Na Opolszczyźnie rozpoczęła się ekshumacja mogiły estońskich żołnierzy z 20. Dywizji Grenadierów SS. ZDJĘCIA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Krzysztof Świderski, PAP
Fot. Krzysztof Świderski, PAP

W Karczowie pod Opolem rozpoczęła się ekshumacja mogiły 23 żołnierzy estońskich, którzy walczyli w czasie II wojny światowej po stronie niemieckiej. Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia Pomost, które ją prowadzi, szczątków może być jednak więcej.

Ekshumacja rozpoczęła się przy kościele ewangelickim w Karczowie. W pierwszym jej dniu kilkuosobowy zespół poznańskiego Stowarzyszenia Pomost, które poszukuje i ekshumuje mogiły Niemców i służących w ich oddziałach Estończyków, odkrył szczątki dwunastu osób. Znaleziono też trzy czytelne nieśmiertelniki.

Według Jacka Cieleckiego, który współpracuje ze Stowarzyszeniem i przygotowuje książkę o Estończykach walczących na Śląsku i w Czechach, choć oficjalne dokumenty mówią, że w tym miejscu w ma być pochowanych 23 żołnierzy, to może być ich więcej, bo w kościele mieścił się szpital polowy.

Według informacji zebranych przez Cieleckiego pochowani w Karczowie walczyli na tym terenie w styczniu 1945 r. Miejsce ich pochówku, wraz z  np. aktami zgonów i personaliami 13 konkretnych żołnierzy, udało się ustalić m.in. dzięki dokumentom z The Estonian War Museum.

Oczywiście dane tych osób musimy zweryfikować po znalezieniu nieśmiertelników

- dodał Adam Białas ze Stowarzyszenia Pomost.

Pochowani w Karczowie mieli zginąć między 25 a 31 stycznia 1945 r. od postrzałów. Służyli w 45 pułku Grenadierów SS „Estland” należącym do 20. Dywizji Grenadierów SS (1.Estońska).

Zachowały się na ten temat wspomnienia kilku estońskich weteranów, którzy tu walczyli. Stąd tak szczegółowa wiedza

- dodał Cielecki.

Prócz szczątków Estończyków w mogile we wtorek znaleziono też nieśmiertelnik żołnierza niemieckiego z oddziałów pancernych.

Czy poza identyfikacją np. na podstawie nieśmiertelników zajdzie potrzeba przeprowadzania dodatkowych badań - nie wiadomo. Białas wyjaśnił, że badań DNA nie przeprowadza się rutynowo i masowo, a jedynie  na życzenie rodziny.

Po ekshumacjach, które przeprowadza Stowarzyszenie Pomost, szczątki są przenoszone na jeden z dziesięciu cmentarzy wojennych, jakie utrzymuje w Polsce strona niemiecka. Te z Karczowa trafią na cmentarz w Nadolicach Wielkich pod Wrocławiem.

Od ekshumacji do pochówku mija zazwyczaj kilka miesięcy, by można było przeprowadzić identyfikację i powiadomić rodziny

- dodał Białas. Stowarzyszenie Pomost z Poznania poszukuje, identyfikuje i ekshumuje groby poległych w czasie II wojny światowej Niemców na zlecenie Fundacji „Pamięć” z Warszawy. Działania te finansuje Niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi.

Każdorazowo przed wbiciem szpadla w ziemię wymagana jest zgoda właściciela terenu. Na jej podstawie decyzję wydaje wojewoda,  po konsultacji z sanepidem i zgodzie urzędu gminy oraz powiadomieniu PCK, którzy koordynuje poszukiwania ofiar wojen. Trwa to zazwyczaj kilka miesięcy

- wyjaśnił Białas.

Ekshumacje prowadzone przez Stowarzyszenie Pomost odbywają się niemal przez cały rok. W ciągu miesiąca odkrywanych bywa nawet ponad sto szczątków w różnych punktach Polski zachodniej, gdzie stowarzyszenie prowadzi swoją działalność. Adam Białas dodał, że każdy, kto zna nieodkrytą dotąd mogiłę w swojej okolicy może to zgłosić stowarzyszeniu.

W ubiegłym roku członkowie Pomostu na Opolszczyźnie wydobyli szczątki 37 żołnierzy estońskich i niemieckich w Ciepielowicach oraz dziewięciu estońskich w Nowej Jamce - obie miejscowości znajdują się w pow. opolskim.

W tym roku planują jeszcze zweryfikować informacje i ewentualnie ekshumować szczątki żołnierzy z dwóch mogił w woj. opolskim.

Chodzi  o osoby, które zginęły w lesie czy po rowach, więc najpierw trzeba będzie potwierdzić w okolicznych wsiach istnienie takich mogił

- dodał Cielecki precyzując, że chodzi o tereny wokół Niemodlina, Sławic czy Naroka w powiecie opolskim.

Stowarzyszenie Pomost działa na podstawie umowy między rządem niemieckim i polskim o grobach ofiar wojen i przemocy totalitarnej.

PAP, mtp

Zdjęcia: Krzysztof Świderski, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych