalu Tomasza Lisa):

szczegółowe mechanizmy obserwowania i inwigilowania naszych naziolków i jobbików pozostawiam już fachowcom – np. Panu ministrowi Sienkiewiczowi, który bardzo mi się podoba, bo harmonijnie łączy rzeczywiste przywiązanie do demokracji (poświadczone biograficznie) z twardością, niezbędną w jego funkcji

- no to minister na takie dictum nie może pozostać obojętny i bierze się do roboty i oficjalnie oznajmia to Pani Pochanke.

Minister Spraw W. może pozostać obojętny, kiedy Seweryn Blumsztajn niesie ulicami stolicy transparent z hasłem „Pier...lę nie rodzę”, który mu wręczył Sławomir Sierakowski, bo oczywiście to jest brzydkie słowo, ale hasło jest słuszne, a również lewica z „Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej” nawołująca do zadym w Narodowe Święto Niepodległości, również jest słuszna i jej inwigilować nie trzeba, a nawet nie wolno. Nawet jak cholery zapraszają niemieckich socjalistów (czyli nazioli), którzy m.in. blokują 11 listopada przemarsz ulicami stolicy Kompanii Honorowej Wojska Polskiego to też ich inwigilować nie wolno, a nawet osobnik, który to zrobił, który zaprosił Niemiaszków jest dopuszczony do szkolenia policji, doradza w sprawach bezpieczeństwa na stadionach, cieszy się pełnym zaufaniem ośrodków władzy.

Ale kiedy nieprawomyślni nacjonaliści użyją słowa wulgarnego, no to reagować trzeba. Przede wszystkim trzeba reagować w obronie demokracji. Czyli w obronie plucia na krzyż, plucia na wartości, bo do takiej de facto formy sprowadza się postrzeganie demokracji przez ten „postępowy świat”.

I dlatego Tomasz Lis pisze i apeluje, kiedy widzi zagrożenie nacjonalizmem, zagrożenie ze strony „szczujni” jakim jest np. portal Karnowskich, zagrożenie ze strony „Solidarnych 2010”, którzy domagają się wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej i pociągnięcia do odpowiedzialności ludzi, którzy są winni tego (choćby dlatego, że nie zadbali o ich bezpieczeństwo), że zginęła głowa państwa, kilku najwyższych dowódców polskich sił zbrojnych, szef NBP, szef IPN czy też prawdziwa legenda „Solidarności”, a nie tramwajarka, która rozpoczęła strajk tramwajarzy i zatrzymała tramwaj, bo jej… prąd wyłączyli:

My nie możemy dać się zakrzyczeć. My, niezależnie od poglądów, mówię po prostu o ludziach przyzwoitych, nie możemy schylać głów, nie możemy milczeć, nie możemy przechodzić na drugą stronę ulicy. To nie jest nie nasza sprawa. To jest absolutnie nasza sprawa. I nasz obowiązek.

„Ludzie przyzwoici”, czyli to taka kompilacja złożona z niejednego „człowieka honoru”, „autorytetu moralnego” i pożytecznego idioty. Jako, że sam przez pewien czas robiłem za to ostatnie zjawisko, tym bardziej wiem, rozumiem o czym piszę.

Kiedy obserwuję tego typu popisy na łamach portali, prasy drukowanej, radia i telewizji tych wszystkich rewolucjonistów, którzy postanowili zmienić Polskę na jakąś fajną, tęczową, multikulturową, kiedy widzę tych postkomunistów, neoliberałów, socjalistów, satanistów, postępowców, którzy klepią w klawiaturę, klepią w telewizji i którzy chowają się za plecami służb, którzy wyciągają je pod hasłem obrony demokracji, to widzę tylko jakieś karykatury rewolucji.

Ich ideowi protoplaści przynajmniej mieli jaja. Przynajmniej co poniektórzy, albo trzymali karabin w ręku walcząc z „zaplutymi karłami reakcji”, albo brali lagę w łapę i szli tłuc studentów. Obecna elita rewolucyjna jednak woli, aby rewolucję obyczajową za nich przeprowadzili funkcjonariusze służb III RP, aby to oni gazem, pałkami, gumowymi kulami, aresztami przekonali nas, opornych do tolerancji, do szacunku wobec demokracji ludowej w nowej, lepszej wersji.

 

Polacy kontra „przyzwoici ludzie”, Polska kontra „Fajna Polska”

Minister Spraw Wewnętrznych Sienkiewicz (prawnuk TEGO Sienkiewicza) mobilizuje służby przeciwko nacjonalistom. Przekaz z rozmowy z dziennikarką TVN Justyną Pochanke jest dla nas jasny - system będzie bronił stalinistów, będzie bronił wartości antynarodowych, gdy zajdzie taka potrzeba będzie nadal wprowadzał „prewencyjnie” na uczelnie policję z gazem i bronią gładkolufową, służby będą inwigilowały środowiska kibicowskie i narodowe (za prawnuka Sienkiewicza - gdyby był pisarzem - Kmicic i Wołodyjowski byliby pewnie w „Potopie” parą gejów walczących o prawa mniejszości przed wzbierającą falą, czyli potopem, ksenofobii, Ciemnogrodu i nietolerancji, ale niestety współcześnie nam żyjący Sienkiewicz jest tylko ministrem spraw wewnętrznych, więc forma wyrażenia siebie musi być inna).

Dlaczego takie deklaracje padają ze strony ministra? Bo na Uniwersytecie Wrocławskim padło brzydkie słowo w kierunku majora-profesora Baumana. Słowo „Wyp…alaj”, które wykrzyczeli (wg Pochanke ryczeli) protestujący na Uniwersytecie Wrocławskim. To najcięższy zarzut. Zarzut zresztą, który pozwolił policji ścigać później po mieście ludzi i ich zatrzymywać. Łapanka na miarę lat 80., kiedy to po demonstracjach milicja również ganiała po mieście i wyłapywała wyrostki.

No cóż, kiedy celebryta-satanista Adam Darski „Nergal” ryczy (nie krzyczy, nie skanduje, ale właśnie dokładnie ryczy) ze sceny „Żryjcie to gówno” rzucając podartą Biblię w publikę dostaje oklaski „postępowej” gawiedzi. Jest zapraszany do współpracy z portalem Tomasza Lisa, jest nagradzany występem w programie telewizji publicznej zarządzanej przez Postęp Obywatelski, jest zapraszany do telewizji śniadaniowych, a dziennikarka Gazety Wyborczej zachwyca się tym, że jest „jednym z naszych najlepszych towarów eksportowych”. Minister Spraw W. z ramienia PO nie weźmie kogoś takiego jak Nergal na celownik, nie widzi żadnego zagrożenia. Ale kiedy minister dostanie tego typu prikaz (z tego samego portalu Tomasza Lisa):

„szczegółowe mechanizmy obserwowania i inwigilowania naszych naziolków i jobbików pozostawiam już fachowcom – np. Panu ministrowi Sienkiewiczowi, który bardzo mi się podoba, bo harmonijnie łączy rzeczywiste przywiązanie do demokracji (poświadczone biograficznie) z twardością, niezbędną w jego funkcji.”

- no to minister na takie dictum nie może pozostać obojętny i bierze się do roboty i oficjalnie oznajmia to Pani Pochanke.

Minister Spraw W. może pozostać obojętny, kiedy Seweryn Blumsztajn niesie ulicami stolicy transparent z hasłem „Pier...lę nie rodzę”, który mu wręczył Sławomir Sierakowski, bo oczywiście to jest brzydkie słowo, ale hasło jest słuszne, a również lewica z „Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej” nawołująca do zadym w Narodowe Święto Niepodległości, również jest słuszna i jej inwigilować nie trzeba, a nawet nie wolno. Nawet jak cholery zapraszają niemieckich socjalistów (czyli nazioli), którzy m.in. blokują 11 listopada przemarsz ulicami stolicy Kompanii Honorowej Wojska Polskiego to też ich inwigilować nie wolno, a nawet osobnik, który to zrobił, który zaprosił Niemiaszków jest dopuszczony do szkolenia policji, doradza w sprawach bezpieczeństwa na stadionach, cieszy się pełnym zaufaniem ośrodków władzy.

Ale kiedy nieprawomyślni nacjonaliści użyją słowa wulgarnego, no to reagować trzeba. Przede wszystkim trzeba reagować w obronie demokracji. Czyli w obronie plucia na krzyż, plucia na wartości, bo do takiej de facto formy sprowadza się postrzeganie demokracji przez ten „postępowy świat”.

I dlatego Tomasz Lis pisze i apeluje, kiedy widzi zagrożenie nacjonalizmem, zagrożenie ze strony „szczujni” jakim jest np. portal Karnowskich, zagrożenie ze strony „Solidarnych 2010”, którzy domagają się wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej i pociągnięcia do odpowiedzialności ludzi, którzy są winni tego (choćby dlatego, że nie zadbali o ich bezpieczeństwo), że zginęła głowa państwa, kilku najwyższych dowódców polskich sił zbrojnych, szef NBP, szef IPN czy też prawdziwa legenda „Solidarności”, a nie tramwajarka, która rozpoczęła strajk tramwajarzy i zatrzymała tramwaj, bo jej… prąd wyłączyli:

„My nie możemy dać się zakrzyczeć. My, niezależnie od poglądów, mówię po prostu o ludziach przyzwoitych, nie możemy schylać głów, nie możemy milczeć, nie możemy przechodzić na drugą stronę ulicy. To nie jest nie nasza sprawa. To jest absolutnie nasza sprawa. I nasz obowiązek.”

„Ludzie przyzwoici”, czyli to taka kompilacja złożona z niejednego „człowieka honoru”, „autorytetu moralnego” i pożytecznego idioty. Jako, że sam przez pewien okres czasu robiłem za to ostatnie zjawisko, tym bardziej wiem, rozumiem o czym piszę. J

Kiedy oglądam, obserwuję tego typu popisy na łamach portali, prasy drukowanej, radia i telewizji tych wszystkich rewolucjonistów, którzy postanowili zmienić Polskę na jakąś fajną, tęczową, multikulturową, kiedy widzę tych postkomunistów, neoliberałów, socjalistów, satanistów, postępowców, którzy klepią w klawiaturę, klepią w telewizji i którzy chowają się za plecami służb, którzy wyciągają je pod hasłem obrony demokracji, to widzę tylko jakieś karykatury rewolucji.

Ich ideowi protoplaści przynajmniej mieli jaja. Przynajmniej co poniektórzy, albo trzymali karabin w ręku walcząc z „zaplutymi karłami reakcji”, albo brali lagę w łapę i szli tłuc studentów. Obecna elita rewolucyjna jednak woli, aby rewolucję obyczajową za nich przeprowadzili funkcjonariusze służb III RP, aby to oni gazem, pałkami, gumowymi kulami, aresztami przekonali nas opornych do tolerancji, do szacunku wobec demokracji ludowej w nowej, lepszej wersji.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych