Ludwik Dorn nie wyklucza koalicji z PiS, ale w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dezawuuje Jarosława Kaczyńskiego: "Samotny polityk nie może być mądry"

Ludwik Dorn, zwany niegdyś „trzecim bliźniakiem” ze względu na bliskość poglądów z braćmi Kaczyńskimi poczuł nieprzepartą chęć podzielenia się obecnymi poglądami na temat Jarosława Kaczyńskiego w... „Gazecie Wyborczej”.

Agnieszka Kublik oczywiście chętnie wysłuchała co ma do powiedzenia Dorn, a ten na pytanie, czy Kaczyński lepiej niż Tusk poradziłby sobie z kryzysem, odpowiedział, że nie.

Gdyby został premierem  mielibyśmy do czynienia z przeprowadzeniem różnego rodzaju mobilizacji retorycznych. W tym pod pewnymi względami przypominałby obecnego premiera

- wyjaśnił ex-minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS.

Poseł Dorn, który do Sejmu dostał się w ostatnich wyborach z list Prawa i Sprawiedliwości nie wyklucza, że Solidarna Polska, do której wstąpił dwa miesiące po wyborach, będzie w przyszłej koalicji z PiS, jeśli mu w przyszłej kadencji Sejmu zabraknie „szabel”.

Gdyby PiS wygrało, a brakowałoby mu głosów do stworzenia rządu, to namawiałbym klub, aby zawierać koalicję. Ale pod jednym warunkiem: Jarosław Kaczyński nie będzie premierem. Bo się nie nadaje.

A kto się nadaje? Okazuje się, że prof. Piotr Gliński też nie, ale z innych powodów niż Kaczyński.

Dla koalicjanta nie będzie groźny (prof. Gliński – przyp. red.), bo zna się na polityce jak kura na pieprzu, czyli nie ma kompetencji, by dokonać konsumpcji przystawek. Dla Solidarnej Polski nie byłby groźny

- tłumaczy Dorn, który na przypomnienie, że napisał niegdyś o braciach Kaczyńskich „kaczka dwugłowa” wyjaśnił dziennikarce „GW”, że „to był taki żart sympatyczny”.

Od Jerzego Kropiwnickiego to ściągnąłem. A teraz samotność niszczy Jarosława Kaczyńskiego. Samotny polityk nie może być mądry

- konkluduje swoją rozmowę z organem z ul. Czerskiej.

Slaw/ "GW"