Sukces tygodnia
Bartłomiej „Idziemy po was” Sienkiewicz jest ministrem niezwykle skutecznym. Pierwszy odrażający osobnik podejrzany o wysłanie ostrzeżeń o bombach został zatrzymany już tego samego dnia, gdy ewakuowano rzekomo zagrożone instytucje. Następny – dzień później. A kolejnego dnia obaj wyszli spokojnie do domów. Prokuratura stwierdziła, że dowody są zbyt miałkie, żeby postawić im jakiekolwiek zarzuty.
Ale nic to. Pan minister „Idziemy po was” Sienkiewicz z pewnością wkrótce odkryje jakieś nowe źródło faszystowskiego zagrożenia gdzieś w Wólce Mniejszej albo Mszanie Dolnej, znów z groźną miną ogłosi, że po kogoś idzie, ABW znowu wpadnie do kogoś o 5.40 nad ranem i zabawa trwa. Dobrze jest.
Film tygodnia
Pozostajemy w kręgu zainteresowań Bartłomieja „Idziemy po was” Sienkiewicza. Bloger posługujący się uroczym nickiem „Ewidentny oszust” nakręcił film, pokazujący szczegóły policyjnego zabezpieczenia wykładu byłego funkcjonariusza Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Zygmunta Baumana. Okazuje się, że gliniarze w kominiarkach i ze strzelbami gładkolufowymi czekali w odwodzie jeszcze zanim do sali przyszła publiczność, o samym majorze Baumanie nie mówiąc. Jak wynika z relacji zatrzymanych, panowie zgarniali potem szeroko, zgodnie z życzeniem prezydenta Dutkiewicza, który pokrzykiwał coś o nacjonalistycznej hołocie, tyle że nie bardzo mieli paragraf na zatrzymanych. Pouprzykrzali im więc życie przez kilka godzin i puścili. Widać, że nie zwrócili się o instrukcje do majora Baumana. On mógłby ich poinstruować, jak się robi profesjonalną obławę.
Na wspomnianym filmie słychać coś bardzo interesującego. W pewnym momencie z pokoju, w którym policjanci zrobili sobie stanowisko dowodzenia, dobiega przeciągłe nawoływanie muezzina. Jak wyjaśnia autor nagrania, jest to dźwięk dzwonka telefonu jednego z policjantów. I teraz nie wiadomo, jak to traktować. Czy mamy się bać, że w polskiej policji pracują muzułmańscy ekstremiści, czy może raczej odwrotnie – potępić policjanta za obrazę uczuć religijnych muzułmanów?
Konferencja tygodnia
Naczelna Prokuratura Wojskowa przedstawiła kolejny odcinek kabaretu z cyklu „Szelągika stosowana”. Przesłanie jest takie, że wprawdzie detektory wykryły trotyl na szczątkach tupolewa, ale potem badania go nie wykryły, z tym że nie wiadomo, czy to były te same fragmenty, a tak w ogóle, to żadnych wniosków z tego nie można wyciągać, bo nie ma końcowego raportu. Czyli mądrzejsi po tej konferencji może nie jesteśmy, ale głupsi na pewno.
Moją uwagę zwrócił pewien wątek poboczny. Jeden z dziennikarzy spytał, dlaczego w konferencji nie bierze udziału żaden z prokuratorów referentów, czyli tych, którzy zajmują się śledztwem na co dzień i najlepiej znają jego przebieg. Pułkownik Szeląg wyjaśnił, że pytał prokuratora referenta, czy chce uczestniczyć w spotkaniu, ale prokurator referent nie chciał.
No i proszę, okazuje się, że niby wojsko, niby prokuratura, a panują tam ludzkie stosunki. Ba, bardzo nawet liberalne. Nie ma rozkazów czy poleceń. Przełożony uprzejmie pyta podwładnego, czy ten ma na coś ochotę, a jak nie ma – trudno. Proponuję zgłosić NPW do konkursu na pracodawcę roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160933-naczelna-prokuratura-wojskowa-przedstawila-kolejny-odcinek-kabaretu-z-cyklu-szelagika-stosowana-lukasza-warzechy-podsumowanie-tygodnia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.