„Niech żyje wolna Polska!” – profesora Wielomskiego kontestując

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Podczas dyskusji Gontarczyk – Engelgard na temat okupacji sowieckiej w okresie PRL głos zabrał także prof. Adam Wielomski, prezes Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego i zastępca redaktora naczelnego portalu konserwatyzm.pl. Sformułował on pogląd, mówiący, iż obaj dyskutanci nie mogą dojść do porozumienia, gdyż opierają się na innych „zasadach wartościujących (nadrzędnych), według których powinniśmy oceniać historię”. Uznał, że według dra Gontarczyka najważniejszą wartością jest wolność-niepodległość, a według red. Engelgarda państwo (niezależnie od tego jakie ono jest) zapewniające jakoby porządek. Sprowokowało mnie to do polemiki.

Zgadzam się z profesorem mówiącym, że dyskutanci posługiwali się innym kryterium oceny. Fundamentalnie nie zgadam się jednak na uznanie istnienia konfliktu pomiędzy państwem zapewniającym porządek, a narodową niepodległością. Wręcz przeciwnie, powiedziałbym, że pomiędzy tymi pojęciami konieczna jest zasadnicza symbioza.

Wspólnota

Wydaje się, że – w myśli prof. Wielomskiego – zwrot „państwo zapewniające porządek”, oznacza instytucje państwa: budżet, armię, urzędy. Już w tym miejscu mamy kontrowersję, gdyż nawet pierwsze zdanie „Polityki” Arystotelesa mówi nam, że każde państwo jest wspólnotą. Tworzona jest ona przez ludzi, którzy mają wspólny cel – dobro wspólne. Stosunek wspólnoty (państwa) do instytucji wspólnotowych (państwowych) jest oczywisty. To ludzie tworzą instytucje, są one zatem wtórne wobec wspólnoty. Konkretne państwa są tworzone przez konkretnych ludzi i mają konkretne cele. Instytucje mają w osiągnięciu tych celów dopomóc. Dochodzimy więc do kolejnego wniosku, który mówi nam, że panujący, co na gruncie myśli katolickiej nie jest znowu jakimś wielki odkryciem, mają wobec wspólnoty rolę służebną, a nie odwrotnie.

Porządek zatem jest nie wtedy kiedy urząd (choćby to był i król) zapanuje nad "głupim ludem", a odwrotnie, gdy wspólnota dzięki swojej dojrzałości politycznej wyłoni z siebie elitę rządzącą. Niewykluczone, że w tym miejscu przywódca Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego wspomniałby coś o boskim pochodzeniu władzy. Odniosę się, zatem do tego tematu od razu i bardzo krótko. Boskie pochodzenie władzy istotnie jest faktem, ale fakt ten jest harmonicznym elementem rzeczywistości, w której tym samym pochodzeniem może się pochwalić wszystko inne (wszechświat, prawa natury, a także – co bardzo ważne – życie i godność każdego człowieka). Nie ma dowodu na to, że władcy (a już z pewnością nie panujący w PRLu) mają jakieś jeszcze bardziej specjalne pochodzenie od Boga.

Istnienie

Teraz skupię się na drugim punkcie, na którym wg mnie stoi teza prof. Wielomskiego. Wydaje się, że błędnie wiąże on pojęcie niepodległości z wolnością. Robi to, jak przypuszczam, całkowicie świadomie, aby uprościć sobie konfrontację, gdyż pojęcie wolności jest niejednoznaczne i niemal każdy ma swoją jego definicję. Dodatkowo ze względu na liberalizm i jego historię jest w środowiskach konserwatywnych i katolickich przyjmowane z rezerwą.

Tymczasem niepodległość ściślej niż z wolnością związana jest z istnieniem. Niepodległość nie tyle jest efektem wewnętrznego poczucia wolności, którego jacyś nieroztropni romantycy nie są wstanie opanować, a koniecznością wynikającą niemal z instynktu przetrwania. Jedna wspólnota, gdy jest podległa innej nie rozwija się i ginie. Wspólnota dominująca, aby w myśl idei red. Engelgarda i prof. Wielomskiego, zaprowadzić porządek musi drugą wspólnotę zniszczyć (niekoniecznie zabijać poszczególnych ludzi, chodzi o zniszczenie właśnie wspólnoty, której fundamentem jest wspólny cel, możliwy do osiągnięcia m.in. dzięki zaufaniu). Zatem aby proces ten spowolnić lub go uniemożliwić konieczne jest właśnie wyrwanie się na niepodległość.

Niepodległość

Na zakończenie, aby łatwiej można było zrozumieć główną myśl, którą staram się tutaj wyrazić pozwolę sobie na pewną analogię. Otóż Państwo jest pewnego rodzaju Klubem Zachowawczo-Monarchistycznym, redakcją „Myśli Polskiej”, portalu konserwatyzm.pl czy jakąkolwiek inną stowarzyszoną grupą ludzi, tworzącą wspólnotę zorientowaną na wspólny cel. „Porządek” na portalu konserwatyzm.pl nie jest możliwy, jeśli panować tam będzie władza pochodząca z poza tej wspólnoty. Powiem więcej, gdyby ni stąd ni zowąd władzę faktycznie przejął ktoś spoza grona ludzi zaufanych, sam portal prawdopodobnie rozpadłby się, a jego dotychczasowi członkowie chcąc uchronić się przed zniszczeniem utworzyliby nowy. Spiskowaliby w „podziemiu” by umożliwić sobie osiąganie wspólnotowych celów. Cóż, z Polską jest tak samo.

http://wpolityce.pl/artykuly/56622-gontarczyk-vs-engelgard-jaruzelski-prl-stan-wojenny-zowideo

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych