Stała się rzecz straszna. Dominika Wielowieyska straciła poczucie humoru. Dopisywało jej znakomicie, gdy obiektem prasowych i internetowych żartów był Lech Kaczyński i jego żona. Oj, jak wtedy było wesoło! Ale gdy ktoś przestawił słynną wajchę i w sieci zaroiło się od dowcipów wymierzonych w PO – rzecz zaczęła wyglądać inaczej.
Dziennikarka "Wyborczej" podjęła się obrony obśmianych. Pretekstem stał się tekst tygodnika "Sieci" starannie omówiony w porannym przeglądzie prasy:
A to nie jest przemysł pogardy? Bo ja myślałam, że to właśnie przemysł pogardy jest. Niechby ktoś nazwał posłankę PiS "bufetową". To by dopiero była afera
- ironizowała w TOK FM Dominika Wielowieyska.
Nie wiedzieć czemu prezydent "kartofel" i jego żona "wiedźma" nie doczekali się swego czasu podobnej tyrady.A już na pewno nie w TOK FM.
No ale dziennikarka wzięła się w garść i postanowiła jednak błysnąć konceptem:
To o czym pisze Krzysztof Feusette, oczywiście nie jest to przemysł pogardy, bo atak skierowany jest w słuszną stronę. Jest to więc uzasadniona krytyka. Na tym właśnie polega różnica między uzasadnioną krytyka a przemysłem pogardy, że musi być skierowana w słuszną stronę
- wyjaśniała.
Zabawne, prawda? Boki zrywać. Tylko, że z dowcipem to trochę tak jak z metaforą: ten kto pierwszy przyrównał kobietę do róży – był poetą, kolejny już tylko plagiatorem i grafomanem.
Choć z drugiej strony "Platforma" w roli ofiar przemysłu pogardy, a dziennikarka "Wyborczej" – jako tropiciel tego nędznego procederu – to jednak komiczne.
ansa/TOK FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160969-co-nie-smieszy-dominiki-wielowieyskiej-i-kto-jest-prawdziwa-ofiara-przemyslu-pogardy-czyli-rzeczywistosc-a-rebours
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.