Paweł Wroński zmartwił się na łamach "Gazety Wyborczej" kondycją Janusza Palikota. W dużym komentarzu pt. "Co cię porobiło z Palikotem" powtarza banały dawno już omówione na innych łamach, co zresztą jest stałą cechą jego publicystyki. Czytamy zatem o tym, że to Miller przejmuje rząd dusz na lewicy, że Europa Plus nie działa, że Palikot potyka się o własne nogi, a klub mu się sypie. To oczywiście wiemy.
Ciekawa jest jednak puenta w której Wroński wyjawia po co ten materiał. Bo to jest tak naprawdę rozprawka edukacyjna, mająca nawrócić Palikota na "właściwą" drogę. Innymi słowy, co dziennikarz sugeruje wcześniej, lider Ruchu Palikota powinien zaprzestać ataków na Ukochanego Premiera i jak dawniej koncentrować się na Kaczyńskim:
Zapowiada (Palikot) nowe otwarcie po wakacjach. Zanim je ogłosi, chce przemyśleć doświadczenia jego partii w ostatnim roku. Będzie się musiał zastanowić, kto jest jego wrogiem: Jarosław Kaczyński, Leszek Miller czy Donald Tusk? Oczywiście można też uprawiać politykę, mając za wrogów wszystkich.
Tu autor GW stawia kropkę, ale przecież rozumiemy przekaz: Janusz, dopóki waliłeś w Kaczorów, byliśmy z tobą. Ale jeśli chcesz walić także w Tuska, to musisz się liczyć z konsekwencjami...
To tekst warto odnotowania. Mamy jasno powiedziane, że "im naprawdę nie jest wszystko jedno". A precyzyjniej - jest im wszystko jedno z jak wielkim chamstwem mamy do czynienia, jak świńskich metod się używa, jak bardzo zaniża poziom. Bo liczy się to w jakim celu jest to używane. Jeśli pognębieniu tych, których zdefiniowali jako wrogów swojego skrajnie lewicowego projektu - zaakceptują, łykną i pochwalą wszystko.
Dlatego nie było problemu "co się porobiło z Palikotem" kiedy ten wulgarnie atakował śp. Lecha Kaczyńskiego, Kościół, wiarę i ból Polaków po tragedii smoleńskiej. Wtedy był użyteczny. Ba, jego chamstwo zyskiwało promocję niespotykaną i otwartą:
Żeby było śmieszniej - obok wstępniaków łajających opozycję za rzekomą "rynsztokową politykę". A dziś? Troska. Bo Janusz atakuje Donalda. Tak nie wolno...
PS. Stronę wcześniej Ludwik Dorn zwierza się Agnieszce Kublik, że Kaczyński to pustka, nie nadaje się na premiera i w ogóle dno. Ludwika Dorna bardzo szanuję, powinien mieć swoje miejsce w wielkim obozie prawicy. Ale wskazuję na ten wywiad jako odpowiedź na pytania polityków "Solidarnej Polski" dlaczego tak wielu ludzi prawicy im nie ufa i ich nie wspiera. Jak widać to działanie dość racjonalne, ludzi gotowych napluć na Kaczyńskiego w "Wyborczej" jest wielu i pytanie o to, czy należy zużytkować siły na wspieranie kolejnych kandydatów do tej roli, wydaje się zasadne. I wreszcie: czy Ludwik Dorn, polityk niezmiernie inteligentny, naprawdę sądzi, że znajdzie tam wyborców?
PS2. Czy "Gazeta Wyborcza" opisze tę sprawę: Dwóch homoseksualistów z Australii adoptowało dziecko, by wykorzystywać je seksualnie
To wprawdzie nie przypadek molestującego księdza, ale im ponoć chodzi o dobro dzieci...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/161128-dziennikarzom-wyborczej-rzeczywiscie-nie-jest-wszystko-jedno-kazde-chamstwo-lykna-ale-nie-wobec-kazdego