Donald Tusk włożył nam rękę do kieszeni, by wyjąć setki miliardów. Złapany za rękę, mówi, że to nie jego ręka

Z ciekawością  przeczytam dzisiejsze gazety i zachowam je w formalinie.  Bowiem wczorajsza polemika między liderami dwóch największych partii oraz sposób jej zrelacjonowania w mediach będą opisywane w podręcznikach politycznej manipulacji w kraju postkolonialnym.

Bezkarności władzy w demokracji pozorowanej. Donald Tusk włożył Polakom rękę do kieszeni, by rocznie wyjmować 80 miliardów, by zmasakrować polska energetykę,  dramatycznie osłabić zdewastowaną już przez jego 6 letnie rządy polską gospodarkę. Złapany za tę rękę, z ze złodziejskim tupetem wyjaśnia, że to nie jego ręka.  Że ową katastrofalną decyzję podjął 6 lat temu Lech Kaczyński.

Donald Tusk daje więc właśnie kolejny, szczególnie spektakularny, dowód ma Polaków za kompletnych idiotów, którym w żywe oczy można mówić, że widzą co innego niż widzą. A oni uwierzą, bo tak ufają swemu Słoneczku.

„Zaprzyjaźnione” media ukryją prawdę, a Polacy nie będą jej szukać. Kto zrozumie, że redukcja o 20% emisji dwutlenku węgla liczona od roku 1990 nie była dla Polski problemem, skoro i tak już zredukowaliśmy tę emisję o 30%?  Kto zajarzy, że zgoda na przesunięcie początku liczenia owej redukcji z roku 1990 na rok 2005 oznacza kompletnie inną sytuację,  potężny cios dla polskiej gospodarki opartej na polskim dobru naturalnym – węglu kamiennym.  Donald Tusk jest spokojny, że Polacy swymi ptasimi móżdżkami nie są w stanie pojąć tego niuansu.

Choć wydawało się, że wszelkie miary tupetu dawno przekroczył, skalą cynizmu wciąż zadziwia, jest już gdzieś w rejonach Jerzego Urbana. Jutro w kilku gazetach będzie można wyczytać między wierszami czy jednak dla w właścicieli III RP aż tak groteskowa hucpa nie zaczyna być niebezpieczna  i czy  Moskwa uzgodniła już z Berlinem konieczność wymiany tego zucha na nowszy model.